Kolor jeszcze niepełny

W Wielkim Poście Kościół przypomniał ewangelię o przemienieniu Jezusa na górze Tabor. Czyni tak dlatego, że Tabor to rozbłysk boskiego piękna i chwila, w której wybrani przez Jezusa apostołowie uczą się Go od nowa.

05.03.2012

Czyta się kilka minut

Jakby ćwiczyli ostrość widzenia, którą należy poprawić, by móc zobaczyć rzeczy niewidzialne.

Tabor jest jednak przede wszystkim doświadczeniem łaski i nie jest to bynajmniej łaska rozumienia, raczej wgląd albo przeczucie Niewyobrażalnego i potężne, pociągające doświadczenie Boga. Uczniowie mają zapamiętać to, co zobaczyli i co ich poruszyło. W ten sposób Jezus przygotowuje ich na czas Golgoty, a więc śmierci i utraty wszelkiej nadziei. Urzeka mądrość boskiego Pedagoga, który, wprowadzając w swoje tajemnice, odsłania jedynie fragmenty obrazu, które dopiero Duch Święty pozwoli odczytać i zobaczyć w pełni.

Uczenie się Boga „od nowa” to udział w wizji. Z fałszywych bogów, przekonań, idei wyzwala bowiem tylko Bóg żywy, który objawia się każdemu osobiście. Mojżeszowi w płonącym krzewie u stóp Horebu, Eliaszowi w łagodnym powiewie, uczniom na górze Tabor w rozświetlonym Pięknie. Każdemu i każdej z nas w intymny i niepowtarzalny sposób. Wiara jest zatem sprawą widzenia, a przez to sprawą widzących. Jednak praktyka wiary pokazuje, że nasze życie częściej przypomina rozrzucone puzzle, których fragmentów nie potrafimy poukładać w całość. Jakbyśmy nie znali wzoru, a stosowana przez nas metoda prób i błędów nie przynosiła oczekiwanych efektów. Żyjemy wewnętrznie pogubieni i niespójni, brakuje nam wizji. Jak odnaleźć siłę i motyw do życia?

Jednym z bolesnych, ale leczących doświadczeń Wielkiego Postu i każdego czasu nawrócenia jest utrata Boga. Boga dotychczasowego, „Boga wczoraj”, pamiątki naszych zmagań z wiarą i o wiarę. W pewnej mierze, chcąc nawrócenia, musimy się stać „niewierzący” po to, by stany pustki oraz niepewności, wątpienia i pytań prowadziły do ponownego odkrycia Boga. Drogą najpewniejszą, jak uczą święci, jest wierność. Przechodzenie przez ciemną dolinę z wiarą, że On jest z nami. Dopiero Jego ponowne odnalezienie przywróci życiu utracony blask.

Warto uświadomić sobie, że uczniowie zrozumieją w pełni sens wydarzenia na górze Tabor i dramat Golgoty dopiero po zmartwychwstaniu. Niestety, nie jest to proces łatwy ani przyjemny, dlatego tak niewielu ryzykuje podążanie tą drogą. Wymaga ona olbrzymiej pokory, a więc prawdy o nas i naszym przeżywaniu wiary. A to najczęściej nieprzyjemny proces uznania grzechu bałwochwalstwa.

W starej chasydzkiej opowieści uczeń mówi do mistrza: „dawniej żyli ludzie, którzy oglądali Jahwe twarzą w twarz – dlaczego dzisiaj takich nie ma? A rabbi na to: bo dzisiaj już nikt nie umie tak nisko zgiąć karku. Trzeba się mocno pochylić, żeby zaczerpnąć wody ze strumienia”.

Wysiłek szukania i czekania na Boga dla wielu z nas jest rzeczywiście zbyt wielki. W sferze ducha coraz częściej pojawiają się grzechy wygody, postawy roszczeniowe typu: „należy mi się” albo „zrób tak Boże, żeby było miło”. Religijna porządność ogranicza się do poprawności moralnej, która potrzebuje uzasadnienia swoich roszczeń, odwołując się do autorytetu Boga i nic więcej. To estetyzm i redukcjonizm, w którym Bóg staje się ideą dla podtrzymania życiowego status quo.

„Trzeba się pochylić, by zaczerpnąć wody” – popatrzeć głębiej, żeby nie zatrzymać się jedynie na swoim odbitym w wodzie obliczu. Pokora pozwala przezwyciężyć narcystyczną ciekawość przyglądania się sobie i odgadywania swojej wielkości. W szkole widzenia najpierw będzie chodziło o Boga. Problem jednak w tym, że widzenie Boga jest uzależnione od naszej zdolności widzenia człowieka. Uczymy się widzieć na nowo, przebijając się przez poszczególne warstwy, tak by odkryć prawdziwą Twarz – nasze podobieństwo do samego Stwórcy, a więc utracony blask piękna.

Myślę o człowieku jak o niedokończonym dziele – jak malarz, który jeszcze nadaje formę i kształt swojej postaci. Szukam więc najwłaściwszego wyrazu i dlatego pociągnięcia pędzla są powściągliwe, a kolor jeszcze niepełny. Myślę tak o każdym człowieku, który jest w drodze do swojego nieodnalezionego jeszcze piękna. I wierzę, że Bóg, pokazując siebie na górze Tabor, daje nadzieję na to, by nie zwątpić na Golgocie.  


O. TOMASZ ZAMORSKI pracuje w Dominikańskim Ośrodku Kaznodziejskim w Łodzi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2012