Magnificat w Gerazie

Człowiek, z którego wyszły demony, siedział u stóp Jezusa, ubrany i przy zdrowych zmysłach (...). Wtedy cała ludność okolic gerazeńskich prosiła Go, aby odszedł od nich. (…) Ów człowiek zaś, z którego wyszły demony, prosił, aby mógł przy Nim pozostać, lecz On go oddalił. Łk 8, 35, 37n

28.10.2008

Czyta się kilka minut

Ewangelia ukazuje jeden z nielicznych przypadków, gdy Jezus nie wyraża zgody, by pozostał przy Nim ktoś, kto dzięki Jego mocy odnalazł nową wolność ducha. Symbolem tej pięknej nowej więzi jest m.in. to, że mieszkaniec Gerazy siada u stóp Jezusa, która to postawa symbolizuje wierność ucznia zasłuchanego w nauczanie Mistrza.

Dlaczego uzdrowionego pozostawiono ostatecznie w Gerazie, mimo że pragnął on głosić Ewangelię razem z Chrystusem? Gdyby mógł ruszyć szlakiem wielkiej przygody, być może Geraza byłaby dla niego ewangelicznym odpowiednikiem Damaszku. On sam zaś przeżyłby wiele fascynujących momentów między Betanią a ogrodem Zmartwychwstania.

Tymczasem krótkie posłanie "wróć do swego domu i rozpowiadaj, jak wielkie rzeczy uczynił ci Bóg" (Łk 8, 39) zadecydowało ostatecznie, że powrócił do cmentarnych pejzaży, gdzie snuły się cienie ludzi skutych łańcuchami i buszowały stada świń, które nie zdążyły się jeszcze utopić. Wrócił do sąsiadów, którzy informowali, że opętał ich legion; terminu tego używano na określenie sześciu tysięcy osób. Pozostał wreszcie wśród tych, którzy doświadczyli przerażenia, patrząc na moc uzdrawiającego Jezusa, i dlatego prosili Go, by od nich odszedł, gdyż stanowi zagrożenie zarówno dla ich świętego spokoju, jak i dla ich świń. Być może uzdrowiony z Gerazy buntował się, że musiał pozostać na zawsze w miejscowości, która kojarzyła mu się z cierpieniem i z życiową tragedią; i tam jednak był na swój sposób potrzebny.

Trzeba umieć pogodzić się z faktem, że nie wszyscy zostaniemy włączeni do ekipy zabieranej na górę Tabor. Wielką sztuką jest oswoić Gerazę, od której chcielibyśmy uciec na koniec świata. Ma ona dziś liczne odpowiedniki. Cierpią w niej ci, którzy przeżyli duchowy przełom, ale warunki życiowe nie pozwoliły im na wyjście z Gerazy. Borykają się więc między hodowlą trzody a groźnym urwiskiem, wysłuchując cmentarnych komentarzy, które pogłębiają poczucie duchowego osamotnienia.

Nie powinni jednak pozwolić, by ogarnął ich życiowy pesymizm. Sam fakt dotknięcia łaski podczas odwiedzin Chrystusa w Gerazie jest czymś bardzo optymistycznym. Nie każdy uzdrowiony z Gerazy zostanie św. Pawłem. Mimo niespełnienia naszych życiowych marzeń umiejmy się jednak cieszyć z tych darów, które Bóg pozwolił nam osiągnąć. Śpiewać "Magnificat" na tle rozpędzonych świń z Gerazy jest znacznie trudniej niż w romantycznej oprawie spotkania Maryi z Elżbietą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2008