Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jakby ćwiczyli ostrość widzenia, którą należy poprawić, by móc zobaczyć rzeczy niewidzialne.
Tabor jest jednak przede wszystkim doświadczeniem łaski i nie jest to bynajmniej łaska rozumienia, raczej wgląd albo przeczucie Niewyobrażalnego i potężne, pociągające doświadczenie Boga. Uczniowie mają zapamiętać to, co zobaczyli i co ich poruszyło. W ten sposób Jezus przygotowuje ich na czas Golgoty, a więc śmierci i utraty wszelkiej nadziei. Urzeka mądrość boskiego Pedagoga, który, wprowadzając w swoje tajemnice, odsłania jedynie fragmenty obrazu, które dopiero Duch Święty pozwoli odczytać i zobaczyć w pełni.
Uczenie się Boga „od nowa” to udział w wizji. Z fałszywych bogów, przekonań, idei wyzwala bowiem tylko Bóg żywy, który objawia się każdemu osobiście. Mojżeszowi w płonącym krzewie u stóp Horebu, Eliaszowi w łagodnym powiewie, uczniom na górze Tabor w rozświetlonym Pięknie. Każdemu i każdej z nas w intymny i niepowtarzalny sposób. Wiara jest zatem sprawą widzenia, a przez to sprawą widzących. Jednak praktyka wiary pokazuje, że nasze życie częściej przypomina rozrzucone puzzle, których fragmentów nie potrafimy poukładać w całość. Jakbyśmy nie znali wzoru, a stosowana przez nas metoda prób i błędów nie przynosiła oczekiwanych efektów. Żyjemy wewnętrznie pogubieni i niespójni, brakuje nam wizji. Jak odnaleźć siłę i motyw do życia?
Jednym z bolesnych, ale leczących doświadczeń Wielkiego Postu i każdego czasu nawrócenia jest utrata Boga. Boga dotychczasowego, „Boga wczoraj”, pamiątki naszych zmagań z wiarą i o wiarę. W pewnej mierze, chcąc nawrócenia, musimy się stać „niewierzący” po to, by stany pustki oraz niepewności, wątpienia i pytań prowadziły do ponownego odkrycia Boga. Drogą najpewniejszą, jak uczą święci, jest wierność. Przechodzenie przez ciemną dolinę z wiarą, że On jest z nami. Dopiero Jego ponowne odnalezienie przywróci życiu utracony blask.
Warto uświadomić sobie, że uczniowie zrozumieją w pełni sens wydarzenia na górze Tabor i dramat Golgoty dopiero po zmartwychwstaniu. Niestety, nie jest to proces łatwy ani przyjemny, dlatego tak niewielu ryzykuje podążanie tą drogą. Wymaga ona olbrzymiej pokory, a więc prawdy o nas i naszym przeżywaniu wiary. A to najczęściej nieprzyjemny proces uznania grzechu bałwochwalstwa.
W starej chasydzkiej opowieści uczeń mówi do mistrza: „dawniej żyli ludzie, którzy oglądali Jahwe twarzą w twarz – dlaczego dzisiaj takich nie ma? A rabbi na to: bo dzisiaj już nikt nie umie tak nisko zgiąć karku. Trzeba się mocno pochylić, żeby zaczerpnąć wody ze strumienia”.
Wysiłek szukania i czekania na Boga dla wielu z nas jest rzeczywiście zbyt wielki. W sferze ducha coraz częściej pojawiają się grzechy wygody, postawy roszczeniowe typu: „należy mi się” albo „zrób tak Boże, żeby było miło”. Religijna porządność ogranicza się do poprawności moralnej, która potrzebuje uzasadnienia swoich roszczeń, odwołując się do autorytetu Boga i nic więcej. To estetyzm i redukcjonizm, w którym Bóg staje się ideą dla podtrzymania życiowego status quo.
„Trzeba się pochylić, by zaczerpnąć wody” – popatrzeć głębiej, żeby nie zatrzymać się jedynie na swoim odbitym w wodzie obliczu. Pokora pozwala przezwyciężyć narcystyczną ciekawość przyglądania się sobie i odgadywania swojej wielkości. W szkole widzenia najpierw będzie chodziło o Boga. Problem jednak w tym, że widzenie Boga jest uzależnione od naszej zdolności widzenia człowieka. Uczymy się widzieć na nowo, przebijając się przez poszczególne warstwy, tak by odkryć prawdziwą Twarz – nasze podobieństwo do samego Stwórcy, a więc utracony blask piękna.
Myślę o człowieku jak o niedokończonym dziele – jak malarz, który jeszcze nadaje formę i kształt swojej postaci. Szukam więc najwłaściwszego wyrazu i dlatego pociągnięcia pędzla są powściągliwe, a kolor jeszcze niepełny. Myślę tak o każdym człowieku, który jest w drodze do swojego nieodnalezionego jeszcze piękna. I wierzę, że Bóg, pokazując siebie na górze Tabor, daje nadzieję na to, by nie zwątpić na Golgocie.
O. TOMASZ ZAMORSKI pracuje w Dominikańskim Ośrodku Kaznodziejskim w Łodzi.