Komisje, komisje cóż po komisjach

Razem z końcem IV kadencji Sejmu zakończą swój żywot Sejmowe Komisje Śledcze. Oceniając ich działalność, po stronie plusów można zapisać dwie sprawy ogólne i jedną szczegółową. Po pierwsze, udokumentowanie starej liberalnej tezy, że na styku funkcjonowania aparatu państwowego i gospodarki pojawia się zawsze grząskie bagienko ciemnych interesów. Po drugie, wywołanie pewnego przestrachu wśród polityków, którzy teraz ostrożniej w owe interesy wchodzą. Sukcesem szczegółowym natomiast było niemal kompletne wyjaśnienie przez pierwszą komisję afery Rywina.

10.07.2005

Czyta się kilka minut

Niestety, tylko “Komisja do zbadania ujawnionych w mediach zarzutów dotyczących przypadków korupcji podczas prac nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji" doszła do konkretnych ustaleń. Dlatego, że miała konkretne zadanie, odnoszące się do funkcjonowania administracji państwowej, która produkując dokumenty zawsze pozostawia ślad działalności. Nie bez znaczenia był także upór kilku posłów (przede wszystkim Zbigniewa Ziobro) w poszukiwaniu prawdy. Upór ten, inteligencja Jana Rokity i sprawne kierownictwo Tomasza Nałęcza przyniosły rezultaty w postaci kilku śledztw prokuratorskich.

Dwie pozostałe komisje nie ustaliły praktycznie nic. Nie tylko dlatego, że w ich składy weszli posłowie intelektualnie słabsi. Również dlatego, że ich zadania były źle sprecyzowane. Komisja ds. Orlenu dostała zadanie, którym powinny zajmować się służby specjalne (ale to one są głównym podejrzanym w tej sprawie), a Komisja ds. PZU miała zająć się problemem nieistniejącym. Trudno bowiem mówić o “nieprawidłowościach w prywatyzacji" w przypadku znajdującego się na krawędzi bankructwa, deficytowego przedsiębiorstwa. Nawet jeśli posłowie nie wiedzieli tego wcześniej, to mogli taką wiedzę pozyskać podczas pierwszego posiedzenia. Tyle że wtedy nie mieliby okazji odgrywania przed kamerami roli pierwszych - i jedynych - sprawiedliwych.

Bowiem widz z Marsa, gdyby obejrzał transmisje telewizyjne z posiedzeń, musiałby dojść do wniosku, że polski świat polityki składa się z: a) bandy złodziei, którą stanowią wszyscy politycy nie należący do grup b i c; b) 30 krystalicznie uczciwych członków Komisji Śledczych; c) Andrzeja Celińskiego, którego należy wyodrębnić do oddzielnego podzbioru, bo to jest osoba niemal święta. Za bezgraniczną uczciwość płaci bowiem cierpieniem stale malującym się na jego twarzy.

Po medialnym sukcesie komisji śledczych IV kadencji Sejmu można być pewnym, że w następnej kadencji takich “niemal świętych" mieć będziemy jeszcze więcej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2005