Lee, Alik, „Lichoj”

Młody fizyk Stanisław Szuszkiewicz podczas przerwy na posiłek słuchał radia. Tak dowiedział się o tragicznej śmierci prezydenta USA w Dallas. Usłyszał też nazwisko domniemanego zabójcy - Lee Harvey Oswald. Nie może być! Szuszkiewicz popędził do domu, obdzwonił znajomych: tak, to on.

23.07.2007

Czyta się kilka minut

Lee Harvey Oswald (w środku) z kolegami z fabryki Horizont / Fot. www.russianbooks.org /
Lee Harvey Oswald (w środku) z kolegami z fabryki Horizont / Fot. www.russianbooks.org /

Lee Harvey Oswald zjawił się w Mińsku rankiem 8 stycznia 1960 r. Przyjechał sam pociągiem z Moskwy. Na dworcu powitało go dwóch pracowników Czerwonego Krzyża i odwiozło do hotelu Mińsk. Tego samego dnia Oswalda przyjął mer miasta - obiecał mieszkanie i przestrzegł przed tubylcami zaczepiającymi obcych.

Oswald do Związku Radzieckiego przybył w październiku 1959 r., udając turystę, i natychmiast poprosił o azyl, argumentując, że jako komunista i robotnik ma dość życia w kapitalistycznym państwie. Oswaldem zainteresowało się KGB, ale, choć miał on za sobą służbę w marines, podobno szybko uznało, że nie jest to postać zbyt ciekawa.

- Bo rzeczywiście nie przedstawiał wielkiej wartości - tłumaczy Aleksander Łukaszuk, dyrektor sekcji białoruskiej Radia Swaboda. Raczej wprowadził KGB w zakłopotanie: głupi jankes, któremu zachciało się uciec do ZSRR, i co z nim teraz robić? Oczywiście, tradycyjnie uwzględniono możliwość, że to szpieg, i go obserwowano.

Rosjanie wiedzieli z doświadczenia, że większość uciekinierów z USA to osoby niezrównoważone psychicznie. Niewiele zapowiadało, by tym razem miało być inaczej. KGB miało doradzać odesłanie Oswalda do domu, ten zaś uciekł się do próby samobójczej i w końcu uzyskał zgodę na roczny pobyt. Podjęto decyzję, że będzie żyć w Mińsku.

Lekcje rosyjskiego

Zdaniem Łukaszuka padło na to miasto, bo Mińsk pozwalał łatwiej izolować Amerykanina i mieć nad nim kontrolę, a i komfort życia był tu wystarczający. Zdecydowano, że Oswald pracować będzie w fabryce sprzętu RTV w warsztacie eksperymentalnym. I tu właśnie Oswalda poznał Stanisław Szuszkiewicz (ten sam, który 31 lat później rozwiązał wraz z Borysem Jelcynem i Leonidem Krawczukiem ZSRR).

- W Horizoncie chciałem trochę dorobić - wspomina Szuszkiewicz. - Jako fizyk zajmowałem się unowocześnianiem produkcji. Znałem wtedy angielski pasywnie, ale i tak najlepiej z całej fabryki. Pewnego dnia podszedł do mnie sekretarz zakładowej partyjnej komórki Lebiedzin i powiedział, że jest polecenie: uczyć Amerykanina języka.

Szuszkiewicz wziął się za zadanie razem z drugim pracownikiem. Nie wolno im było Oswalda o nic pytać. Ten zresztą też niczym szczególnym się w oczach Szuszkiewicza nie wyróżniał.

- Może trochę inaczej wyglądał niż my - mówi - nawet jak nosił sowieckie ubrania, naszą czapkę uszankę, to ona na nim jakoś tak lepiej wyglądała.

Lekcje języka rosyjskiego były, tak wynika ze wspomnień Szuszkiewicza, absolutnie przeciętne - czasem może było trochę śmiechu, kiedy Oswald pokracznie wymawiał jakieś słowa. Szuszkiewicz nie skorzystał z okazji, by podszkolić się w angielskim.

- Po co? Byłem pewien, że to pierwszy i ostatni angielskojęzyczny człowiek, którego spotkam w życiu - tłumaczy dziś.

Oswald dał się zapamiętać jako beznadziejny pracownik. Szuszkiewicz prosił wręcz majstra, by nie przydzielał mu Oswalda do pomocy.

- Słyszałem, że koledzy z fabryki wzięli go kiedyś na polowanie - opowiada Łukaszuk - ale o mało nie postrzelił jednego z nich. Więcej go nie brali.

W pierwszej połowie lat 90. do Mińska przyjechał amerykański pisarz Norman Mailer. Korzystając z chwilowej liberalizacji i pomocy Szuszkiewicza (wtedy już przewodniczącego parlamentu), dotarł m.in. do materiałów KGB i oficerów prowadzących Oswalda, którzy mu nadali pseudonim "Lichoj". W książce "Opowieść Oswalda" (w Polsce wyszła w 2001 r. nakładem wyd. Muza) Mailer opisał, jak KGB dzień w dzień obserwowało "Lichoja", zbudowało wokół niego sieć informatorów i wreszcie założyło podsłuch w przydzielonym mu mieszkaniu. Jeśli wierzyć rozmówcom Mailera, ciągle chodziło o sprawdzanie, czy Oswald nie jest szpiegiem, ale też - przy założeniu jego dobrych intencji - ułatwienie mu startu w nowym życiu. KGB więc nie spuszczało go z oczu. Szuszkiewicz twierdzi, że jego o nic nie pytano.

Łukaszuk: - Rzeczywiście mogło tak być. Nie ma dowodów, by pisał jakieś raporty na Oswalda czy coś zeznawał. Gdy w Mińsku obserwowano Oswalda, obserwowano i Szuszkiewicza. KGB nie musiało dodatkowo go odpytywać.

Lekcje rosyjskiego skończyły się po kilku tygodniach. Oswald w pamięci młodego fizyka zapisał się jedynie jako oderwanie od codziennej rutyny - został zwolniony z oceniania racjonalizatorskich propozycji robotników, co go strasznie irytowało, bo były to pomysły niemądre, ale dyrekcja żądała pochylania się nad robotniczymi inicjatywami z uwagą.

Oswald przepracował w fabryce trochę ponad dwa lata. Życie w Mińsku zaczęło mu szybko doskwierać i już po roku zwrócił się do ambasady USA z pytaniem o możliwość powrotu do ojczyzny. Dlaczego - ideowemu komuniście - przestało się podobać w ojczyźnie proletariatu? Mińsk był wtedy ideałem sowieckiego miasta - budowany niemal od nowa, pełen socjalistycznej architektury, rozwijał się w ogromnym tempie - a to oznaczało awans społeczny rzeszy ludzi. Prawdo­podobnie doskwierał mu jednak brak wygód życiowych - w swoim dzienniku pisał, że nie ma na co wydać pieniędzy, że nie ma rozrywki - poza potańcówkami organizowanymi przez kolektyw pracowniczy. I do tego jeszcze zima. Oswald pochodził z południa USA, a na Białorusi, cóż, zima bywa surowa.

- Oswald był niezrównoważony - tłumaczy Łukaszuk. - Rozczarowanie mogło wyniknąć z czegokolwiek: brak amerykańskiego komfortu, nie znał dobrze języka, trzeba było pracować, czuł się niedoceniony.

Z portretu Oswalda, jaki nakreślił Mailer opisujący także jego życie w USA, wyłania się chłopak niezbyt wykształcony, idee, do których się odwoływał, znający pobieżnie, ale przekonany o swojej historycznej roli. Mailer porównał Oswalda nawet do Hitlera z czasów, gdy ten pałętał się po różnorakich przybytkach i roił o wielkości. Prawdopodobnie Oswald liczył, że dla Sowietów będzie kimś specjalnym. Nie był.

Oswald nie prowadził w Mińsku bogatego intelektualnie ani zgodnego z ideałami rewolucji życia, jego aktywność koncentrowała się raczej na podrywaniu dziewcząt - co w przypadku dwudziestojednolatka nie powinno zresztą dziwić. W pracy (wyjąwszy jeden romans) z nikim się nie zaprzyjaźnił. Jego kierownik w raporcie zapisał, że Oswald nie brał udziału w życiu towarzyskim kolektywu. Miał grupkę przyjaciół, którzy nazywali go Alik i od których, jak ustalił Mailer, KGB czerpało wiedzę. Część z nich mówiła po angielsku, byli to studenci Instytutu Języków Obcych, a raczej, jak to w przypadku takich kierunków bywa: studentki. Na jednej z potańcówek na początku 1961 r. poznał Marynę Prusakową, młodą farmaceutkę. Maryna pochodziła z Leningradu. Do Mińska przyjechała, bo po śmierci matki życie z ojczymem było dla niej nie do wytrzymania. Tu zaopiekowała się nią ciotka, której mąż był wysokim funkcjonariuszem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Za Maryną ciągnęły się plotki o lekkim prowadzeniu się w Leningradzie - ale Oswald o tym nie wiedział. Oświadczył się jej szybko i już na wiosnę młodzi kochankowie wzięli ślub. Z książki Mailera wynika, że KGB było zaskoczone takim obrotem spraw. I niezbyt zadowolone.

Małżeństwo było dość burzliwe. Oswald często robił żonie awantury, że nie sprząta mieszkania - wątek ten przewija się w stenogramach z podsłuchu. Już w Mińsku kilkakrotnie uderzył też Marynę w twarz. I jeszcze coś: Maryna miała wyśmiewać się w łóżku z Oswalda i ciągle mówić o swoim poprzednim chłopaku, który był ponoć podobny do Johna F. Kennedy'ego.

To nie nasza robota

Wybiegnijmy trochę w przyszłość. Rosjanie natychmiast po wypadkach 22 listopada 1963 r. w Dallas zaczęli dementować związek zabójstwa prezydenta z pobytem Oswalda w ZSRR. Sytuację komplikował fakt, że niewiele przedtem Oswald, próbując dostać się na Kubę, w Meksyku odwiedził sowiecką ambasadę - o czym Amerykanie wiedzieli, bo też sami obserwowali Oswalda od momentu powrotu do USA.

- Nie wiem dlaczego, ale jestem przekonany, że to nie on - mówi Szuszkiewicz. - Wydaje mi się, że był takiej wewnętrznej budowy, że nie mógłby zabić człowieka. Widziałem materiały komisji Warrena i dalej nie wierzę.

Szuszkiewicz, ucząc Oswalda języka, nie mógł wiedzieć, że był on osobą niezrównoważoną psychicznie, że zdarzały mu się napady szału, że w Moskwie próbował popełnić samobójstwo.

- Myślę, że Oswald był zamieszany w ten zamach - mówi natomiast Łukaszuk. - Nie wierzę jednak, że KGB miało coś wspólnego z zabójstwem JFK.

KGB natychmiast po zabójstwie prezydenta sięgnęło po teczkę Oswalda i zaczęło interesować się ludźmi, którzy mieli z nim styczność. Szuszkiewicza jednak nie wzywano na przesłuchania.

- Nie miałem żadnych kłopotów - mówi. - Nie czułem się wplątany w jakąś aferę albo żebym naruszył ustalone reguły. Tylko gdy spotykali mnie pracownicy tamtej fabryki, to żartowali: jak to, Lebiedzina zgarnęli, a ty chodzisz na wolności? Takie tam sowieckie żarty...

Uładzimir Adamczyk (szerzej znany jako literat Adam Hlobus): - Moja ciotka pracowała w bibliotece, do której chodził Oswald. Po latach znalazła tam rewersy na książki, które on pożyczał. Były to praktycznie same rewolucyjne lektury. Hlobus pamięta, że zwrócił jego uwagę charakter pisma Oswalda.

Komitet Bezpieczeństwa Państwowego kompletował wszelkie ślady pobytu Oswalda w Mińsku, ale rewersów nie znalazł. Hlobus namawiał ciotkę, by dała mu te kartki, ale ta posłusznie przekazała je KGB. W latach 90. Hlobus zbił fortunę, drukując wzorowane na amerykańskich kryminały, choć można się domyśleć, że na autografach domniemanego zabójcy JFK mógłby zarobić wielokrotnie więcej.

Zwolenników teorii o sowieckim spisku na życie JFK elektryzowało to, że wuj Maryny pracował w resorcie bezpieczeństwa, ale, zdaje się, to jemu znajomość z Oswaldem i porzucenie ojczyzny przez podopieczną zablokowały karierę. Niewiele wskazuje na to, by Moskwa rzeczywiście stała za zamachem w Dallas. Jednak Aleksander Łukaszuk pytany o największą tajemnicę związaną z Oswaldem odpowiada: - Jego teczka w mińskim KGB.

Ku Nowemu Światu

Wróćmy więc do Mińska. Maryna była już w ciąży, gdy Oswald wciąż negocjował warunki powrotu do domu. W Moskwie, zaraz po przyjeździe, demonstracyjnie oddał paszport. Teraz chciał go odzyskać, tak jak przychylność amerykańskich dyplomatów. Rozmowy Oswalda z ambasadą i starania Maryny o zgodę na wyjazd trwały całe miesiące - była to droga przez mękę. Wreszcie pierwszego czerwca 1962 r. Oswald, Maryna i ich maleńkie dziecko opuścili Związek Radziecki. Jeśli wierzyć oficerom KGB, z którymi rozmawiał Mailer - był to dla nich szczęśliwy dzień. Uciążliwy figurant wreszcie zszedł im z głowy.

Oswald wiózł ze sobą ukryty dziennik i notatki - wrażenia z pobytu w ZSRR, dość dokładny, miejscami dowcipny opis życia codziennego w Mińsku ("miasta z pozoru"), pracy w fabryce, indoktrynacji robotników, zwyczajów ludzi sowieckich itp. Podobno bał się, że na granicy zostanie mu to skonfiskowane. W Holandii wsiedli na pokład parowca SS "Maasdam" - pieniądze na bilety pożyczył departament stanu USA.

- Według jednej z wersji dopiero w czasie podróży powstał dziennik Oswalda pisany pod dyktando KGB - mówi Łukaszuk. - Analizy ponoć wykazały, że napisano go w krótkim czasie i za kilkoma podejściami, a nie w przeciągu roku.

Z Białorusi Oswald przywiózł przekonanie, że ani wartości Ameryki, ani Związku Radzieckiego nie odpowiadają na potrzeby ludzkości. Trzeba szukać nowych. I to on do tego nadaje się najlepiej - poznał przecież oba systemy.

Do Nowego Jorku Oswaldowie dotarli 13 czerwca. Tego dnia John F. Kennedy urzędował w Białym Domu. Podpisał m.in. dekret nr 11029 dotyczący przemysłu lotniczego i rozmawiał z doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego McGeorge'em Bundym. Dzień jak co dzień. Do 22 listopada 1963 r. zostało 526 dni.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Historia w Tygodniku (30/2007)