Linia palmy

Znam ja wasze niecne myśli, spodziewaliście się, że będzie o bananie. Dobrze się śmieje w miłym towarzystwie, a jeszcze można było poczuć tę siłę sprawczą, której tak bardzo od paru lat brakuje przeciwnikom obecnej władzy.

06.05.2019

Czyta się kilka minut

 / DUSAN ZIDAR / ADOBE STOCK
/ DUSAN ZIDAR / ADOBE STOCK

Raz na wozie, raz pod wozem, dziś jedyne, co mogą, to zabić śmiechem kołtuna, skrzyknąć się na fejsbuku i wymusić na niewydarzonym dyrektorze muzeum przywrócenie obiektu budzącego jakoby niepokoje młodzieży. Z uporem godnym czegoś większego w każdym pokoleniu starcy odkurzają ten sam topos troski o czystość myśli pacholęcia. Tymczasem pacholę już dawno przyswoiło sobie wszystkie sprośności, jakimi w danej epoce podskórny obieg kultury zaspokaja ciekawość spraw płci. I ma teraz przed sobą całe życie, żeby z tych nauk wysnuć praktyczne wnioski, czego niespełniony starzec aż tak mu zazdrości, że idzie w groteskę. Zawsze te same pomysły: ogrodzić, zamknąć, oczy ręką zasłonić. Majtki-chmurki domalować.

Ale dość już o tym, szkoda miejsca, by utrwalać pamięć oportunistów, którzy psują świat niejako mimochodem, zajęci dreptaniem wokół pomnika własnego ego wyrzeźbionego w mydle. Na nich wystarczy szybka kpina. Biada jednak również tym, którzy sądzą, że szybka fotka z owocem, kokardką czy innym gadżetem dnia, tudzież mnóstwo wyższościowego samozadowolenia to jest akurat to, co wystarczy, żeby skutecznie zatrzymać kryzys demokracji. Coś się psuje w wielkim konsensusie co do tego, że próbujemy wdrażać delikatny balans wolności i równości, bo dostęp do dobrobytu jest już na tyle powszechny, że znieczula skłonność ludzkich plemion do popadania w konflikt. Że krótko mówiąc, pełna miska pozwoli uśmierzyć instynkty walki i dominacji na tyle, iż respekt dla prawa, instytucji oraz umiarkowane cnoty obywatelskie zaczną obowiązywać jako coś prawie naturalnego.

Nie wiem, czy problem jest tylko z tym, że miska zaczęła pustoszeć, a może to jakieś głębsze procesy, w każdym razie nawet w krajach tradycyjnie znanych z umiaru w ekspresji własnych poglądów pojawia się swego rodzaju dzikość, dotychczas traktowana jako gorączka typowa dla dalekich peryferii, czyli Południa i Wschodu (bo Europa jako projekt polityczny i cywilizacyjny ma „peryferie”, czyli zacofane pogranicza, tylko po dwóch stronach – nikomu wszak nie przyszłoby do głowy traktować Laponii czy szkockich pustkowi z tą samą wyższością, co Sycylię).

„Sycylizację” obyczaju politycznego, którą dziś nazywamy populizmem, w krajach bliżej centrum kontynentu przewidział jeszcze w latach 60. jeden z najbardziej przenikliwych pisarzy z tamtej pięknej, choć nieszczęsnej wyspy. W „Dniu puszczyka” Leonardo Sciascia pisał: „gdym czytał o skandalach trapiących sycylijskie władze, przyszło mi do głowy: naukowcy mówią, że tzw. linia palmy, czyli granica obszaru, gdzie klimat sprzyja wzrostowi palmy, przesuwa się na północ o pięćset metrów rocznie. Ja natomiast nazwę ją linią kawy ristretto, kawy skoncentrowanej. I ta linia mocnej kawy i skandali idzie w górę jak słupek rtęci w termometrze, już jest powyżej Rzymu...”.

Sciascia był zatem nie tylko prorokiem, kiedy odważył się przełamać milczenie wokół mafii (to słowo pada w jego powieści po raz pierwszy w dziejach literatury), ale i zauważył globalne ocieplenie, zanim zaczęło o nim być głośno. Mnie jednak frapuje ta uwaga o mocnej kawie jako emblemacie rozkładu ustroju. Im lepsza kawa – i lepsze jedzenie także, dodajmy – tym większy nieład. A może to też ład, tyle że inny, odmienny od tego, co uchodzi za wzorzec urządzenia spraw społecznych, tak atrakcyjny, bo poparty sukcesem kapitalizmu w wersji anglosaskiej i skuteczną biurokracją na niemiecką modłę.

Paskudna zaiste alternatywa: mieć sprawiedliwe państwo bez korupcji i solidną poduszkę kapitału społecznego, ale jeść za to przaśnie i popijać pomyjami – albo łechtać co dzień podniebienie innymi smakami, przeżywać zmysłowo posiłki jak dojrzałą miłość, w której owoc im dojrzalszy, tym słodszy, ale za to jęczeć pod butem wrogich człowiekowi urzędów, bać się policjanta nie mniej niż złodzieja i znać w życiu sąsiedzkim jedynie prawo pięści. Europa przez ostatnie 70 lat próbowała oszukać pierwszą zasadę gastropolityki. Chwilowo nawet z sukcesem, ale to się właśnie kończy: jeśli wpuścisz do kuchni makaron alla Norma, to ani się obejrzysz, a będziesz miał Palermo w parlamencie. ©℗

Powiem coś wbrew trendowi: banan to jeden z najmniej seksownych owoców, w sensie kuchennej potencji oczywiście. Mało co się da z niego wyczarować, poza zmiksowaniem na smoothie z truskawką – to idealna para – albo upieczeniem bananowego chlebka, pożywnego wprawdzie, ale niemiłosiernie mdłego. Tym bardziej warto pamiętać u progu sezonu grillowego, że można go położyć wprost na ruszt, szybko przypiec z obu stron, aż z wierzchu sczernieje, rozciąć ostrożnie i posypać wrzący, śliski miąższ startą czekoladą. Można też się pobawić w oblanie go karmelem, ale nie po to się ludzie gromadzą przy grillu, żeby rozwijać wątki cyrkowe. Za to truskawki, hmm, po prostu nie umiem się im oprzeć, choć jeszcze co najmniej dwa tygodnie muszą minąć, zanim będą miały smak. Ale są pewne drobne sposoby, żeby już teraz dodać im nieco życia. Najważniejszy sojusznik to ciemny cukier trzcinowy muscovado, ten przypominający mokrą glinkę, który sprawdza się też w wielu przepisach warzywnych, kiedy chcemy dodać trochę głębszej, prawie gorzkiej nuty. Rozcięte na pół truskawki posypmy szczodrze cukrem muscovado i odrobiną mielonego pieprzu, podlejmy paroma łyżkami porto lub innego czerwonego słodkiego wina, zostawmy do zmacerowania na godzinę, tuż przed wydaniem dajmy odrobinę białego jogurtu, ale tylko tyle, żeby nadać sosikowi, który się uwolnił, lekko aksamitnej konsystencji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 19/2019