Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Artykuł ukazał się w numerze 30/1997.
W sytuacji, w której dziś się znaleźliśmy, trzeba umieć rozróżnić dwa pojęcia - pojęcie zła i nieszczęścia. Powódź jest nieszczęściem. Nieszczęścia nie są zawinione przez człowieka; są one następstwem nieznajomości praw przyrody, a także słabości człowieka wobec przyrody. Natomiast zło jest czymś jakościowo innym - ono powstaje w człowieku, wyłania się z człowieka jako jego dzieło. O złu mówimy wtedy, kiedy "Ludzie ludziom zgotowali ten los".
Człowiek wierzący pyta, jaki sens mają nieszczęścia: trzęsienia ziemi, powodzie, huragany… Z punktu widzenia wiary ewangelicznej trzeba wykluczyć myśl o jakiejś karze Bożej. Kara Boża dotyka tego, kto zawinił; podczas klęsk żywiołowych nieszczęście dotyka zarówno winnych, jak i niewinnych. Pojawia się tu natomiast idea "znaków czasu". Ten znak jest dla nas pełen znaczenia. Okazuje się bowiem, że naszemu życiu społecznemu wiele brakuje. Że nie jesteśmy taką wspólnotą, jaką być powinniśmy (albo: moglibyśmy). Mówi się dużo o tym, że jesteśmy Polakami, katolikami, chrześcijanami… Ale kiedy przychodzi do konkretnych czynów, ta wspólnota polska, katolicka i chrześcijańska zaczyna pękać. Wtedy okazuje się, że ratowanie własnej skóry czy... własnego krzesła jest ważniejsze od ratowania cudzego życia.
Bo nieszczęście, kiedy przychodzi, może w człowieku wyzwolić zło albo dobro. Może uruchomić egoizm i podłość albo solidarność. Pod tym względem szczególnie piękna była postawa mieszkańców Wrocławia, młodzieży w czerwcu [1997 r.] zaangażowanej do obsługi wizyty Ojca Świętego, a w lipcu [1997 r.] samoorganizującej się do obrony Ostrowa Tumskiego. Takich przykładów można by podać o wiele więcej.
Klęska powodzi jest dla nas znakiem, który powinien stać się przedmiotem refleksji i powinien być zrozumiały w perspektywie naszego zbawienia. "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".
Ks. Józef Tischner
lipiec 1997 r.
Pieniądze wyrzucone w wodę - przeczytaj także komentarz Michała Olszewskiego.