Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prezydent wyraźnie zlekceważył oświadczenie wicepremiera. Indagowany w tej kwestii przez dziennikarzy, odpowiedział (cytuję za "Gazetą Wyborczą" z 21 sierpnia): "Jestem rozbawiony. Pan premier Schetyna zawsze był człowiekiem pełnym temperamentu". Ci, którzy oglądali tę wypowiedź w telewizji, mogli zauważyć, iż wygłaszając ją był Lech Kaczyński jak nigdy rozluźniony i rozradowany. Doprawdy, Grzegorzowi Schetynie udała się sztuka niezwykła i niespodziewana: przyczynił się do udowodnienia, że pan prezydent ma poczucie humoru.
Nie mam powodu powątpiewać w rozbawienie pana prezydenta. Zastanawia mnie natomiast nerwowa reakcja ministra Aleksandra Szczygły. Szef BBN najpierw powiedział, że Schetyna nie ma prawa rezygnować ze składania wniosków (znalazłem tę informacje w internecie), następnie zaś przystąpił do kontrataku, potrząsając przed kamerami TVN 24 jakimś tajemniczym wnioskiem o awans na pierwszy stopień oficerski i zarzucając ministrowi spraw wewnętrznych kłamstwo.
To oczywiste, że prezydent może odrzucać wnioski awansowe. Decyzja nieskładania takich wniosków przez ministra spraw wewnętrznych wydaje się racjonalna, ale zarazem ryzykowna (łatwo też w niej dostrzec przygrywkę do kampanii wyborczej). Natomiast: zachowanie ministra Szczygły robi bardzo złe wrażenie. Można zrozumieć spory o nominacje generalskie; zajmowanie się przez szefa BBN sprawą awansu na pierwszy stopień oficerski i budowanie w oparciu o tę sprawę oskarżeń przeciw wicepremierowi nie wygląda zbyt poważnie. Najoględniej mówiąc.
Nie twierdzę, że Grzegorz Schetyna jest idealnym ministrem, wcale się jednak nie dziwię, że nie chce rozmawiać z aktualnym szefem BBN. Nie ma innej rady - trzeba doczekać do końca kadencji. Marian Stala