Lekcja z Markowej

Żydzi, którzy odwiedzą Muzeum w Markowej, zapewne staną przed wyborem między zachwytem a nieufnością.

28.03.2016

Czyta się kilka minut

Wnętrze Muzeum w Markowej, marzec 2016 r. / Fot. Grażyna Makara
Wnętrze Muzeum w Markowej, marzec 2016 r. / Fot. Grażyna Makara

Zastanawiam się, co podczas ceremonii otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej zrobiło na mnie większe wrażenie. Może widok Polaków z małych wiosek, przychodzących z dziećmi i wnukami pod ścianę z nazwiskami rodziców i dziadków, robiących zdjęcia telefonami, dumnych i szczęśliwych. Szczerze cieszyłem się razem z nimi, gdy pokazywali mi medale, które kilka godzin wcześniej otrzymali od prezydenta Andrzeja Dudy. Dla mnie, izraelskiego dziennikarza, który zajmuje się Holokaustem, to była pierwsza możliwość spotkania z rodzinami Polaków niosących pomoc Żydom, którzy przez lata milczeli lub byli przemilczani.

Podobnie wzruszony byłem rozmawiając z rodzinami żydowskich ocalonych z Holokaustu, którzy przybyli na otwarcie Muzeum i opowiedzieli dotąd nieznane mi historie. Myślę tu szczególnie o rodzinie Abrahama Segala, 86-letniego ocalonego, która pojawiła się w Markowej jako goście honorowi. Segal przetrwał Zagładę w Markowej dzięki miejscowej rodzinie Cwynarów – i po zamordowaniu Ulmów zdołał zbiec z wioski. Teraz w Markowej jego rodzina spotkała się z córką wybawców.


CZYTAJ CAŁY DODATEK SPECJALNY "ULMOWIE  – POLSCY SPRAWIEDLIWI".




Wrażenie zrobiła na mnie również wcześniejsza wizyta w warszawskim oddziale IPN, gdzie po raz pierwszy w życiu na własne oczy zobaczyłem dokumenty opowiadające o nazistowskich prześladowaniach wobec Polaków za ratowanie Żydów. I gdzie po raz pierwszy zwrot „Polacy ratujący Żydów” otrzymał w moich oczach konkretne imiona i twarze. W Izraelu w książkach o naszej historii odnajdujemy zwykle podobne dokumenty, lecz mówiące o prześladowaniach względem Żydów.

Te trzy spotkania – dwa ze świadkami historii i jedno z dokumentami mówiącymi o dramacie sytuacji – wpłynęły na mnie i już z pewnością zmieniły moją perspektywę patrzenia na relacje polsko-żydowskie w tamtym czasie.

Tym samym nie mogę odegnać wątpliwości, które jednocześnie zrodziły się w mojej głowie – i, jak sądzę, pojawią się w odczuciach wielu Żydów, którzy przyjadą do Markowej. Myślę tu szczególnie o osobach takich jak ja, których żydowscy dziadkowie doświadczyli od Polaków obojętności, pogardy, czasem nawet okrucieństwa. Od dziecka słyszałem od moich polskich żydowskich dziadków, że zdecydowali się opuścić swoją ojczyznę w latach 30. XX wieku – zanim Niemcy rozpoczęły okupację Polski – z powodu, jak mówili, zakorzenionego w Polakach antysemityzmu. Znam izraelskie rodziny z jeszcze trudniejszymi historiami, obejmującymi zdradę, szabrownictwo, a nawet morderstwo.

Muzeum w Markowej, które tej drugiej stronie medalu poświęca wprawdzie trochę miejsca, lecz w moim odczuciu nie opatruje historycznych dokumentów jednoznacznym, jasnym dla zwiedzającego, dokładnym komentarzem i nie odpowiada na wątpliwości takich osób jak ja – może wzbudzić czyjąś nieufność. A szkoda, żeby ta nieufność zatarła wartość ogromu pracy, która została w Markowej wykonana, aby przypomnieć światu o polskich Sprawiedliwych. W przemówieniu podczas otwarcia Muzeum prezydent Andrzej Duda podkreślał konieczność stanięcia w prawdzie – chciałbym bardzo, aby zawsze tak właśnie było.

Z drugiej strony, jako dziennikarz zajmujący się historią jestem w pełni świadomy faktu, że Muzeum z definicji nie może sportretować całej prawdy, lecz raczej próbuje ograniczyć się do jakiegoś tematu. Z tej perspektywy rozumiem ideę twórców Muzeum w Markowej: pragnęli dać wyraz pięknym historiom osób, których głos nie był dotąd słyszany, ich imiona nieznane, ich twarze niewidziane. Tym samym jestem przekonany, że markowskiej historii w żaden sposób nie zaszkodziłoby kilka zdań więcej wyjaśniających, że Polacy bali się ratować Żydów nie tylko ze strachu przed Niemcami, ale też, bywało, przed swoimi polskimi sąsiadami czy granatowymi policjantami. Takie ujęcie tematu nie tylko nie zaszkodziłoby markowskiemu Muzeum, lecz także zamknęłoby usta nieprzekonanym, a nade wszystko – dodatkowo podkreślało heroizm rodziny Ulmów.

Ciekawe, że pierwszą grupą, która odwiedziła Muzeum w dzień po jego otwarciu, była grupa izraelskich uczniów, którzy pewnie po raz pierwszy w życiu usłyszeli o tym niezwykłym markowskim przykładzie dobra i braterstwa okazanego Żydom przez Polaków podczas wojny. Pewnie prosto z Markowej pojechali do obozu Auschwitz, potem do warszawskiego Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Ciekawe, co zostanie w tych młodych głowach po powrocie do domów. Czy będą w stanie zrozumieć, że wojenna rzeczywistość nie była czarno-biała, i że czasami w tej samej polskiej wiosce, obok największej podłości, mieszkała również najpiękniejsza forma miłości – z gotowością do oddania życia za swojego bliźniego włącznie?

Takiego odbioru życzyłbym Muzeum w Markowej. ©

OFER ADERET (ur. 1981) jest reporterem izraelskiego dziennika „Haaretz”, w którym zajmuje się m.in. tematyką historyczną. Wraz z grupą dziennikarzy prasy żydowskiej z różnych krajów świata brał udział w otwarciu Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „Ulmowie – Polscy Sprawiedliwi