Kiedy wejdziesz między wrony...

Wbrew mniemaniu feministek, że jedynym śmiertelnym wrogiem kobiety jest mężczyzna, wojny babsko-babskie nie wygasły u nas doszczętnie i na forum publicznym raz po raz obserwujemy widowiska, w których rozjuszone do żywego niewiasty mniej lub bardziej dosłownie skaczą sobie z pazurami do oczu.

20.03.2005

Czyta się kilka minut

Interesujący mnie w tym felietonie spór Doroty Masłowskiej z Dorotą Rabczewską (znaną lepiej jako Doda Elektroda) nie jest tak spektakularny jak rywalizacja Krystyny Jandy i Joanny Szczepkowskiej, tak komiczny jak konflikt Małgorzaty Domagalik i Kingi Dunin, ani tak wyniszczający jak współzawodnictwo dwóch koszykarek Wisły Kraków i Lotosu Gdynia (krwawa jatka, którą urządziły sobie ostatnio podczas meczu zakończyła się dla jednej złamaniem kości jarzmowej z przemieszczeniem). Spór Doroty Masłowskiej z Dorotą Rabczewską - spór na razie jednostronny (nie wykluczam jednak, że na atak Doroty Doda z właściwym sobie impetem już odpowiedziała) - zainteresował mnie, bo chodzi w nim o coś więcej aniżeli podrażniona duma własna i potrzeba utarcia nosa rywalce.

Masłowska i Rabczewska spotkały się w tak zwanej przestrzeni medialnej, gdzie każda na swój sposób zaznaczyła wyraziście swoją obecność. Obie mają po dwadzieścia jeden lat, obie pochodzą z niedużych miast na prowincji (Wejherowo i Ciechanów), obie uznano za skandalistki. Masłowska jest pisarką (po sukcesie “Wojny polsko-ruskiej..." zaczęła, jak słychać, pięć następnych powieści), Rabczewska jest piosenkarką (jako solistka zespołu Virgin nagrała ostatnio płytę pod tytułem “Bimbo"), ale chętnie zamieniają się rolami: Masłowska śpiewa i nagrywa płyty, Rabczewska pisze (“Chcę wydać pamiętniki: trzy tomy różnych ciekawych historii z mojego życia, pierwszy powinien być gotowy już w połowie roku"). O życiu prywatnym Masłowskiej i Rabczewskiej informują obficie kolorowe magazyny i tabloidy. Gdy Masłowska przefarbuje włosy, zasmaruje czarnym flamastrem górną jedynkę i upije się z poetą Marianem Cecko, gdy Rabczewska zmieni tatuaż na podudziu, łyśnie lewą piersią w telewizji i pójdzie do szatni z bramkarzem Radosławem Majdanem - masowa publiczność niezawodnie będzie o tych wydarzeniach powiadomiona.

Zamieszczony na łamach miesięcznika “Lampa" tekst Masłowskiej o Rabczewskiej (tytuł tekstu “Dziewczyna motorzysty") to zjadliwa analiza Dody Elektrody zarówno od strony zewnętrznej (“silny makijaż różowo--niebieski, pieprzyk i wszystkie atrybuty co mają prostytutki w komiksach, niewątpliwie zachwyci osoby niedowidzące"; “dziewczynka dorwała się do buraków i węgla, i śpiewa teraz do dezodorantu, wykonując gesty seksu oralnego i każdego innego"), jak i wewnętrznej (“porno armaty wytoczone zostały w niefortunnym zestawieniu z przekazem mentalnym dwunastolatki wygnanej z raju filmów wideo i wafli kuku ruku"). Dla Masłowskiej Rabczewska to “kawał rozjuszonego mięsa" z “systemem operacyjnym malutkiej dziewczynki", to “osoba pozbawiona wszelkich granic, bezdenna jakby, bezdennie nieskrępowanie głupia", “brak niezdrowych, sztucznie przez kulturę narzucanych hamulców w epatowaniu [głupotą], to jej najsilniejszy atut medialny", wywiady z nią są “nieodmiennie fascynujące, bo są to wywiady z pustką, wywiady z przeciągiem, piana ubita z wody", etc. Swoją drogą ciekawe, ile razy Masłowska dokładnie to samo słyszała - o sobie.

W polemice Masłowska contra Rabczewska jestem, oczywiście, po stronie Masłowskiej, z mocnym przekonaniem, że Masłowska równa się talent, a Rabczewska równa się hucpa. Rzecz w tym jednak, iż obszar kultury współczesnej, owa przestrzeń medialna, gdzie Masłowska i Rabczewska pospołu robią karierę, jest przestrzenią, w której hucpa uchodzi za talent, kicz zaś rozmyślnie podnosi się do rangi dzieła. Niebezpieczeństwo tej kultury nie polega na jej głupocie, niebezpieczeństwo tej kultury polega na jej wyrachowaniu i cynizmie. Doda Elektroda, która ze swoją głupotą jawi się Masłowskiej jako zdumiewająco bezpretensjonalna i szczera mentalnie, dla mnie - ze swoją sprytną kalkulacją jest, na odwrót, skrajnie wprost nieszczera i pretensjonalna. W rzeczy samej Doda Elektroda jest jak ów “Różaniec XXI wieku", który przypominać chce kartę do bankomatu: na awersie są wypukłości (opuszkami palców wyczuwamy zgrubienia odpowiadające koralikom klasycznego różańca), na rewersie są wklęsłości (podobizny narzeczonej albo Matki Boskiej). Awers Dody Elektrody jest porno-klipem, rewers - obrazkiem z Pierwszej Komunii Świętej. W tym też sensie ma rację Masłowska, że Rabczewska to “kobieta z brodą na gumce. Nie jest zdolna do niczego naprawdę wstrząsającego, ponieważ u źródeł swych jest niesamowicie niewinna i uwielbia zakupy (...) efekty są pasmanteryjne".

Dorocie Masłowskiej życzę, aby opisując mieszkańców “krainy pazłotka" z jeszcze lepszym skutkiem dowodziła niesłuszności przysłowia “Kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i ony".

Nie musisz!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2005