Lotne piaski

Szaleniec z Wirginii w ciągu kilku godzin zabił kilkudziesięciu kolegów i nauczycieli. Raport o ociepleniu powiadamia, że do 2050 r. znikną wszystkie lodowce w Alpach. Odszedł Borys Jelcyn, który rozwiązał Związek Radziecki. W pierwszej turze wyborów we Francji frekwencja wyniosła ponad 85 proc... Takie i inne galopujące wydarzenia skłaniają do głębszej refleksji, do zadumania się nad nimi, do wyciągnięcia wniosków. Tymczasem trwają tylko jeden dzień, wypełniony od rana do późnej nocy zgiełkiem depesz, doniesień i komentarzy, a potem znikają bezpowrotnie.

15.05.2007

Czyta się kilka minut

Siedzę często w fotelu, w którym siadywała w ostatnich latach życia moja Mama. Patrzę na zachód słońca, bo najbliższe okno jest od strony zachodniej. Nieraz przychodzi mi do głowy, że za tym oknem nie ma już ulic, domów i drzew, a tylko ogromne, ciągnące się aż po horyzont lotne piaski. Wsysają wszystkie zdarzenia, problemy, ludzi, połykają je, unicestwiają, zacierają wszelki ślad i nawet nie wiadomo, czy to było naprawdę.

Tak sobie myślę

Niedawno w imieniu Młodej Lekarki żegnałam się ze słuchaczami. Teraz żegnam się z nią sama. Nie przypuszczałam, że tak mocno we mnie siedzi. Jej oczami patrzyłam nieraz na różne sprawy tego świata, który był trochę zakręcony, lekki i pełen kpiny.

Trochę mi jej będzie brakowało, ale że wszystko kiedyś odchodzi, więc i ona musiała to zrobić. Tak sobie jednak myślę, że zrobiła to w słusznej sprawie.

Ludzie ludziom

Przypomniała mi się nagle jesień 1980 r. i gwałtownie, boleśnie zatęskniłam za czasem, w którym ludzie jakby się znów spotkali po długiej rozłące, zainteresowali się sobą, polubili, zaprzyjaźnili, obdarzyli zaufaniem. Podobnie było w lecie 1989 r. i trwało może kilkanaście miesięcy. Potem ludzie zajęli się głównie sobą i zobojętnieli, co wliczono w koszty transformacji.

Od niespełna dwóch lat dzieje się coś bardzo złego. Między ludźmi pojawiły się rowy i rozpadliny biegnące nieraz w poprzek małych grup społecznych, a nawet rodzin. Ochładzają się albo rozlatują wieloletnie przyjaźnie. Język mówiony i pisany stał się brutalny, a używa się go po to, by ranić. W powietrzu unoszą się podejrzenia i oskarżenia - jak wielkie tłuste ćmy.

Któregoś dnia - nie wiem, czy go jeszcze dożyję - ockniemy się. Spojrzymy na siebie nagle uważniej - i zobaczymy się. "Boże, co myśmy ze sobą zrobili" - powiemy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2007