Kornhauser do nazwania

Tom poświęcony twórczości Juliana Kornhausera ostatecznie przełamuje przesąd o samooczywistości jego poezji, który pokutował w polskim literaturoznawstwie od lat.

05.03.2017

Czyta się kilka minut

Księga „Rzeczy do nazwania. Wokół Kornhausera” jest zapisem wywołanej przez jej redaktorów (Adriana Glenia i Jakuba Kornhausera) dyskusji nad dorobkiem i biografią twórcy w dużej mierze odsuniętego dziś od współczesnego życia literackiego. W komentarzach do wierszy Juliana Kornhausera i refleksjach nad jego miejscem w kulturze mówi się wprost, że należy on do grona twórców niedocenionych we właściwym momencie; przeoczonych i marginalizowanych. Zjawisko to nienowe – niedostrzeganie w porę ważnych utworów to przejaw niewydolności życia literackiego w Polsce od zawsze. Jednak nawet najbardziej okazała pozycja wydawnicza nie wyrówna szkód spowodowanych przez niepodjęcie w stosownym momencie rozmów czy polemik wokół książek czy wierszy.

Wśród blisko 90 literaturoznawców, poetów, prozaików i innych osób zajmujących się słowem znajdują się tu także ci, którzy pamiętają ukazywanie się pierwszych tomików Kornhausera w latach 70. i 80., a także towarzyszące im publiczne gesty poety. Żywią oni przekonanie, że do omawianej poezji można zbliżyć się poprzez pamięć o roku 1968, gierkowskiej dekadzie, państwowej cenzurze, „kierowniczej roli” PZPR, zawiązywaniu się KOR-u, wybuchu pierwszej Solidarności, wprowadzeniu stanu wojennego, a także o późniejszym dryfowaniu społeczeństwa w stronę roku 1989. Natomiast komentatorzy z późniejszych roczników nie mają już potrzeby traktowania twórczości Kornhausera jako krytycznej ilustracji historii PRL-u. Dla nich nowofalowe odczytania tomików autora „Zjadaczy kartofli” czy też stawianie go w cieniu Barańczaka, Zagajewskiego i Krynickiego jest wyczerpanym schematem interpretacyjnym.

Ścierają się tu dwa stanowiska: historyczno-polityczne i artystyczno-egzystencjalne. Pierwsze odsyła utwory Kornhausera do muzeum szlachetnie zaangażowanej literatury, drugie ujawnia istnienie szerokiego wachlarza tematów i filozoficznej (zwłaszcza ontologicznej) doniosłości. Tym samym „Rzeczy do nazwania” ostatecznie przełamują antyinterpretacyjny przesąd ciążący nad wierszami Kornhausera, twierdzący, że zawsze pozostają one „na poziomie oczywistości”.

Jak można wyczytać nie tyle ze wstępu redaktorów, ile z ponad 700 stron samej publikacji, księga miała być w pierwotnym zamyśle antologią najważniejszych tekstów Kornhausera, obudowanych komentarzami innych autorów. Szczęśliwie szybko prysł pomysł na tę zawężającą ramę, choć dzięki niemu uzyskaliśmy ranking czy też kanon wierszy Kornhausera (za redakcyjne niedopatrzenie uważam brak indeksu ich tytułów).

Na tomiszcze składają się wypowiedzi pisane z nieskrywaną pasją i swobodą właściwą miłośnikom poezji, ale też takie, w których daje znać o sobie akademickość, wymuszenie i pośpiech, skutkujący skrótowością czy ogólnikowością opinii. Mimo to publikacji nie cechuje sztywna i celebracyjna „jubileuszowość”. Co więcej, z powodu nadmiaru i występującej gdzieniegdzie powierzchownej obfitości, jakby mimochodem, wydarzyła się tu rzecz niesłychana w dyskusjach o polskiej literaturze ostatniego półwiecza – zaczął przełamywać się kompleks „czarnej dziury” lat 80., rozmyły się zero-jedynkowe oceny i podważona została konieczność oglądania literatury wyłącznie w kontekście polityczno-ideologicznym albo jako medium konkurencyjnego względem propagandy. Starsi komentatorzy (z wyłączeniem Jacka Łukasiewicza) siłą podświadomego już nawyku nie wychodzą poza dwuznaczne kwestionowanie czasu Polski Ludowej, przez co niechcący dyskredytują wszystko, co wtedy powstało – z sobą włącznie. Czy prawda tamtych doświadczeń na nic nikomu i nigdy już się nie przyda? Zabarwianie wszystkiego peerelem i ujmowanie znaczenia pracy intelektualnej oraz duchowej tamtych ciężkich lat prowadzi do niemożności autentycznego, wielostronnego kontaktu i dialogu z rzeczywistością pojałtańskiego porządku. Choć był on niechciany i trwał przez pół wieku, to jednak poeci radzili sobie z nim, stając przed innymi alternatywami niż tylko ta: iść na współpracę albo organizować opozycję. Przybyło nazwań Kornhauserowskich rzeczy, a one otwierają nam oczy na to, co możemy zobaczyć bliżej. ©

RZECZY DO NAZWANIA. WOKÓŁ KORNHAUSERA, red. Adrian Gleń, Jakub Kornhauser, WBPiCAK, Poznań 2016

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2017

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku 1-3/2017