Rozplątany sopran

Wybitny głos to za mało, by śpiewać na najlepszych scenach świata. Trzeba mieć jeszcze siłę psychiczną. Annie Zawiszy dał ją rak.

08.07.2019

Czyta się kilka minut

Anna Zawisza, lipiec 2019 r. / ARTUR GAWLE DLA „TP”
Anna Zawisza, lipiec 2019 r. / ARTUR GAWLE DLA „TP”

Jeśli istnieje prawdziwa przyjaźń, to tylko między altem a sopranem. Widać to w chwilach kryzysu. Sopran dzwoni do altu z oddziału onkologicznego:

– No i mam raka.

– Przyjadę najszybciej, jak się da.

Alt wsiada na rower. Po kwadransie siedzi obok sopranu. Milczą. Rozwiązanie oczywiste: Chodźmy się upić!

Sopran to osobowość, która najlepiej czuje się w chaosie. Alt ceni racjonalność. Przy butelce wódki powstaje szybki plan walki z chorobą. Nie płakać, nie poddawać się. Śpiewać.

Diwy i reszta

Sopran, czyli Anna Zawisza, późno prezentuje światu swój głos. Najpierw uczy się gry na kontrabasie w szkole muzycznej w Tarnowie. Szkoła jest nie byle jaka i daje porządne wykształcenie. Kontrabas można czasem wypożyczyć do domu. Anna ćwiczy grę, ale bez przekonania. Dzień przed egzaminami na krakowską Akademię Muzyczną zbuntowana córka baluje do późna. Rano matka patrzy na nią wymownie i wsadza zaspaną do pociągu.

Miejsc jest osiem. Wśród kandydatek prawie same piękności. Do tego głosy mają wybitne. Annie wydaje się, że nie zda. Komisja słucha, obserwuje. Sopran o mocnej barwie zostaje przyjęty.

Radość trwa krótko. Niedługo potem na raka umiera jej mama. Kończą się wygłupy. Trzeba dorosnąć i zająć się młodszym rodzeństwem. Do tej pory Anna była córeczką tatusia. Nowa rola jest trudna. Ojca na zmianę kocha i nienawidzi.

Już na pierwszym roku studentki dzielą się na operowe diwy i resztę. Aspirującą diwę można poznać z daleka. Zazwyczaj wygląda tak: dowolny but, ale musi być obcas (element stały), wysoko upięty fantazyjny kok, kolczyki spływające do ramion, szeleszcząca spódnica, na górze koronki, tiule i bufy.

I co z tego, że w diwie jest trochę kiczu? Co z tego, że jeśli już płacze, to łzami z brokatu? Głosy koleżanek są tak piękne, że z człowieka prawie schodzi skóra. Anna czasem się zastanawia, co wśród nich w ogóle robi. Gdy śpiewaczka otwiera usta, od razu widać, czy się ze sobą siłuje. To trochę jak z aktorką – albo się jej wierzy, albo nie.

Gorzej, gdy śpiewaczka nie wierzy w siebie. Rywalizacja jest ostra. Niektóre nie wytrzymują presji. Rezygnują. Leczą się na depresję. Czasem przestają jeść.

Sopran i alt, czyli Helena Poczykowska, trzymają się na powierzchni. Ale lekcja życia dopiero przed nimi. Rok niżej uczy się niezwykły kontratenor. Chłopak będzie gwiazdą. Pedagodzy już widzą go na najlepszych galach. Ledwo kończy się rok akademicki, kontratenor potyka się w górach, spada ze skały i ginie.

Alt, sopran i inni nie mogą w to uwierzyć. Czy warto się tak szarpać? Od śmierci kolegi grupa stara się nawzajem wspierać. To rzadkość.

Anna dobija do brzegu. Co po studiach? Chór w krakowskiej filharmonii. Etat.

Badanie

Co to za zgrubienie w piersi? – A czułam się dobrze – mówi Anna, jakby z wyrzutem. – Badałam się regularnie. Jeździłam na rolkach. Wysypiałam się. Zdrowo jadłam. Ćwiczyłam. Ale mocno przeżyłam rozstanie z chłopakiem. Może to przez stres?

Anna dzwoni po kolei do wszystkich koleżanek: – Kiedy się ostatnio badałaś? Zbadaj się, proszę. Tak, mam świetną lekarkę. Wiem wszystko o swojej chorobie. Nie, nie martwię się. Mateusz? Chyba jest przerażony. Nie, nie szlocham. Cieszę się życiem. Dużo śpiewam. Niczego sobie nie odmawiam. Mam ochotę na lody, to jem. Chcę burgera, proszę bardzo. A co mam robić? Jeszcze żyję.

Mateusz, mąż Anny: – Na chwilę przed weselem coś tam wyczuła pod palcami. Nie było czasu na medyczne konsultacje. Zobaczymy potem, mówiłem. Wyniki były przygnębiające. Agresywny rak, choć wykryty bardzo wcześnie. Od razu miała iść pod nóż. Mówiłem jej: damy radę. Musimy dać. Jestem weterynarzem, w pracy chore zwierzęta, w domu chora żona. Wspólne wieczory po ślubie kończyły się na rozmowach o śmierci.

Zima u Zawiszów zdaje się nie mieć końca. To czas w szpitalnych gabinetach. „Proszę zdjąć biustonosz! O, jakie ładne piersi! Mamy tu lekką asymetrię. Pani jest młoda, poprawimy. Co za dureń mówił, że tę pierś od razu trzeba odjąć. Nic nie będzie widać, żadnej blizny” – onkolog podchodzi do pacjentki jak kierownik gabinetu medycyny estetycznej. Skorygowano też brodawkę. Studenci na oddziale patrzą i nie mogą wskazać, która była operowana. Teraz wlewy chemii. Każdy kosztuje kilka tysięcy złotych.

Anna w filharmonii prawie nie opuszcza zajęć. – Mam tak po prostu umrzeć? Już nie zaśpiewam tam, gdzie zawsze chciałam? Co to, to nie!

Chusta

Do tej pory było miło. Praca w chórze Filharmonii Krakowskiej to dobra posada. Chór składa się z 80 osób. Próby, dyscyplina i tak w kółko. Są głosy, które spokojnie mogłyby śpiewać solo. Nie każdy ma jednak do tego dryg. Psychika siada. Nagle jest się samemu ze sceną. Reflektory świecą w oczy. Nie ma pleców, za którymi można się schować. Gardło się zaciska. Zapanowanie nad własną głową to połowa sukcesu. Drugie tyle to talent wokalny i ciężka praca.

Chórmistrzyni Teresa Majka-Pacanek wie, która ma głos solistki. A która ma siłę? Trudno powiedzieć. Pomaga generalny remont wewnętrzny. Praca nad sobą, może terapia. Z letargu może też wybudzić zdolną śpiewaczkę jakieś zdarzenie losowe. Alt musi się starać dwa razy bardziej. Studiuje i wychowuje córeczkę. Śpiewaczki wtedy odpuszczają, bo zawsze jest coś pilniejszego. Alt idzie po swoje, choć partner kręci nosem. U sopranu determinację wyzwala rak.

Anna jest ciekawska. Idzie do genetyka. Badania wskazują na gen chorobotwórczy. Taki sam muszą mieć inne kobiety w rodzinie. Wiele z nich zmarło na raka jajnika lub piersi.

– Ostatni recital mnie pożarł. 45 minut melancholii. Śpiewam pieśni Andrzeja Czajkowskiego, kompozytora żydowskiego pochodzenia. Nie wiem, gdzie jestem. Przy ziemi trzyma mnie cienka nić – powie Anna, gdy przyjdzie lato.

Na razie świat zastygł i alt musi ogolić sopranowi głowę. Sopran bawi się ze znajomymi w G.I. Joe i Sinéad O’Connor. Wygląda teraz jak amerykański żołnierz. Kilka miesięcy później ciało puchnie. Włosów nie ma, rzęs też. Szwagier ­żartuje, że pyzata Anka przypomina jasnowidza Jackowskiego z Człuchowa.

Sopran myśli tak: „Mąż wygrał los na loterii i ożenił się z wymarzoną kobietą. Przebojową, wesołą. A tu co? Wytarty dres i koniec zewnętrznego piękna. Co w środku? Też brzydko. Strach o to, co będzie, piętrzy się i wciąga w dół. Trzeba to stłumić. Muszę być dzielna”.

Anna pociesza wszystkich na oddziale. Za to atmosfera w domu jest coraz gorsza. Choroba niszczy młodą parę. Sopran pewnego dnia staje w drzwiach z walizką.

– Mąż zareagował natychmiast. Nie pozwolił mi na taki numer. Rozmowy trwały do rana. Jeszcze nie zdążyliśmy się dotrzeć, a już spadło na nas ekstremum. Odpychałam go, obwiniałam. Moje kobiece poczucie wartości było na poziomie minus sto.

W garderobie Anny pełno chust. Ogląda na YouTubie tutoriale, jak je wiązać. Raz turban w stylu afrykańskim, innym razem na modłę amerykańskiej ­pin-up girl. Mateusza ten rytuał maskujący zaczyna drażnić. Idą do znajomych na wesele. Trzeba wybrać nakrycie głowy. On proponuje: może zostaw to? Pójdziesz bez chusty. Na przyjęciu Anna nie wytrzymuje. Tłumaczy się gościom z łysej głowy.

– Serio? A my myślałyśmy, że takie są śpiewaczki. Że z ciebie taka offowa babka!

Ecstasy

Czy muzyka poważna jest dla poważnych ludzi? Paweł Szczepanik, koordynator artystyczny festiwalu Misteria Paschalia, próbuje odczynić urok. – Muzykę wszystkich wieków łączy to, że zawsze powstawały piosenki o miłości – mówi. – Ta z XVII w. niewiele różni się od dzisiejszej, inne jest tylko instrumentarium. Oczywiście ludzie lepiej znają Lady Gagę niż Annę Netrebko, ale forma kreacji pozostaje taka sama. Wyjście do opery było kiedyś tym samym, co wieczór w knajpie. Ludzie ze sobą rozmawiali, bawili się, pili, uprawiali seks w lożach. Czekali na występ gwiazdy. Model opery, gdzie wszyscy jej nabożnie słuchają w smokingach, jest wymysłem XIX-wiecznym.

– Historia baroku w wykonaniu stylowym, a więc na instrumentach dawnych, ma może 50 lat. Przy czym nigdy nie usłyszymy tych dźwięków tak, jak słyszeli je ówcześni. Zostaje więc duże pole do improwizacji – wyjaśnia dalej Szczepanik. – Jeden utwór może zostać zagrany na wiele sposobów. Zależy to od tego, jak dyrygent przeczyta partyturę. Ale też od tego, jak utalentowani są muzycy w zespole. Od śpiewaczki i pogody za oknem. Część nut nie była przecież zapisana, więc tworzą je współcześni artyści. Słuchasz i albo masz ciarki, albo nie. Sopranistka Anna Zawisza potrafi wszystko zinterpretować tak, że robi furorę na każdym koncercie. Ludzie wychodzą poruszeni. Czy wiedzą wszystko o muzyce dawnej? Nie sądzę. Liczy się szczerość przekazu.

Rozmowa altu z sopranem:

Alt: – Przygotowuję się przynajmniej miesiąc wcześniej. Jeśli pieśń niesie ze sobą dużo emocji, muszę ją przepłakać. Jak już tak przepłaczę utwór sześć razy, mogę wyjść na scenę.

Sopran: – A ja śpiewem wyrażam wszystko, czego nigdy nikomu nie powiem. Dla mnie koncert to jak pigułka ecstasy. Na tych emocjach jadę do następnego.

Ile ma przed sobą życia? Nie wiadomo. Tym bardziej trzeba wziąć się za robotę. Głos brzmi lepiej. Rozplątuje się.

Obie przyjaciółki mają marzenie: dostać się na kursy mistrzowskie do guru muzyki dawnej Vincenta Dumestre’a. Udaje się obu. Alt i sopran na scenie dobrze ze sobą harmonizują. Obiecują sobie, że będą jak najwięcej występować razem. Sopran mobilizuje siły. Jeździ na przesłuchania i kursy. Bierze lekcje śpiewu, by panować nad techniką. Za godzinę lekcji interpretacji barokowej trzeba zapłacić kilkaset złotych. Dobry nauczyciel usłyszy wszystko. Ustawi głos, sprawdzi, czy nic złego się nie dzieje. Wie, czym śpiewaczka może sobie zaszkodzić. Jest szczery i powie wprost: dla ciebie za wcześnie na tę arię. Głos nie jest dany raz na zawsze. Zmienia się, dojrzewa.

Burza

Zwykle koleżanki nie mówią sobie nawzajem o przesłuchaniach. Zazdroszczą kolejnych solowych propozycji. Anna blokuje niektórych w mediach społecznościowych. Żeby nie kłuło, gdzie i z kim występuje.

Alt: – Soprany po prostu nienawidzą innych sopranów. A alty altów. Doszło do tego, że koleżanki skarżyły się prowadzącej: „Ania blokuje etat w filharmonii”. Do dziś jest zresztą tak, że są osoby nieprzychylne. Chociaż dobrze wiedzą, przez co przeszła. I że zapracowała sobie na sukces.

Sopran: – Zawzięłam się, to prawda. Miałam też trochę szczęścia. Wskoczyłam za kogoś last minute. Trafiłam w gust dyrygenta i teraz na stałe współpracujemy. Wkładam w to wszystkie siły. Ciężka praca na najwyższym poziomie jest dla mnie energetyczną bombą. A co innego miałabym robić?

Na Facebooku Anna publikuje zdjęcie ostatniego worka z chemią. Włosy są coraz dłuższe. Niepewność zostaje. Rak może wrócić nawet po kilkunastu latach. Badania kontrolne to podstawa. Jest jeszcze jedno marzenie. Dziecko. Jajeczka zostały zamrożone z pomocą fundacji dla kobiet chorych na nowotwór. Z każdym rokiem wzrasta u Anny ryzyko raka jajnika. Czeka ją operacja.

Alt: – Jak wytną Ance te jajniki, to ja będę bardzo szczęśliwa.

Ostatnio nerwy i płacz. W markerach coś się nie zgadza.

Sopran: – Fałszywy alarm. Ale zaczęło do mnie docierać, że może nigdy nie będę mieć dziecka. Rekompensatą jest dla mnie tylko śpiewanie.

Toast

W „Ruchu Muzycznym” krytycy dużo piszą o znakomitym wykonaniu arcytrudnego utworu „Cztery śpiewy przy przekraczaniu progu” Gérarda Griseya. To głęboko metafizyczna opowieść o śmierci. Jednym głosem są olśnieni: „chapeau bas przede wszystkim dla solistki Anny Zawiszy. Ta dysponująca szlachetnym sopranem artystka bodajże najwięcej namąciła w tegorocznej edycji festiwalu: w uszach i w oczach mam wciąż jej »śmiertelnego anioła« (...), zwłaszcza zaś rozpacz i pustkę »popotopowej« części czwartej”.

Sopran dzwoni do altu:

– W naszym duecie sprawdza się każdy toast. Przyjedź, to wypijemy za wyjazd do Tokio z Dumestre’em. A potem zaśpiewamy w bazylice św. Marka w Wenecji. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2019