Kłopoty z normalnością

Jan Woleński zabiera głos “W obronie tego, co wiemy" na temat homoseksualizmu (“TP" nr 29/05) - sądzi najwyraźniej, że to wystarczy, by rozumniej popatrzyć na samych homoseksualistów. Owszem, jest to krzepiąca lektura na tle bełkotu, jakiemu z ekshibicjonistycznym zacięciem daje wyraz większość piszących na ten temat autorów. Jedna kwestia budzi jednak wątpliwości. Gdy autor pisze, że większość Polaków uważających homoseksualizm za odstępstwo od normy “nie odróżnia normalności w sensie patologicznym od normalności w sensie statystycznym", czuję się solidarny z ową większością: też nie odróżniam. Gdybym nawet miał przyjąć możliwość “normalności w sensie patologicznym" (bo i z tym mam kłopot), powiedziałbym, że to, co normalne statystycznie, może być zarówno patologiczne, jak też niepatologiczne - żadnej koniecznej rozłączności tu nie ma. Normalny był statystyczny Polak w sierpniu 1980 r.; nienormalny - statystyczny Niemiec wtedy, gdy opuszczał ojczyznę Tomasz Mann.

Normalność wywodzi się z normy, a są do pomyślenia przynajmniej trzy: naturalistyczna, statystyczna i aksjologiczna. Normalny może być ten, kto: (1) pozna własną naturę i zaakceptuje ją, np. stoicy; (2) zachowaniem nie odbiega od zachowań większości, np. Emil Durkheim i socjologiści; (3) jest wierny wartościom, np. Henryk Elzenberg czy Zbigniew Herbert. Teraz widać wyraźnie: homoseksualista jest normalny dla naturalisty (są, byli i będą), nienormalny dla statystyka (raptem kilka procent!), problem z aksjologiem. Ten najpierw musiałby określić naczelne wartości, potem dopiero rozpocząć dyskusję prawdziwie filozoficzną - taką, która nie chce konkluzji.

ANDRZEJ C. LESZCZYŃSKI (Gdańsk)

***

Nic nie poradzę na pojęciowe kłopoty pana Leszczyńskiego z normalnością w sensie patologicznym. Byłbym jednak ostrożny z ocenami normalności mas ludzkich w ważnych momentach historycznych, bo daje się to stwierdzić dopiero po latach, np. ponad 90 proc. tych normalnych Polaków z sierpnia 1980 r. brało udział w wyborach dwa lata wcześniej, a chyba 70 proc. dwa lata później. Pan Leszczyński zdecydowanie myli się pisząc, że JW (czyli ja) “sądzi najwyraźniej, że to [rozumiem, iż wiedza o homoseksualizmie] wystarczy, by rozumniej popatrzyć na samych homoseksualistów". Niczego takiego nie napisałem. Wiedza taka jest konieczna dla rozumnego spojrzenia na rzeczone zjawisko. Nie jest to zresztą zbytnio odkrywcze, bo potrzeba wiedzy dla urobienia sobie racjonalnego sądu o rozważanej sprawie jest chyba niekwestionowana. Pan Leszczyński najwyraźniej przeoczył następujący fragment mojego tekstu: “W każdym razie nie ma wątpliwości, że stosunek do każdego kontrowersyjnego problemu społecznego wymaga odpowiedniej optyki moralnej, akceptującej lub odrzucającej takie lub inne rozwiązanie, ale to nie wszystko". Tak więc, wiedza to nie wszystko, ale postawa aksjologiczna - też nie wszystko. Jeśli zaś chodzi o normalność jako wierność wartościom, trzeba koniecznie dodać, jakich wartości to dotyczy. Jeśli autor listu, na mocy wyjątkowej solidarności z większością Polaków nie odróżniających normalności w sensie statystycznym od normalności w sensie patologicznym, uważa np. homoseksualizm za zboczenie godne aksjologicznego potępienia, winien to powiedzieć najwyraźniej jak może. Ja swoją aksjologię wyraziłem dość jasno i sugeruję polemistom, by z nią dyskutowali, a nie stawiali znaki zapytania i skłaniali do dyskusji, “która nie chce konkluzji". W sprawie homoseksualizmu nie może nie być konkluzji. Chyba, że ktoś jej nie chce. Ale to także winien zaznaczyć.

JAN WOLEŃSKI

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2005