Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na szczęście nie o dosłowność chodzi. Muzyka niewątpliwie pomaga w modlitwie, nieraz sama jest kontemplacją. Muzyka związana z Wielkim Tygodniem ma swoją tradycję i wymagania. Właśnie w tym czasie w kościołach, jedyny raz w roku, na kilka dni milkną organy i dzwony. Przecież Chrystus zstąpił do piekieł...
Polski Garbarek
Wielki Tydzień w Krakowie rozpoczęła Capella Cracoviensis, wykonując w Niedzielę Palmową Bachowską “Pasję według św. Mateusza". Dwa dni później w kościele OO. Augustianów najwybitniejszy polski muzyk jazzowy, trębacz Tomasz Stańko, wystąpił z Bractwem Lutni z Dworu na Wysokiej pod dyrekcją Antoniego Pilcha. Usłyszeliśmy improwizacje na tle XVI-wiecznych pieśni o Męce Pańskiej i tradycyjnych pieśni pasyjnych (opracowanych przez Pawła Bębenka).
Ciemność, cisza, rosnące oczekiwanie na pierwszy dźwięk. Wreszcie słychać trąbkę, z oddali, dźwięcznie, narastająco. Stańko wyłania się z mroku, podchodzi bliżej ołtarza. Muzyka rozbrzmiewa i milknie. Po drugiej stronie, z tyłu kościoła, chórzyści. Ich śpiew jest jasny, czysty, mimo że opisuje mroczne wydarzenia. Śpiewacy w procesji podchodzą bliżej ołtarza. Kolejne pieśni zostają już wykonane wspólnie - antyfonalnie (na przemian) albo w dialogu. Jeśli osobno, to Stańko stara się nawiązywać do tematu, rozwijać go, dopowiadać nowe ścieżki. Jeśli razem, to najprzyjemniejsze są zgrzyty rodzące się pomiędzy obiema warstwami: słodkie dysonanse, w czasach powstania pieśni zakazane. Pewnie odsądzano za nie wtedy od czci i wiary, wysyłano do piekła.
Dziś jest inaczej. Przypomniały mi się dwa albumy - “Officium" i “Mnemosyne" - nagrane dla wytwórni ECM przez The Hilliard Ensemble i saksofonistę Jana Garbarka. Pomysł podobny: chodzi o zderzenie dawnego ze współczesnym, wielogłosowej muzyki a capella z jazzowymi improwizacjami. O stworzenie nowej jakości, muzycznej i duchowej. Szkoda tylko, że członkom Bractwa Lutni daleko do Hilliardów. Śpiewają czysto i ładnie, ale kurczowo trzymają się zapisanych nut i rytmów, są sztywni, bez polotu, zatrzymani na jednym dynamicznym poziomie. Stańko gra oszczędnie, towarzyszy śpiewowi subtelnie i w skupieniu. Ale na zakończenie modlitewnego spotkania na kilka minut zostaje sam. Dźwięki przecinają przestrzeń świątyni, jakby smagały Chrystusowe ciało. Jak krzyk. Szkoda, że tylko na chwilę.
Misteria Paschalia
Festiwal Beethovenowski wyjechał do Warszawy, ale kultura nie znosi próżni. Nowe pojawia się natychmiast, wypełnia puste miejsce. W Krakowie powstał Festiwal Misteria Paschalia: mądrze zaprogramowany, skupiony wokół wyraźnej idei (towarzyszenie uroczystościom Wielkiego Tygodnia), określonego repertuaru (muzyka dawna). Może tylko organizatorzy - Biuro Kraków 2000 - niepotrzebnie chcą zadowolić masową publiczność (“Dialog o Męce i Zmartwychwstaniu Pańskim" na Rynku w opracowaniu Stanisława Jastrzębskiego oraz Adolfa Weltschka i w reżyserii tego ostatniego) i sięgają po dzieła z innej muzycznej półki (tradycyjne polskie pieśni wielkopostne w interpretacji Stanisława Sojki) - obie imprezy w Wielką Sobotę. Ale po kolei.
Wielki Piątek to dla wierzących czas skupienia i wyciszenia. Czas adoratio crucis. W krakowskiej filharmonii (szkoda, że nie w którymś z kościołów, ale w ten piątek to chyba niemożliwe...) mogliśmy współcierpieć z Maryją. Wykonane zostały bowiem dwa opracowania średniowiecznej sekwencji “Stabat mater dolorosa" - Alessandro Scarlattiego (z 1724 r.) oraz Giovanniego Battisty Pergolesiego (1736) - przedzielone instrumentalną “Sinfonią »La Passione di Gesů Cristo«" Antonio Caldary (z 1730 r.). Najsilniejsze wrażenie zrobiło dzieło Pergolesiego, dramatycznie wyśpiewane przez Nancy Argentę (sopran) oraz Briana Asawę (kontratenor). Do poziomu śpiewaków, niestety, nie dostroił się zespół Concerto Polacco, grając nijako i bezbarwnie.
Niedzielę Zmartwychwstania święcono tańcem: w Bazylice OO. Franciszkanów Holender Pieter Wispelwey zagrał wszystkie sześć “Suit" Jana Sebastiana Bacha. Cały Kraków mówi, że zjawiskowo, że genialnie. W Wielkanocny Poniedziałek Lycourgos Angelopoulos, Marcel Pérčs oraz Ensemble Organum wyśpiewali Nieszpory Wielkanocne Kościoła Rzymskiego (z VII-XIII wieku). Także cudownie. Dźwięczne, “beczące" głosy wypełniły świątynię, a muzyka brzmiała jak objawienie.
“Chorał rzymski jest o wiele bardziej ozdobny od gregoriańskiego, ale jednocześnie charakteryzuje się większą jednorodnością" - napisał w programie muzykolog Jakub Kubieniec. Nieczęsto bywa wykonywany. Tym bardziej trzeba się cieszyć, że mogliśmy być świadkami i uczestnikami tego koncertu-modlitwy. Zwłaszcza że dokonało się to w tak piękny dzień. Przecież Chrystus zmartwychwstał...
***
Pisze Ernst Zavarsky: “Bach, zanim jeszcze objął stanowisko kantora w Lipsku, przygotował i wykonał w Wielki Piątek 26 marca 1723 roku w kościele Św. Tomasza »Pasję według św. Jana«". 15 kwietnia 1729 roku wykonał “Pasję według św. Mateusza" (dzieło powtórzono jeszcze w 1736, 1739 oraz 1745 roku). W dawnym świecie Kościół, nie tylko katolicki, przywiązywał ogromną wagę do muzyki, był jej mecenasem. Teraz wydaje się, że jest mu ona obojętna. Szkoda.