Kuria bez purpuratów

Wybitny znawca funkcjonowania Watykanu proponuje: przekształćmy rzymską Kurię z instytucji o charakterze XVII-wiecznego dworu w organizację na wzór nowoczesnej służby cywilnej.

25.11.2013

Czyta się kilka minut

Podczas kongregacji generalnych poprzedzających konklawe w 2013 r. wielu kardynałów mówiło o potrzebie zreformowania Watykanu. Ich troska była motywowana niedawnymi skandalami, tak finansowymi, jak i seksualnymi, a także ogólnym poczuciem, że centralizacja procesu decyzyjnego w Kościele zaszła za daleko.
W artykule skoncentruję się na reformie Kurii Rzymskiej, a więc tej części Watykanu, która pomaga papieżowi – jako głowie Kolegium Biskupów – w rządzeniu Kościołem powszechnym. Składa się ona z Sekretariatu Stanu, kongregacji, rad papieskich, trybunałów oraz innych urzędów. Nie będę się zajmował organizacją państwa Watykan, Bankiem Watykańskim ani reformą finansów.
PAWEŁ VI REFORMATOR
W trakcie Soboru Watykańskiego II (1962-65), jak i po nim, wielu wyrażało opinię, że rządzenie Kościołem powinno mieć charakter bardziej kolegialny oraz że wobec Kościoła powinno się zastosować zasadę subsydiarności, dzięki czemu więcej decyzji można by podejmować na szczeblu lokalnym.
Za pontyfikatu papieża Pawła VI wprowadzono kilka ważnych reform:
1. W 1970 r. ustalono, że w wyborze papieża mogą uczestniczyć tylko kardynałowie, którzy nie przekroczyli 80. roku życia, a także zwiększono liczbę elektorów do 120.
2. W 1965 r., celem zaangażowania biskupów w dyskusję nad problemami, przed jakimi staje Kościół, utworzono Synod Biskupów.
3. Utworzono nowe działy Kurii (zwane radami), aby zajęły się kwestiami poruszonymi na Soborze Watykańskim II, takimi jak ekumenizm, dialog międzyreligijny, świeccy, migranci, a także sprawiedliwość i pokój.
4. W 1970 r. ustalono, że prefekci kongregacji oraz przewodniczący innych organów odchodzą na emeryturę w wieku 75 lat, natomiast maksymalny wiek dla członków kongregacji lub rady wynosi 80 lat.
5. Szefami działów, a także członkami kongregacji i rad mianowano większą niż dotychczas liczbę biskupów spoza Kurii i spoza Włoch.
Zmiany te spowodowały zwiększenie różnorodności głosów uwzględnianych w rządzeniu Kościołem. Drobne poprawki wprowadzili Jan Paweł II i Benedykt XVI, lecz skali tych zmian nie sposób porównać z tym, co zrobił Paweł VI. Mimo że jego reformy były znaczące, większość osób spoza Kurii była zdania, że nie sięgały one wystarczająco daleko. Jak powiedział brazylijskim biskupom papież Franciszek, „nie wystarcza biurokracja centralna, ale trzeba rozwijać kolegialność i solidarność”.
Pomimo tych reform, ubiór, styl i kultura Watykanu pozostają charakterystyczne dla papieskiego dworu. Watykan nie jest nawet XIX-wieczną biurokracją – przypomina bardziej XVII-wieczny dwór królewski, gdzie kardynałowie i biskupi pomagają papieżowi rządzić Kościołem tak, jak niegdyś arystokraci i książęta pomagali królom rządzić swoimi narodami. Papież Franciszek podważa fundamenty tej kultury swoim prostym stylem bycia oraz atakami na klerykalizm i karierowiczostwo. Potrzebne są jednak również zmiany strukturalne, jeśli Kuria ma przekształcić się z dworu w profesjonalny personel w służbie papieża jako głowy Kolegium Biskupów.
ŻADNYCH KARDYNAŁÓW I BISKUPÓW Z URZĘDU
Najważniejsza reforma polegałaby na odejściu od mianowania watykańskich urzędników biskupami lub kardynałami. Biskup czy kardynał nadal mógłby być mianowany przez Kurię, lecz żaden watykański urzędnik nie powinien ex officio zostawać biskupem lub kardynałem.
Rezygnacja z mianowania urzędników Kurii kardynałami oznaczałaby, że nie braliby oni udziału w wyborze papieża. Na ostatnim konklawe około 35 proc. elektorów stanowili kardynałowie z Kurii. Nie mogąc uczestniczyć w wyborze papieża, urzędnicy Kurii mogliby skoncentrować się na swojej pracy, zamiast uprawiać politykierstwo w oczekiwaniu na kolejne konklawe. Reforma ta umocniłaby związek papieża z biskupami na całym świecie i zapewniła około dwudziestu dodatkowych kapeluszy kardynalskich do podziału wśród biskupów diecezjalnych.
Rezygnacja z mianowania urzędników Kurii biskupami i kardynałami dałaby jasno do zrozumienia, że nie są oni częścią Magisterium czy elity rządzącej, lecz personelem papieża jako głowy Kolegium Biskupów. Między funkcją urzędnika Kurii a członka Kolegium Biskupów nie ma naturalnego związku. Przed Janem XXIII wielu urzędników Kurii nie było biskupami, nawet jeśli było kardynałami. Taka reforma pokazałaby jasno, że Kuria działa w służbie Kolegium Biskupów, a nie jest od niego ważniejsza. Urzędnicy Kurii, w tym także nuncjusze, którzy nie są kardynałami ani arcybiskupami, odnosiliby się z większym szacunkiem do biskupów diecezjalnych, z którymi mają do czynienia.
Zaprzestanie przyznawania nominacji biskupich lub kardynalskich urzędnikom Kurii dałoby też papieżowi większą swobodę w ich mianowaniu i dymisjonowaniu. Papież mógłby powierzyć księdzu tymczasowe kierownictwo działu, a później oddelegować go z powrotem do swojej diecezji lub zakonu. Jeśli nominacja okaże się nietrafiona, łatwiej odesłać księdza z powrotem do jego diecezji aniżeli pozbyć się arcybiskupa lub kardynała. Otworzy to również możliwość powierzania wielu stanowisk świeckim, w tym kobietom.
Ważną konsekwencją odejścia od wynoszenia urzędników Kurii do godności kardynalskiej lub biskupiej byłoby to, że nie mogliby oni brać udział w Soborze czy Synodzie Biskupów. Umożliwiłoby to uczestniczenie w Synodzie większej liczbie biskupów diecezjalnych oraz umocniło związek Synodu z Kościołami lokalnymi. Urzędnicy Kurii mogliby uczestniczyć w synodach i soborach, by przysłuchiwać się obradom i odpowiadać na pytania, ale nie głosować.
Wreszcie, rezygnacja z mianowania urzędników Kurii biskupami lub kardynałami uderzyłaby skutecznie w karierowiczostwo w Watykanie. Księża nie mogliby dłużej traktować pracy w tym miejscu jako sposobu na awans w hierarchii kościelnej. Jeśli kapłan zechce zostać biskupem lub kardynałem, będzie musiał opuścić Kurię. Reforma ta jest warunkiem przekształcenia Kurii z XVII-wiecznego dworu w coś bardziej na kształt współczesnej służby cywilnej.
PODZIAŁ WŁADZY
W czasach monarchów absolutnych król dzierżył najwyższą władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Współczesna teoria polityki dostrzega potrzebę rozdzielenia tych funkcji, co ma zapobiegać nadużyciom władzy. Nawet jeśli papież zachowa tę władzę, lepiej byłoby dla Kurii, gdyby była zorganizowana zgodnie z zasadą podziału władzy.
Współcześnie wiele kongregacji ustala kierunek polityki bądź zmian prawa (kompetencje ustawodawcze), wprowadza owe strategie i prawa w życie (kompetencje wykonawcze), a także sądzi tych, którzy je łamią (kompetencje sądownicze). Widać to na przykładzie traktowania teologów przez Kongregację Nauki Wiary, która działa jako prawodawca, śledczy policyjny, prokurator, sędzia oraz ława przysięgłych. W społeczeństwie obywatelskim byłoby to uznane za pogwałcenie procedury prawnej.
Jak można zorganizować Kurię, by nadać większą wagę zasadzie podziału władzy?
Obecnie jest ona podzielona na kongregacje i rady, które nadzorują pracę poszczególnych urzędów. Szefowie urzędów (prefekci w przypadku kongregacji, przewodniczący w przypadku rad) są jednocześnie przewodniczącymi dykasterii. Wielu członków dykasterii kieruje innymi urzędami w Kurii. W zreformowanej Kurii jedynymi członkami dykasterii byliby biskupi diecezjalni spoza Kurii, z których jeden byłby przewodniczącym. Zwiększenie roli biskupów ordynariuszy lepiej odzwierciedlałoby kolegialność Kościoła.
Członkowie ci mogliby być wybierani lub nominowani przez Synod Biskupów lub konferencje episkopatów. W tym systemie członkowie byliby wybierani w taki sposób, aby reprezentowali poglądy biskupów, a nie byli biskupami, którzy mają przyjaciół na papieskim dworze. Na przykład Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów mogłaby mieć w składzie przewodniczących komisji liturgicznych konferencji episkopatów. Ważniejsze decyzje dotyczące polityki lub zmian w prawie musiałyby być poddawane ocenie tych komisji.
W przeszłości biskupom diecezjalnym trudno było przyjeżdżać do Rzymu na posiedzenia. Obecnie rozwój techniki umożliwia im uczestniczenie w zebraniach online, bez konieczności podróżowania.
Powinien powstać oddzielny wydział sprawiedliwości, który badałby i ścigał przypadki zachowań przestępczych w Kościele, w tym przestępstwa takie jak wykorzystywanie seksualne, korupcja, zaniedbanie obowiązków oraz nadużycia władzy. Zgodnie z zasadą subsydiarności, taki wydział zajmowałby się wyłącznie sprawami, których nie można rozstrzygnąć na poziomie lokalnym lub regionalnym, a także tymi, które kierowano by do Rzymu w drodze apelacji. Na przykład mógłby zbadać sprawę biskupa oskarżonego o tuszowanie przestępstw molestowania seksualnego dokonywanych przez podległych mu księży.
Funkcje sądownicze powinny zostać oddzielone od prokuratorskich. Rozdzielenie tych funkcji na różne osoby w tej samej dykasterii nie spełnia warunków wystarczającego podziału władzy. Być może emerytowani biskupi mogliby pełnić funkcję sędziów i/lub przysięgłych w sprawach wytaczanych biskupom przez prokuratorów z Kurii.
KOORDYNACJA W WATYKANIE
Jednym z argumentów na rzecz utrzymania członkostwa urzędników Kurii w watykańskich kongregacjach i radach jest to, że ułatwia to koordynowanie polityki. W rzeczywistości lepiej sprawdziłyby się w tej roli powoływane ad hoc grupy robocze albo komitety zajmujące się poszczególnymi kwestiami, które podpadałyby pod jurysdykcję więcej niż jednego działu. We współczesnych rządach taka koordynacja realizowana jest przez biuro prezydenta lub premiera. W Watykanie podobną rolę odgrywa pierwsza, czyli „zwykła” sekcja Sekretariatu Stanu. Drugą, „nadzwyczajną” sekcją jest Sekcja do spraw Relacji z Państwami.
Sostituto (zastępca) stoi na czele pierwszej sekcji i podlega bezpośrednio papieżowi oraz sekretarzowi stanu. W rządzie podobna relacja zachodzi między szefem Kancelarii Premiera a prezydentem lub premierem. Za czasów Pawła VI piastujący to stanowisko arcybiskup Giovanni Benelli dzierżył wielką władzę, lecz jego następcy – już nie.
Słabość sostituto doprowadziła do tego, że funkcję koordynującą sprawowali za niego inni. Dla przykładu: każdy dokument dotyczący nauczania Kościoła przed opublikowaniem musi zostać zweryfikowany przez Kongregację Nauki Wiary. Spory między dykasteriami w kwestii wersji roboczych dokumentów rozstrzyga raczej ta Kongregacja niż sostituto. Ten system koordynacji sprawdzał się za pontyfikatu Jana Pawła II, ponieważ papież ten pokładał wielkie zaufanie w kardynale Ratzingerze, który pilnował, aby Kuria nie wydała żadnego dokumentu niezgodnego z poglądami jego i papieża. Z drugiej strony, za pontyfikatu Franciszka zwierzchnictwo Kongregacji Nauki Wiary zostało zakwestionowane, kiedy kardynał João Braz de Aviz z Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego poskarżył się publicznie, że nie skonsultowano się z nim w sprawie prowadzonego przez Kongregację Nauki Wiary dochodzenia dotyczącego Konferencji Kierownictwa Zakonów Żeńskich [amerykańska Leadership Conference of Women Religious – red.]. Za pontyfikatu Jana Pawła II z biegiem czasu rósł także wpływ papieskiego sekretarza, ks. Stanisława Dziwisza, obecnego kardynała. Często decydował on o tym, które osoby i dokumenty były widziane przez papieża. Papieski sekretarz znał zdanie Jana Pawła II, potrafił na niego wpływać i cieszył się jego zaufaniem. Odpowiadał na kierowane do papieża pytania jako jego „głos”, nawet wówczas, gdy nie konsultował się z nim w danej kwestii. Za czasów poprzednich papieży funkcje te pełnił sostituto, lecz w czasie pontyfikatu polskiego papieża nawet sostituto zdawali się na osąd papieskiego sekretarza.
W Watykanie sekretarz stanu to najważniejsza osoba po papieżu. Mimo że nosi to samo miano co amerykański sekretarz stanu, przypomina bardziej premiera niż ministra spraw zagranicznych. Oprócz wspierania planów i priorytetów papieża, musi zajmować się sprawami, na których papież zna się gorzej. Na przykład Jan Paweł II wykazywał głębokie zrozumienie spraw Europy Wschodniej i zainteresowanie nimi, za to mniej orientował się w sprawach Ameryki Łacińskiej. W przypadku Franciszka będzie odwrotnie.
Podobnie jak premier musi zajmować się zarówno polityką wewnętrzną, jak i zagraniczną, również watykański sekretarz stanu musi radzić sobie z wewnętrznymi problemami Kościoła oraz polityką zagraniczną, co tłumaczy, dlaczego w Sekretariacie Stanu są dwie sekcje. Ani papież, ani sekretarz stanu nie mają czasu na szczegółowe doglądanie Kurii, a ktoś musi sprawować nad wszystkim pieczę. Logiczne, że osobą tą jest sostituto.
Płynnie działająca Kuria wymaga silnego sostituto, który cieszy się absolutnym zaufaniem papieża. Sostituto potrzebuje natomiast kompetentnego personelu składającego się ze znawców prawa kanonicznego, teologów i innych ekspertów – wszystko po to, aby sprawić, że plany i priorytety papieża znajdą odzwierciedlenie w pracy Kurii. Niechybnie będzie on przysparzał sobie wrogów, ponieważ jest tym, który ma obowiązek czasem powiedzieć „nie” lub przekonywać innych do robienia czegoś, czego robić nie chcą. Bez poparcia papieża – urzędnicy Kurii mogą go ignorować albo rywalizować z nim.
REORGANIZACJA DZIAŁÓW KURII
Obecna organizacja Kurii ma więcej wspólnego z historią niż jakimkolwiek planem organizacyjnym. Na przykład, by zrozumieć działalność Kongregacji ds. Duchowieństwa, trzeba pamiętać, że została ustanowiona w 1564 r. jako Kongregacja Soborowa, której zadaniem było sprawowanie pieczy nad wprowadzaniem w życie reform Soboru Trydenckiego. Główne tematy reformy zainicjowanej przez Sobór – seminaria, kler, katechetyka, finanse Kościołów lokalnych – stały się i pozostają do dziś przedmiotem uwagi Kongregacji, po pięciu stuleciach i dwóch kolejnych soborach.
Podobnie, stosunki z Żydami należą do kompetencji Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, nie zaś Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego, ponieważ grupy żydowskie miały już związki z pierwszą z tych rad, sięgające II Soboru Watykańskiego, i nie chciały tego zmieniać. Dobre relacje przeważyły nad przejrzystością organizacyjną.
Strukturę Kurii jeszcze bardziej komplikuje fakt, iż jej obowiązki są podzielone między dykasterie według różnych kryteriów. Niektóre ze względu na rodzaj Kościoła (wschodni, łaciński misyjny, łaciński niemisyjny), inne ze względu na problematykę (ekumenizm, doktryna, liturgia, komunikacja społeczna), a jeszcze inne ze względu na to, jakich kategorii osób dotyczą (biskupów, kleru, zakonników, świeckich, pracowników służby zdrowia).
Każda duża wielonarodowa instytucja staje wobec podobnych problemów natury organizacyjnej. W jakim stopniu jej struktura powinna opierać się na podziale geograficznym, asortymencie wyrobów bądź funkcjach (finanse, personel, sprzedaż itp.)? Zapewnienie płynnej współpracy różnych jednostek to wyzwanie, przed którym staje każda organizacja. Rozszerzenie kompetencji jednostek regionalnych polepsza kontakt z klientami, natomiast nacisk na produkt lub funkcjonalność biur sprzyja uniformizacji. Gdy wielonarodowa korporacja źle połączy jedno z drugim, jej udział w rynku oraz zyski spadają.
Sposób organizacji Kurii powoduje, że biskupi i przełożeni zakonni w tej samej sprawie muszą współpracować z różnymi działami Kurii. Dla obserwatorów z zewnątrz zaangażowanie wszystkich tych działów może być niekiedy mylące. Na przykład kardynał López Trujillo jako przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny potępił wychowanie seksualne w książce, która miała imprimatur arcybiskupa Daniela Pilarczyka. Dla postronnych wyglądało to tak, jakby arcybiskup przeciwstawiał się Watykanowi, podczas gdy w rzeczywistości to kardynał nie miał prawa do tej krytyki.
Zanim podejmiemy próbę zreorganizowania Kurii, ważne jest, abyśmy przyznali, że nie istnieje idealna struktura organizacyjna, w ramach której wszystko działałoby bez zarzutu. Każde podejście ma swoje mocne i słabe strony. Zresztą, biurokracja pozbawiona jakichkolwiek konfliktów czy sporów nie na wiele by się zdała papieżowi. Gdyby wszyscy w Kurii zgadzali się w każdej kwestii, nie byłoby miejsca ani na kreatywność, ani na debatę. Różnice zdań kierują uwagę papieża na ważne problemy. Pontyfikaty Jana Pawła II i Benedykta XVI miały tę słabość, że nie tworzyły odpowiednio dużej przestrzeni dla sporów i debaty nad wyzwaniami, przed jakimi stawał Kościół. Z drugiej strony, różnice zdań mogą stać się niefunkcjonalne, jeśli wynikają z konfliktów osobowości czy biurokratycznych wojen o wpływy.
Jak już wspomniałem, niektóre kongregacje zajmują się różnymi typami Kościołów: Kongregacja ds. Kościołów Wschodnich, Kongregacja ds. Ewangelizacji Narodów (Kościoły misyjne) oraz Kongregacja ds. Biskupów (niemisyjne Kościoły obrządku łacińskiego). Ze względu na ich wyjątkową historię, duchowość, liturgię, prawa oraz obyczaje, Kościoły obrządku wschodniego wymagają specjalnego traktowania. Jednak jak długo jeszcze Watykan powinien traktować osobno Kościoły „misyjne” i starsze Kościoły? W dzisiejszych czasach Kościół w niektórych częściach Afryki jest żywszy od tego w wielu częściach Europy, a mimo to Afryka jest wciąż postrzegana jako terytorium misyjne.
Kongregacja ds. Ewangelizacji Narodów jest anachronizmem i powinna zostać zlikwidowana. Być może zarówno tę dykasterię, jak i Kongregację ds. Biskupów mogłoby zastąpić pięć działów, każdy poświęcony innej części świata, w której działa Kościół: Europie, Afryce, Ameryce Łacińskiej, Ameryce Północnej i Azji. Każdy z nich mógłby posiadać komitet nadzorujący, złożony przede wszystkim z biskupów diecezjalnych pochodzących z danego obszaru. Takie działy zapewniłyby „większe dowartościowywanie elementu lokalnego i regionalnego”, zgodnie z pragnieniem papieża Franciszka. Potrzebna jest „nie tyle jednomyślność, ile prawdziwa jedność w bogactwie różnorodności”.
Rola tych działów byłaby podporządkowana zasadzie subsydiarności, co wymagałoby większego zaangażowania Kościołów lokalnych i konferencji episkopatów, także w mianowaniu biskupów. Na poziomie lokalnym działy te mogłyby także radzić sobie z kwestiami, którymi dotychczas zajmowały się Kongregacja ds. Duchowieństwa oraz Papieska Rada ds. Świeckich, i mogłyby przekazywać wydziałowi sprawiedliwości wszelkie sprawy wymagające dochodzenia i ścigania sądowego.
W dalszym ciągu istniałoby zapotrzebowanie na działy zajmujące się ważnymi tematami, takimi jak liturgia i nauczanie Kościoła. Ponieważ Kongregacja Nauki Wiary nie zajmowałaby się już kontrolowaniem lub sądzeniem teologów ani księży pedofilów, mogłaby odgrywać bardziej twórczą rolę. Mogłaby na przykład stać się „Kongregacją ds. Rozwoju Nauki Kościoła”. Do jej kompetencji należałoby zachęcanie teologów do opracowywania nowych sposobów objaśniania wiary chrześcijańskiej w XXI wieku. Obejmowałoby to zarówno skomplikowaną pracę w dziedzinie nauki i religii, jak i wypracowywanie twórczego podejścia do ewangelizacji oraz wychowania religijnego. Innymi słowy, stałaby się ona kościelnym działem badań i rozwoju, nie zaś Inkwizycją. Taka kongregacja mogłaby również zastąpić Kongregację ds. Edukacji Katolickiej oraz Papieską Radę ds. Nowej Ewangelizacji.
Zagadnienia o szczególnym znaczeniu dla papieża i Kościoła (ekumenizm, sprawiedliwość i pokój, dialog międzyreligijny etc.) mogłyby w dalszym ciągu być rozpatrywane w ramach osobnych działów, dla pewności, że nie zginą w nawale biurokracji – lecz statuty owych działów mogłyby zawierać klauzule wygaśnięcia, tak by przyszli papieże mogli przedłużyć ich istnienie albo pozwolić im zakończyć działalność wraz ze zmianą priorytetów. Na przykład kwestią o decydującym znaczeniu w tym stuleciu może być globalne ocieplenie i z tego powodu może ono zasługiwać na odrębny dział.
***
W konkluzji pragnę jeszcze raz wyrazić przekonanie, że najważniejszą reformą, bez której wszystkie inne utracą sens, jest odejście od mianowania urzędników Kurii kardynałami lub biskupami. Dopóki urzędnicy Kurii będą wynoszeni do godności kardynalskiej lub biskupiej, dopóty będą działać tak, jak gdyby byli członkami jednostki ważniejszej od Kolegium Biskupów, nie zaś personelem papieża jako głowy Kolegium Biskupów. Taka reforma da również papieżowi większą swobodę mianowania i dymisjonowania urzędników w Kurii, bez konieczności powierzania im innego urzędu o tej samej lub wyższej randze. Bez takiej reformy Kuria może za pontyfikatu Franciszka utracić część wpływów, lecz odzyskać je za kolejnych papieży.
Równie ważne jak zmiany organizacyjne są zmiany w procedurach. Na przykład podawanie większej liczby projektów dokumentów oraz regulacji pod debatę publiczną zapewniłoby lepsze rezultaty.
Reforma Watykanu nie przyniesie nam Królestwa Bożego, ale przeprowadzona należycie może dostarczyć struktury organizacyjnej, która będzie lepiej służyć papieżowi, Kolegium Biskupów oraz ludowi Bożemu, którzy poprzez modlitwę oraz dzieła miłosierdzia i sprawiedliwości uobecniają panowanie Boże na ziemi. Nie ma doskonałej struktury organizacyjnej, dlatego musi ona być nieustannie badana i reformowana, w miarę jak Kościół i papieże uczą się z doświadczenia i adaptują do nowych okoliczności.

przeł. Anna Sak

Tekst równocześnie ukazuje się w piśmie teologicznym „Concilium” (5/2013). Tytuł pochodzi od redakcji.
Ks. Thomas J. Reese SJ jest jezuitą, autorem książki „Inside the Vatican: The Politics and Organization of the Catholic Church” („Watykan od wewnątrz. Polityka i organizacja Kościoła katolickiego”) oraz emerytowanym wykładowcą Georgetown University. Analityk dwutygodnika „National Catholic Reporter”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2013