Krzyżowa: miejsce i symbol

W Krzyżowej krzyżują się i łączą polskie i niemieckie doświadczenia XX wieku. Tutaj takie słowa jak pokój, demokracja i pojednanie stają się – 25 lat po przełomie 1989 r. – odczuwalne i namacalne dla nowych pokoleń.

17.11.2014

Czyta się kilka minut

W 20. rocznicę Mszy Pojednania w Krzyżowej spotkali się jej uczestnicy, w tym abp Alfons Nossol i Tadeusz Mazowiecki, 12 listopada 2009 r. / Fot. Wiktor Bakiewicz / REPORTER
W 20. rocznicę Mszy Pojednania w Krzyżowej spotkali się jej uczestnicy, w tym abp Alfons Nossol i Tadeusz Mazowiecki, 12 listopada 2009 r. / Fot. Wiktor Bakiewicz / REPORTER

Trzecia w ciągu trzech dni telefoniczna rozmowa premiera Mazowieckiego z kanclerzem Kohlem i rozmowy ich pełnomocników – Mieczysława Pszona i Horsta Teltschika – przyniosły w piątek rozwiązanie. Kanclerz nie weźmie udziału w mszy po niemiecku na Górze św. Anny, lecz w mniej spektakularnej polsko-niemieckiej mszy w Krzyżowej na Dolnym Śląsku, wspólnie z premierem Mazowieckim” – donosiła 6 listopada 1989 r. „Gazeta Wyborcza”.
Propozycja udziału kanclerza Kohla w niemieckojęzycznej mszy dla mniejszości niemieckiej na Górze św. Anny wyszła od arcybiskupa opolskiego Alfonsa Nossola. Kanclerz Niemiec chciał w ten sposób wysłać mniejszości niemieckiej sygnał, że rząd Niemiec Zachodnich o niej pamięta, mimo że polskie rządy komunistyczne odmawiały jej podstawowych praw. Pierwszy niekomunistyczny premier Polski chciał to zmienić, ale wiedział, że na polsko-niemieckie nabożeństwo na Górze św. Anny, gdzie Polacy i Niemcy walczyli przeciwko sobie po I wojnie światowej, polskie społeczeństwo nie jest przygotowane.
W ostatniej chwili Mazowiecki zaproponował więc Kohlowi Krzyżową – jako miejsce polsko-niemieckiej mszy. Kwestie organizacyjne spadły na proboszcza pobliskiego Grodziszcza, ks. Bolesława Kałużę, oraz na wrocławski Klub Inteligencji Katolickiej, a szczególnie na Michała Czaplińskiego z tegoż KIK-u.
Najpierw mur, potem mgła...
Mimo tych ustaleń, droga do Krzyżowej w żadnym wypadku nie była prosta.
Kohl rozpoczął wprawdzie 9 listopada 1989 r. swoją pierwszą wizytę w Polsce, jednak jeszcze tego samego dnia – chwilę po wygłoszeniu przemówień okolicznościowych podczas oficjalnej kolacji wydanej przez premiera Mazowieckiego na cześć zagranicznego gościa – kanclerz dowiedział się, że w Berlinie otwarto mur. Wahał się, co ma robić. Dobrze pamiętał, że naród nieszybko wybaczył Adenauerowi nieobecność w kraju, gdy w 1961 r. mur budowano. On nie mógł sobie pozwolić na takie zarzuty. Wiedział, że jego pozycja wewnątrzpolityczna jest zbyt słaba, a wybory wkrótce. Kohl przerwał więc wizytę w Polsce i poleciał do Berlina. Ale już po kilkudziesięciu godzinach wrócił, aby długo przygotowywany i przez obie strony oczekiwany program zrealizować.
Helmut Kohl szukał dla siebie możliwości wykonania gestu pojednania, Mazowiecki również chciał wysłać sygnał Polakom, Niemcom i Europie, że bez pojednania polsko-niemieckiego nie zniknie podział Europy.
Tymczasem pojawia się kolejna okoliczność, która może pokrzyżować plany: w sobotni wieczór 11 listopada Mazowiecki i Kohl dowiadują się, że ze względu na gęstą mgłę samolot nie będzie mógł wystartować do Wrocławia. W pośpiechu szukane są alternatywy. Kohl z niemiecką delegacją udają się autobusem w nocną podróż na Śląsk. Mazowiecki jedzie pociągiem. Obaj spotykają się w Krzyżowej.
W ten sposób 12 listopada 1989 r. odbywa się Msza Pojednania – w Krzyżowej, miejscu, gdzie w czasie II wojny światowej o konieczności ukarania zbrodniarzy nazistowskich i o losach powojennej Europy dyskutowali członkowie Kręgu z Krzyżowej (Kreisauer Kreis) – przedstawiciele niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej, na czele z właścicielem tutejszego majątku Helmuthem Jamesem von Moltkem.
Podczas tej mszy, sprawowanej przez opolskiego arcybiskupa Nossola, Mazowiecki i Kohl przekazali sobie symbolicznie znak pokoju.
Nic nie było oczywiste
25 lat później w Krzyżowej – w której chwilę po tamtej mszy powstała Fundacja „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego z Międzynarodowym Domem Spotkań Młodzieży – zostanie otwarta stała wystawa plenerowa pod tytułem „Odwaga i pojednanie”, poświęcona trudnej drodze odważnych Polaków i Niemców do pojednania i – jednak – bardzo spektakularnej Mszy Pojednania.
Co oznacza w tym kontekście pojednanie? Czy jest ono przede wszystkim moralnym gestem? Czy można rozumieć pojednanie między zwaśnionymi krajami w oderwaniu od polityki? Czy też pojednanie należy do słownika polityka? I kto ma się jednać, jeżeli dwa narody, dwie społeczności są skłócone, żywią do siebie nienawiść, są wobec siebie nieufne?
Nie są to bynajmniej pytania proste w świecie, w którym silne podziały i nieprzezwyciężona przeszłość są nadal czymś powszechnym. Często nie tylko zawieszenia broni, lecz także rozsądne, choć nietrafiające do szerokich kręgów umowy polityczne okazują się niewystarczające.
Aby się pojednać, trzeba się lepiej zrozumieć. Aby się zrozumieć, trzeba znaleźć wspólny język do opisania przeszłości i przyszłości. Wspólny język można znaleźć, gdy przekracza się granice własnych racji, gdy z tymi po drugiej stronie zaczyna się tworzyć wspólnotę dialogu.
Wszystko to dobrze brzmi i łatwo to powiedzieć dziś. Ale w latach 60., 70. i 80. ubiegłego wieku między Polakami i Niemcami nie było to w żadnym przypadku proste.
To prawda, że polscy biskupi ze swoim listem i słowami „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” z 1965 r. otwarli drogę do pojednania. Tylko że niewielu chciało tą drogą iść. Niemiecka odpowiedź – list biskupów niemieckich do biskupów polskich z 1966 r. – nie była żadnym krokiem do przodu. To prawda, że Jan Józef Lipski w swoim eseju „Dwie ojczyzny, dwa patriotyzmy”, opublikowanym w 1981 r., wyłożył trudną prawdę, że najpierw trzeba się rozliczyć z własnymi zbiorowymi grzechami, zanim będzie się rozliczało innych, nawet jeśli nie bez racji ich grzechy zdają się być znacznie cięższe. Tylko że jak można było zastosować tę prawdę, gdy Niemcy i Polacy podzieleni byli „żelazną kurtyną”?
Odważni i samotni
A jednak pojednanie między Polakami i Niemcami postępowało. Po cichu, nie docierając do szerszego ogółu (w warunkach cenzury trudno było o tym pisać), początkowo niemal w konspiracji. Paradoksalnie, tym razem konspiracji polsko-niemieckiej.
Wschodnioniemieccy pastorzy dyskretnie docierali więc do redakcji „Tygodnika Powszechnego”, „Znaku” i „Więzi”; Kluby Inteligencji Katolickiej w Warszawie i Wrocławiu wysyłały młodych ludzi na obozy wschodnioniemieckiej Akcji Znaków Pokuty, działacze katolickiego ruchu Pax Christi z Niemiec Zachodnich szukali dla siebie rozmówców w osobach takich jak Tadeusz Mazowiecki, Mieczysław Pszon czy Stanisław Stomma.
Obie strony wiedziały, że nie reprezentują większości swoich społeczeństw. Więcej nawet: że postępują wbrew większości i wbrew powszechnym obecnie przekonaniom. W gruncie rzeczy ani Tadeusz Mazowiecki nie musiał się jednać z Günterem Särchenem, ani działacze Pax Christi z działaczami Klubu Inteligencji Katolickiej. Nie widzieli w sobie wrogów. Ci zaprzyjaźnieni ze sobą ludzie nie musieli sobie niczego wybaczać.
Ich zadanie było o wiele trudniejsze. Stawiali sobie pytanie, jak rozumieć przeszłość, by pamięć o niej nie raniła. Jakie zatem racje, nie tylko moralne, ale i polityczne stoją za pojednaniem? Jakie zmiany trzeba wprowadzić w zbiorowej świadomości, aby pojednać się mogła nie tylko mała grupka ludzi dobrej woli, lecz dwie wielkie zbiorowości, w znaczącym stopniu tkwiące w przekonaniu o wyjątkowości swojego cierpienia? Zadanie było więc – jak pretensjonalnie by to nie zabrzmiało – intelektualne.
Ci, którzy prowadzili ten wczesny dialog polsko-niemiecki, oskarżani byli często po obu stronach w taki czy inny sposób nawet o zdradę. Czasem ze złą wolą, czasem zaś oskarżenia rzucali ludzie autentycznie przekonani do swych racji, politycznych i także moralnych. Aby to znosić, trzeba było odwagi. Czasem jednak odwaga, jaką wykazuje się w ciszy własnego pokoju, nad książką i z piórem w ręku, odwaga w myśleniu – jest najtrudniejsza.
Pokój Tadeusza Mazowieckiego, jednego z pionierów pojednania, był pełen książek. Ten księgozbiór w połowie składał się z trudno dostępnych wówczas książek niemieckich. Ta lektura była sposobem, w jaki przyszły pierwszy premier III RP budował drogę do pojednania. Z kolei wschodnioberlińskie mieszkanie Ludwiga Mehlhorna – najpierw człowieka Akcji Znaków Pokuty, a potem NRD-owskiej opozycji – było pełne książek polskich. Mehlhorn wczytywał się w inną, mało znaną i często lekceważoną w Niemczech kulturę, a potem tłumaczył teksty polskich autorów, także poetów, i wydawał w NRD w drugim obiegu.
Pojednanie odbywa się często w samotności. Jest ruchem myśli. Jest odnalezieniem wspólnoty tam, gdzie zdają się istnieć same podziały.
Dlaczego Krzyżowa?
Czym więc była Msza Pojednania w Krzyżowej, w tamto zimne listopadowe przedpołudnie 1989 r.? Arcybiskup opolski, Ślązak z serca i Europejczyk z ducha, Alfons Nossol, który to nabożeństwo odprawiał, często powtarzał potem, że atmosfera była lodowata. Transparenty mniejszości niemieckiej, której przedstawiciele zjawili się w Krzyżowej, nie były wówczas pomostem między Polakami i Niemcami. Było wyczekiwanie. Gest objęcia się obu polityków, ich znak pokoju, był znaczący, ale wiele komentarzy prasowych było nieprzychylnych. Wielu nie chciało i nie rozumiało tego, co ów gest w Krzyżowej miał znaczyć. Arcybiskup Nossol będzie wspominać potem, że miało miejsce nawet „naleganie służb, by opuścić przekazanie znaku pokoju” (Służba Bezpieczeństwa ciągle jeszcze istniała i podlegała, jak wcześniej, szefowi MSW Czesławowi Kiszczakowi).
Rozumieli go ci, którzy do pojednania dążyli. Dla nich pojednanie wyrażało się w tym geście. Chcieli widzieć w nim symbol. I było ich może niewielu, lecz jednak dość dużo, aby tak się stało. Msza w Krzyżowej stała się symbolem pojednania polsko-niemieckiego.
Zapytać można, dlaczego Mazowiecki zaproponował Kohlowi jako miejsce nabożeństwa właśnie Krzyżową, a nie – jak pierwotnie chciał kanclerz – Górę św. Anny. Mazowiecki znał Krzyżową, znał niemiecki ruch oporu przeciw III Rzeszy i bardzo go cenił. W ludziach niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej dostrzegał już od lat 70. nie tylko „innych Niemców” niż zbrodniarze i mordercy Polaków. Fascynowały go także postawy tamtych niemieckich opozycjonistów, działających wewnątrz własnego społeczeństwa – może dlatego, że szukał dla siebie miejsca w komunistycznej Polsce. Mazowiecki znał również dziedzictwo Krzyżowej. Wiedział, że w tym miejscu – w Domu na Wzgórzu w Krzyżowej – członkowie Kreisauer Kreis z Helmuthem Jamesem von Moltke na czele w latach 1942-43 snuli wizję pokojowych Niemiec w wolnej Europie, w której było miejsce także dla Polski.
Premier Mazowiecki, decydując się zatem na Krzyżową jako miejsce Mszy Pojednania, myślał w kategoriach etycznych, ale także politycznych. W ten sposób chciał zaznaczyć, z jakimi Niemcami pragnie pojednania oraz w jakiej Europie widzi wolną Polskę i zjednoczone Niemcy. Chodziło o Europę opartą na silnych chrześcijańskich fundamentach, Europę demokratyczną i wolną, taką, o jakiej marzyli członkowie Kręgu z Krzyżowej oraz polska opozycja demokratyczna.
Jak zachować pamięć?
Dwudziesta piąta rocznica tej – jednak spektakularnej – Mszy Pojednania każe nam uczcić ten moment. Stosunki polsko-niemieckie powszechnie uważane są dziś za najlepsze w historii naszego sąsiedztwa, a także za jedne z najlepszych wśród krajów Unii Europejskiej. Przyjeżdżającej do Krzyżowej młodzieży trudno jest często zrozumieć, dlaczego tyle jest mowy o pojednaniu, skoro mogą grać razem w piłkę i mają wspólną dyskotekę. Opowiedzieć i zapamiętać pojednanie, jego specyfikę i dynamikę, nie jest prosto.
Stąd pomysł na edukację przez wystawę.
Jej zasadniczą osią jest przeciwstawienie bierności, ulegania złu, masy – woli jednostki, jej moralnej motywacji, zindywidualizowanej postawie. Bierność prowadzi do ulegania ideologiom, dzielącym ludzi stereotypom, prowadzi do podziałów między społeczeństwami, a przez to w ostatecznym rozrachunku do rozwiązywania wszelkich konfliktów za pomocą przemocy, zaś w dalszej konsekwencji – do wojny. Człowiek w masie staje się anonimowy i łatwo może przemienić się w sprawcę zła – lub też na nie zezwalać. Między społeczeństwami i narodami narastają bariery, niezrozumienie i nienawiść.
Aby sytuację tę przezwyciężyć, potrzebne jest pojawienie się jednostek, które stwarzają zaczyn do myślenia w nowy sposób, które potrafią zwrócić się do podobnie myślących z drugiej strony – jak Stanisław Stomma, Mieczysław Pszon, Anna Morawska, kardynał Bolesław Kominek, Günter Särchen, Manfred Seidler, Marion Dönhoff czy też społeczność Klubów Inteligencji Katolickiej, wschodnioniemieckiej Akcji Znaków Pokuty czy członków Kręgu z Bensbergu z Niemiec Zachodnich. Osoby te swą postawą i działaniem przełamywały granice mentalne i polityczne w społeczeństwach Polski i Niemiec. Nie zapominały przy tym, że warunkiem pojednania jest rzetelny dialogu o przeszłości i wspólne szukanie lepszej przyszłości.
Msza Pojednania w Krzyżowej – to zatem wynik zwycięstwa i siły społeczeństwa obywatelskiego, pojedynczych odważnych ludzi z Polski i Niemiec.
Nasze dziedzictwo
Wystawa prowadzi zwiedzającego przez labirynt II wojny światowej, wrogości i nieufności okresu powojennego oraz pierwszych inicjatyw na rzecz zbliżenia między Polakami i Niemcami. Zawiła droga doprowadza do otwartej przestrzeni, gdzie możliwe jest spotkanie, szukanie kompromisów i dialog o trudnej przeszłości, ale i niełatwych wyzwaniach stojących przed młodymi Europejczykami z Polski czy Niemiec.
Zaprojektowana instalacja jest czymś wyjątkowym, ponieważ ściśle łączy element architektoniczno-estetyczny z konkretną i trudną treścią historyczną. Zrealizowanie tak dużej ekspozycji na tak dużej powierzchni (około dwóch tysięcy metrów kwadratowych), ekspozycji wystawionej na wszystkie zmiany aury i pory roku, wymagało wyobraźni. Projekt architektoniczny i walory estetyczne nie mogły też zagubić bogatego w treść przekazu. Jeśli wystawę udało się zrealizować, to dlatego, że tak wiele osób biorących udział w jej realizacji było przekonanych o wadze i konieczności przedsięwzięcia.
Otwartym pytaniem jest, jakie miejsce wystawa ta zająć ma w samej Krzyżowej. Stała plenerowa ekspozycja stanie się obiektem na tyle widocznym i znaczącym, że przyjeżdżający tam zobaczą w niej być może centrum całego zespołu budynków, a także opowiedzianą wielowarstwową historię tego miejsca.
Dotychczas uwaga odwiedzających Krzyżową koncentrowała się w naturalny sposób wokół pałacu, gdzie zwiedzano planszową wystawę poświęconą polskiej i niemieckiej opozycji, przygotowaną niegdyś przez Mehlhorna, oraz wokół Domu na Wzgórzu, który był miejscem narad antyhitlerowskiej opozycji. Ludwig Mehlhorn, czerpiący wzorce z polskiego ruchu oporu, chciał ukazać uniwersalny wzorzec jednostki przeciwstawiającej się złu.
Nowa wystawa, pt. „Odwaga i pojednanie”, scala i całościowo opowiada złożone dziedzictwo Krzyżowej, które jest symptomatyczne dla specyfiki polsko-niemieckiego pojednania.
Jednak upamiętnianie przeszłości ma tylko wtedy sens, gdy zawiera w sobie projekt przyszłości. Miejsce, jakim jest Krzyżowa, staje się ważne nie przez sam fakt zdarzeń historycznych, jakie tu miały miejsce. Praca, która jest tu dokonywana corocznie – przy organizowaniu już nie tylko polsko-niemieckich, ale międzynarodowych spotkań, przede wszystkim młodzieży – ma ogromne znaczenie i cieszy się poparciem obu rządów.
Misja (także) na dziś
Jednak Krzyżowa powinna nie tylko upamiętniać tamten gest z 1989 r. oraz historię pojednania polsko-niemieckiego, jako w jakimś zakresie spełnioną już potrzebę Polaków i Niemców. Bo pojednanie – jako szukanie wspólnego języka, by mówić nim o trudnej przeszłości, i jako szukanie porozumienia tam, gdzie brakuje go politykom, jako szukanie ludzi, którzy potrafią przekraczać granice i wejść we wspólnotę dialogu z tym, kto postrzegany jest jako wróg – okazuje się wielką i aktualną potrzebą także dzisiaj.
I nie jest to bynajmniej problem innych kontynentów. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, pytając o stosunki w Bośni, o relacje serbsko-albańskie czy węgiersko-rumuńskie, nie mówiąc już o rosyjsko-ukraińskich. A Europę dzielą też bariery ignorancji i niewiedzy o innych, lekceważenia dla cudzej historii i kultury. Nasz kontynent jest ciągle pełen miejsc, gdzie pojednanie – właśnie na wzór tego polsko-niemieckiego – jest potrzebne.
Krzyżowa może stawać się więc miejscem ważnym, może podtrzymywać misję, jaką jej powierzono, nie tylko przez upamiętnianie istotnych dla Polski i Niemiec oraz Europy wydarzeń historycznych, lecz także przez podejmowanie na nowo samej idei pojednania.
Istnienie miejsc, gdzie możliwe jest spotkanie ludzi, którzy chcą prowadzić otwartą rozmowę (nie musząc jeszcze politycznie negocjować), jest szalenie istotne dla naszego kontynentu i dla – trwającego przecież nadal – procesu integracji europejskiej. Politycy mogą być skuteczni w budowaniu lepszego porządku, gdy stoją za nimi ludzie i środowiska, które potrafią ze sobą rozmawiać.
Jeśli Krzyżowa stanie się takim miejscem, to cała historia polsko-niemieckiego pojednania nabierze znaczenia otwierającego przyszłość. Tego projektu i tej myśli w Krzyżowej nie można zagubić.
Przykład dla młodych
Krzyżowej nie można wyobrazić sobie bez młodzieży.
Edukacja, w tym edukacja historyczna, jest jednym z najtrudniejszych zadań dla każdego społeczeństwa. Samo spotkanie różnych grup nie zawsze wystarczy. Takie spotkania, mimo wysiłku pedagogów, łatwo zbanalizować. Młodzież w Krzyżowej powinna mieć przekonanie, że jest w miejscu ważnym, w którym chce się jej przekazać coś istotnego.
I tutaj docieramy do jednego z najtrudniejszych pytań: jak opowiadać młodym Europejczykom z Polski i Niemiec, że dzisiejsza Europa, pozbawiona granic i wolna, jest ogromną wartością, o którą zabiegali również ludzie pojednania polsko-niemieckiego? Skąd młodzi Europejczycy mają czerpać przekonanie, że ta obecna Europa wolności i demokracji nie jest w żaden sposób oczywistością – i że nie jest dana raz na zawsze? Jak uwrażliwiać młodzież na nowe wyzwania, na niwelowane i nowo powstające granice w Europie i poza nią? Otóż wystawa w Krzyżowej mówi młodym ludziom, że choć jakieś granice istnieją zawsze, to warto je przekraczać i iść pod prąd, nawet jeśli płaci się za to czasem wysoką cenę.
Przyszłość naszych społeczeństw i naszego kontynentu to wyzwanie wymagające ciągłego indywidualnego wysiłku i odwagi. Oparta na tym przesłaniu edukacja jest dzisiaj potrzebna i konieczna – i jest misją, jaką Krzyżowa od lat realizuje.
W Krzyżowej krzyżują się i łączą polskie i niemieckie doświadczenia XX wieku. W tym miejscu, również dzięki tej nowej wystawie, takie słowa jak pokój, demokracja, pojednanie i Europa stają się – 25 lat po spektakularnych wydarzeniach przełomu 1989 r. – odczuwalne i namacalne dla nowych pokoleń Europejczyków.
A każde pokolenie musi na swój sposób próbować przejść przez labirynt, który doprowadzić ma go do otwartej przestrzeni – i, po prostu, do lepszego świata.

Dr hab. WALDEMAR CZACHUR jest niemcoznawcą i językoznawcą, pracuje w Instytucie Germanistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Jest kuratorem wystawy „Odwaga i pojednanie” w Krzyżowej. Z Annemarie Franke wydał zbiór prac o Krzyżowej pt. „Krzyżowa jako miejsce dialogu polsko-niemieckiego” (Krzyżowa 2013).

Dr KAZIMIERZ WÓYCICKI jest historykiem i publicystą, pracuje w Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Jest kuratorem wystawy „Odwaga i pojednanie” w Krzyżowej oraz dyrektorem Akademii Europejskiej w Fundacji „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2014

Artykuł pochodzi z dodatku „Krzyżowa