Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Komisja działająca na zlecenie episkopatu Holandii badała sytuację dzieci w katolickich szkołach i domach dziecka w latach 1945-2010. Władze kościelne, informowane o nadużyciach ze strony księży i zakonników, nie interweniowały, aby "nie dopuścić do wybuchu skandalu" - czytamy w liczącym ponad tysiąc stron raporcie. Stanowisko Kościoła jego autorzy nazwali "klęską nadzoru".
"Nie przyjmowano do wiadomości, że dochodzi go wykorzystywania seksualnego. Nie było pomocy, rekompensat ani opieki nad ofiarami. Dominowała zasada niewyciągania brudów na zewnątrz" - powiedział przewodniczący komisji Wim Deetman, polityk chadecki i b. minister kultury. Poza nim w komisji pracowało pięć osób, m.in. były sędzia i psycholog; śledztwo trwało od sierpnia 2010 r. Zbadano setki dokumentów, a także ankiety i zeznania zebrane od 34 tys. osób. Okazało się, że 10 proc. holenderskich dzieci padło ofiarą jakiejś formy molestowania seksualnego, a w placówkach zamkniętych (szkoły z internatem, domy dziecka) odsetek ten sięgał 20 proc. Liczbę ofiar agresji seksualnej w ośrodkach prowadzonych przez Kościół sięga od 10 do 20 tys. nieletnich, większość przestępstw zdarzyła się w latach 50. i 70. Komisja zidentyfikowała 800 sprawców; 105 wciąż żyje.
Komisja Deetmana przekazała prokuraturze materiały w sprawie 11 przypadków; ta wszczęła na ich podstawie tylko jedno dochodzenie (w pozostałych przypadkach brakowało potrzebnych szczegółów).
"Wyrażamy ubolewanie z powodu tych nadużyć" - powiedział po ogłoszeniu raportu arcybiskup Utrechtu Wim Eijk, przewodniczący episkopatu. W listopadzie biskupi postanowili o przyznaniu ofiarom rekompensat: utworzą w tym celu fundusz liczący 5 mln euro. Wysokość odszkodowań w zależności od wagi przestępstwa ma sięgać od 5 tys. do 100 tys. euro. Zapowiedzieli też zaostrzenie postępowania wobec sprawców i wprowadzenie specjalnych szkoleń "profilaktycznych" dla duchownych.
Abp Eijk oraz przewodniczący konsulty wyższych przełożonych zakonnych o. Cees van Dam uznali winę sprawców przestępstw, a także władz kościelnych, które nie zadziałały w obronie ofiar. Poprosili o wybaczenie popełnionego zła i zobowiązali się, że w przyszłości w przypadku podejrzenia o nadużycie podejmą niezbędne kroki prawne.
W Holandii rośnie społeczna presja na biskupów, by wzięli odpowiedzialność za ujawnione skandale i ustąpili z urzędów. "Gdybym czuł odpowiedzialność za to, co się stało, to zastanowiłbym się, czy jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu - powiedział wicepremier Maxime Verhagen (katolik). Biskupi stwierdzili, że byłoby to tylko "pustym gestem".