Marsz na media

Na wiosnę 2006 roku możemy być świadkami walnej bitwy o media publiczne. Starcie będzie szybkie i brutalne. W porównaniu z nim historia usuwania prezesa Roberta Kwiatkowskiego, blef biznesowy Lwa Rywina, lub czasopisma oraz obecne walki w TVP mogą się okazać dziecięcą zabawą. Wszystko za sprawą zbiegających się za półtora roku kilku ważnych dla publicznych mediów terminów.

11.07.2004

Czyta się kilka minut

Wiosna to termin składania dorocznego sprawozdania przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Równoczesne nieprzyjęcie go przez Sejm, Senat i Prezydenta skutkuje rozwiązaniem Rady. W zeszłym roku sprawozdanie odrzucił tylko Prezydent. W tym roku zrobił to już Sejm. Za dwa lata po raz pierwszy nad sprawozdaniem pochyli się nowy parlament i nowy prezydent. Większość będzie miała dzisiejsza opozycja. Może powstać nowa KRRiT.

Grupa trzymająca media

W tym samym czasie kończą się też kadencje wszystkich rad nadzorczych i zarządów w spółkach medialnych. Zarządy są wybierane przez rady nadzorcze, a te przez Krajową Radę. Rozpocznie się wyścig z czasem - kto wybierze nowe organa spółek: stara czy nowa KRRiT. Dla obecnej grupy “trzymającej media" (SLD-Ordynacka) ważne jest, by do tego momentu utrzymać jak najlepsze pozycje. Jak na razie idzie jej to całkiem dobrze.

Pomiędzy tym, co ujawniły przesłuchania sejmowej komisji śledczej w sprawie Rywina, a konsekwencjami tych odkryć jest przepaść głęboka jak Rów Mariański. Sąd nie znalazł dowodów na istnienie Grupy Trzymającej Władzę i skazał Lwa Rywina na 2,5 roku więzienia z ewentualną zamianą na dobrowolną banicję (zwrócono mu paszport). Sejm nie może ustalić, czy raportem w sprawie Rywina jest raport komisji (autorstwa Anity Błochowiak), w którym GTW nie istnieje, czy też raport przyjęty w dziwnym sejmowym głosowaniu (autorstwa Zbigniewa Ziobro), który GTW wymienia po nazwisku.

Nowa ustawa o radiofonii i telewizji, która po aferze Rywina wylądowała w koszu, nigdy już nie wróciła pod obrady parlamentu. Rząd zaprzestał prac nad kolejną wersją i przekazał inicjatywę klubowi SLD. Ten również nieoczekiwanie zrezygnował z dalszych prac. Inne kluby też nie przejawiają inicjatywy. Zaniechanie to ma równie poważne skutki, jak uchwalenie jakichś zmian: brak nowych regulacji poprawiających ściągalność abonamentu powoduje, że telewizja publiczna jest zmuszona pozostawać najpoważniejszym medialnym graczem na rynku reklamowym, co ma bezpośrednie przełożenie na kondycję konkurencji i stopień pluralizmu nie tylko w mediach elektronicznych. Równocześnie obecne regulacje nie pozwalają rozwijać cyfrowych technik przekazu, co także ogranicza liczbę stacji radiowych i telewizyjnych i de facto wzmacnia pozycję Krajowej Rady jako ciała przydzielającego koncesje.

Rady etyka wyłączona

Jak ważne są uprawnienia w przydzielaniu koncesji, najlepiej świadczy burza, jaką w Sejmie wywołała propozycja, by kontrolerzy NIK zbadali prawidłowość ich przydzielania. Rada przegrała w sądzie 9 procesów, w których zaskarżono jej decyzje koncesyjne. Lewica zgodziła się na kontrolę dopiero wtedy, gdy z uchwały zniknęły słowa mówiące o “bezprawnych działaniach" oraz zapis o ustaleniu skutków finansowych tych wyroków dla skarbu państwa.

Jednak nie wszystkich działań ustawowych zaniechano. Owszem, nowelizacja ustawy, która wylądowała w koszu, była krytykowana m.in. za zwiększanie uprawnień KRRiT. Dziwnym zrządzeniem losu właśnie zwiększenie uprawnień Krajowej Rady znalazło się jednak w ustawie o... wolności gospodarczej. Sejm przyjął, że KRRiT nie tylko ma prawo, ale i obowiązek pozbawić koncesji nadawcę, który zdobył tzw. dominującą pozycję na rynku. Nie byłoby w tym może nic złego, gdyby nie fakt, że Rada miałaby podejmować taką decyzję i przyznawać odebraną częstotliwość innemu nadawcy, zanim zakończyłaby się procedura odwoławcza. Dopiero interwencja prywatnych nadawców (wcześniej nic o tym nie wiedzieli) w Senacie spowodowała złagodzenie zapisu.

KRRiT i jej uprawnienia to sprawa kluczowa dla ładu medialnego w Polsce. Tymczasem jedynym skutkiem afery Rywina była zmiana na stanowisku jej przewodniczącego. Desygnowanego niegdyś przez pozaparlamentarną dziś Unię Wolności Juliusza Brauna zastąpiła Danuta Waniek - desygnowana przez Prezydenta była członkini SLD, związana ze Stowarzyszeniem Ordynacka. Przewodnicząca przez wiele miesięcy broniła Janiny Sokołowskiej, dyrektora departamentu prawnego KRRiT, która przed komisją śledczą przyznała, że bez upoważnienia uczestniczyła w pracach nad ustawą, z której tajemniczo zniknęły słowa “lub czasopisma". Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. Waniek, mimo wielokrotnych deklaracji z uporem godnym lepszej sprawy odsuwa też głosowanie nad odwołaniem Włodzimierza Czarzastego (który według raportu Ziobry wraz z GTW wysłał Rywina do Agory) ze stanowiska sekretarza Rady.

Tymczasem sekretarz KRRiT stał się w ostatnich tygodniach kolejny raz bohaterem ciekawej historii. Firma Broker FM, będąca właścicielem RMF FM, postanowiła sprzedać na giełdzie nową emisję akcji w celu pozyskania 150 mln na spłatę zobowiązań i inwestycje w RMF Classic oraz nową sieć radiową RMF Maxxx. Prospekt emisyjny ukazał się na początku czerwca. Wtedy też Czarzasty złożył wniosek, by KRRiT spotkała się z przedstawicielami Brokera w celu udzielenia jej informacji na temat kondycji finansowej spółki. 16 czerwca Rada wniosek przyjęła. Wbrew woli i bez wiedzy przewodniczącej asystent Czarzastego rozesłał tę wiadomość do mediów. Równocześnie na stronie internetowej spółki CR Media, do której należy sieć radiowa Ad.point, na kilka godzin pojawił się dokument odnoszący się do danych z prospektu emisyjnego, w którym podważano wiarygodność finansową właściciela RMF. Wszystko to wydarzyło się w przeddzień zamknięcia zapisów na akcje. Komisja Papierów Wartościowych postanowiła zbadać, czy pojawienie się drugiego, krytycznego wobec Broker FM, raportu nie jest złamaniem ustawy o obrocie papierami wartościowymi. Nie zdążyła jednak tego zrobić przed giełdowym debiutem akcji Brokera. W efekcie ich cena spadła o 20 proc., a ostateczny dochód z emisji - do 100 mln. Według Agory Czarzasty miał niegdyś wywierać nacisk na byłych właścicieli Radia Klakson i Radia Wałbrzych, by nie sprzedawali firm Agorze, lecz właśnie Ad.pointowi. Doniesienie do prokuratury w tej sprawie Agora złożyła rok temu.

Jakby nigdy nic, tydzień po tym Krajowa Rada przyjęła kartę zasad etycznych, które mają obowiązywać jej członków.

Tak więc pozycja grupy trzymającej media w parlamencie i KRRiT jest mocna. Grupa ponosi pewne porażki (jak nieprzyjęcie sprawozdania Rady przez Sejm czy zlecenie w KRRiT kontroli NIK), ale równocześnie stać ją na spektakularne działania zaczepne.

Przed bitwą 2006

Podobnie jest w radiofonii publicznej. Idea konkursów, zastosowana w telewizji, nie zdołała tu dotrzeć. Ludzie SLD i Ordynackiej mają większość w radach nadzorczych, a co za tym idzie kontrolę nad zarządami. Mazowiecka “Solidarność" skierowała do KRRiT list, w którym stwierdza, że regionalne rozgłośnie są przejmowane przez Ordynacką. Prezesem Radia Kielce został właśnie członek stowarzyszenia Janusz Przetacznik. Inny lider Ordynackiej, Janusz Andrzejowski, jest prezesem Radia Kraków. Według związkowców do podobnych zmian ma dojść w Szczecinie, Rzeszowie, Katowicach i Opolu. Rzeczniczka KRRiT odpowiedziała, że Rada nie ma z tym nic wspólnego i tak rzeczywiście jest, ale de iure, bo już niekoniecznie de facto. A propos Radia Opole: jeden z programów muzycznych prowadzi tam... znany autor ostrych SMS-ów Adam Halber.

Na tym tle zdecydowanie inaczej wygląda sytuacja w TVP. Dwóch prawicowych członków zarządu, w tym prezes Jan Dworak (były członek PO) to oczywiście pewien problem dla grupy trzymającej media w lewej ręce. Ale i tak zachowała ona przewagę głosów 3:2. Z tego powodu prezes przyznał w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej", że ma czasem problemy z poparciem u reszty zarządu. Skarży się też na to drugi prawicowiec Piotr Gaweł.

Jak na razie na ekranie nie widać żadnych zmian, ale za kulisami toczy się zażarta walka między prezesem Dworakiem a jego głównym adwersarzem, wiceprezesem ds. programowych, byłym człowiekiem Kwiatkowskiego, Ryszardem Pacławskim. Ludzie eks-prezesa tracą nawet czasami stanowiska, ale szybko duża ich część odnajduje się na równorzędnych lub wyższych. Konkursy na stanowiska dyrektorskie idą jak po grudzie. Pomimo kilku podejść wybrano zaledwie dwóch z czterech brakujących dyrektorów oddziałów. Są to zresztą ważne, ale nie kluczowe w TVP stanowiska. Dyrektorem Programu 3 został Andrzej Czapliński, wicedyrektor w Krakowie za czasów Kwiatkowskiego, ale obecnie też poparty przez Platformę Obywatelską. Można więc to uznać za nierozstrzygnięte starcie.

Nie udało się jednak zakończyć konkursu na strategiczne stanowisko dyrektora Programu 1. Od kilku tygodni trwa pat. Dworak chce, by został nim Jacek Bochenek, a Pacławski uparcie rekomenduje Macieja Mrozowskiego. Zarząd w pełnym składzie też nie poradził sobie z wyborem: w ostatni czwartek postanowił “odłożyć decyzję na kilka dni i dokonać jednoczesnego wyboru całego kierownictwa tej anteny". Chodzi o dwóch wicedyrektorów. Niewątpliwie trzy stanowiska łatwiej podzielić między dwie strony sporu niż jedno.

Przeciągająca się walka o telewizyjną Jedynkę pokazuje, że będziemy świadkami ciężkich walk pozycyjnych i to przez wiele miesięcy. Wszak przed nami wybór szefów Dwójki i Polonii, a na tym też nie koniec. Ta sytuacja może trwać aż do wiosennej ofensywy polityczno-medialnej w 2006 r. Lewa strona na pewno nie ustąpi. Pozostaje mieć nadzieję, że prawa też, ale to słaba pociecha, bo ta wojna będzie wyniszczająca dla TVP. Pierwszą jej ofiarą będzie program, drugą - pozycja firmy na rynku.

Nie ma też powodu, by nazbyt liczyć na pozytywny wynik “bitwy wiosennej 2006". Nie chodzi bowiem o to, by jedną grupę wymienić na inną, lecz by oddać telewizję i radiofonię publiczną społeczeństwu. Problem w tym, że wymaga to rewolucyjnej, jednoczesnej wymiany KRRiT, rad nadzorczych i zarządów spółek. A rewolucje, jak to rewolucje: rzadko oddają władzę ludowi. Znacznie częściej następuje jedynie wymiana elit.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2004