"Mądre sowy"

Piątej już edycji Nagrody im. Henryka Wereszyckiego i Wacława Felczaka towarzyszy wystawa poświęcona obu wybitnym historykom. Zatytułowana jak najsłuszniej Wierni życiowemu credo.

25.12.2005

Czyta się kilka minut

Wacław Felczak /
Wacław Felczak /

Wchodzących na wystawę w Collegium Maius wita obraz Juliana Fałata "Mądre sowy - alegoria profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego". Sowa jest atrybutem Ateny, bogini mądrości, i zapewne nie wszyscy nosiciele profesorskiej godności zasługiwaliby na takie porównanie - ale Henryk Wereszycki (1898-1990) i Wacław Felczak (1916-1993) na pewno. Mimo że pierwszy, dożywszy blisko dziewięćdziesięciu dwóch lat, z przyczyn politycznych nigdy nie doczekał się "uzwyczajnienia" swej profesury, a drugi odebrał z rąk prezydenta Lecha Wałęsy akt nadania tytułu profesorskiego niemal w przeddzień śmierci.

Otwarcie wystawy biograficznej, przygotowanej z wielkim pietyzmem przez Annę Piskorz, stanowiło zwieńczenie uroczystości odbywających się 13 grudnia. W południe tegoż dnia, w którym przypada nie tylko ponura rocznica wprowadzenia stanu wojennego, ale i urodziny prof. Wereszyckiego, po raz piąty wręczono nagrodę imienia obu uczonych. Otrzymują ją historycy polscy i zagraniczni za prace poświęcone XIX- i XX-wiecznym dziejom Europy Środkowo-Wschodniej - a więc tematowi, którym zajmowali się patroni nagrody (by wspomnieć tylko dwie klasyczne już syntezy: "Historię Austrii" Wereszyckiego i "Historię Węgier" Felczaka).

W tym roku kapituła powołana przez oddział krakowski Polskiego Towarzystwa Historycznego i Wydział Historyczny UJ przyznała nagrodę główną seniorowi historyków słoweńskich Vasilijowi Melikowi za tom "Slovenci 1848-1918". To zbiór studiów o epoce przełomowej dla ukształtowania się nowoczesnego narodu słoweńskiego; narodu, o którego historii wiemy w Polsce, jak zauważył przewodniczący kapituły prof. Michał Pułaski, niewiele, choć przecież wraz z nim weszliśmy niedawno do Unii Europejskiej. Prof. Melik - rocznik 1921, członek Słoweńskiej Akademii Nauk - do Krakowa nie mógł przyjechać z powodu choroby, jego przemówienie odczytała córka. Wspomniał w nim między innymi swoją młodzieńczą lekturę Sienkiewicza, pod którego wpływem zdecydował się poświęcić historii. Słoweński uczony dołączył do szczupłego na razie, ale już wielonarodowego grona laureatów - obok Polaków: Włodzimierza Mędrzeckiego i Stanisława Pijaja - są w nim Węgier István Kovács i Czech Jan Němeček, a dodajmy, że w tym roku książki nominowane pochodziły m.in. z Austrii, Chorwacji i Serbii.

Nagrodą honorową wyróżniono imponującą tyleż rozmiarami, co skalą przedsięwzięcia badawczego księgę "Terra Scepusiensis. Stań badań nad dziejami Spiszu". Tom pod redakcją naukową Ryszarda Gładkiewicza i Martina Homzy przy współudziale Michała Pułaskiego i Michala Slivki, owoc bezprecedensowej jak dotąd współpracy naukowej polsko-słowackiej, pokazuje problematykę dziejów tej wielonarodowej pogranicznej krainy nie tylko z polskiej i słowackiej, lecz także węgierskiej i niemieckiej perspektywy. Trwają już prace nad dalszym ciągiem, którym będzie wspólnie przygotowana synteza dziejów Spiszu.

***

Wróćmy jeszcze na wystawę. W sklepionych salach na parterze najstarszego gmachu UJ udało się wskrzesić klimat przeszłych lat i przywołać niezwykłe postacie obu Profesorów. Dzieliły ich różnice pokoleniowe i środowiskowe. Henryk Wereszycki wchodził w życie w schyłkowej epoce monarchii habsburskiej (którą niezwykle cenił za liberalizm), wzrastał w kręgu rodziny swojej matki, słynnych lwowskich księgarzy Altenbergów. Wacław Felczak, ledwie dwa lata starszy od Niepodległej, był najmłodszym z ośmiorga dzieci gospodarza i działacza społecznego z Golbic w ziemi łęczyckiej. Połączyła ich najpierw relacja mistrz-uczeń, a później przyjaźń.

Przyjaźń ta zakorzeniona była nie tylko we wspólnych pasjach naukowych. Także, a może przede wszystkim, w podobnych cechach charakteru, jak odwaga, wierność prawdzie, poczucie obowiązku wobec własnego kraju zaświadczane służbą w wojennej potrzebie. Starszy z przyjaciół zaciągnął się do legionów Piłsudskiego, później walczył w kampaniach 1920 i 1939 roku; młodszy podczas II wojny organizował sieć kurierów między Warszawą a Budapesztem, działalności konspiracyjnej nie zaprzestał też po wojnie. Do wspomnianych cech dodajmy jeszcze dzielność w obliczu życiowych dramatów. Profesor Wereszycki przeżył II wojnę w oflagu, ale jego bliscy, wśród nich ukochana matka, trafili do getta i zginęli w Treblince. Profesor Felczak spędził po wojnie blisko osiem lat w więzieniu, poddawany okrutnym torturom.

Wszystkie te etapy ich życia uwzględnione zostały na wystawie. Podobnie jak kolejne szczeble kariery naukowej, jak węgierskie przyjaźnie Wacława Felczaka (był jednym z patronów węgierskiej opozycji demokratycznej przed 1989 rokiem), jak współpraca Henryka Wereszyckiego z "Tygodnikiem Powszechnym", jego uczestnictwo w spotkaniach z kard. Karolem Wojtyłą organizowanych przez prof. Jerzego Janika i zaangażowanie w opozycyjne inicjatywy końca lat 70.

Poznajemy jednak nie tylko ich publiczne zaangażowanie, także ich prywatne pasje. W gablotach gromadzących dokumenty związane z życiem Henryka Wereszyckiego, obok legitymacji członka Polskiej Partii Socjalistycznej (przedwojennej oczywiście!) i książeczki stanu służby oficerskiej porucznika rezerwy, obok kart wstępu do rozmaitych bibliotek, z biblioteką British Museum włącznie, znajdziemy także legitymację Polskiego Związku Narciarskiego (Profesor był zapalonym narciarzem) i... kartę kasyna w Sopocie. Jest nawet popielniczka używana podczas spotkań nieformalnego Klubu Wereszyckiego; klub ten w ostatnich latach życia Profesora zbierał się już nie w kawiarni Feniks czy Literackiej, tylko w jego mieszkaniu, a podczas spotkań w popielniczce narastała błyskawicznie góra niedopałków...

"»Mężowie uczeni« na całym świecie tworzą środowiska rządzące się szczególnymi prawami - pisał prof. Jerzy W. Borejsza w "Tygodniku" na 85-lecie prof. Wereszyckiego. - W zależności jednak od systemu rządów, poziomu oświaty i nauki oraz stopnia dobrobytu kraju, w którym żyją, prawa ujemne, jakim podlegają, występują w mniejszym lub większym natężeniu. Na tle koniunkturalizmu, karierowiczostwa, doboru zainteresowań badawczych pod gusta kolejnej ekipy sprawującej władzę, a jednocześnie doraźnego kokietowania opinii publicznej w tych momentach historycznych, kiedy uzyskiwała ona możność (...) wyrażania swoich sądów, Henryk Wereszycki pozostaje wielkością stałą, rządząc się własnymi zasadami i normami przyjętymi w dawnym pięknym dziewiętnastowiecznym świecie". Te słowa odnieść można do obu bohaterów uroczystości 13 grudnia...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2005