Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jest w tym "zasługa" prezydenta, który poustawiał terminy wyborów, jednak PO-PiS od wielu miesięcy deklarował wolę rządów. Wydawało się, że obie partie przygotują się na różne warianty rozwoju wydarzeń, zaprojektują rząd, zaś ich eksperci opracują wspólny program. Pierwszy tydzień po wyborach pokazał, że przedwyborcze zapowiedzi są tylko... przedwyborczymi zapowiedziami. Partia Kaczyńskich wygrywając wybory zaskoczyła się sama. Poszła jednak za ciosem i zaskoczyła wszystkich innych, wskazując na premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Można o nim wiele powiedzieć, lecz nie to, że będzie silnym premierem na czasy (deklarowanego) przełomu. PO-PiS, świadomy rozbudzonych w czasie kampanii nadziei na przejrzyste i uczciwe rządy, mimo tak wielu spraw nieuzgodnionych, podjął ryzyko negocjacji w świetle kamer. Skończyło się na niczym - wyjąwszy parę uprzejmości i zgryźliwych uwag. Po co politycy zajmują uwagę mediów i obywateli obnażaniem nie znajomości programu partnera, a w ostateczności oskarżaniem go o tegoż programu brak?