Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Sztuki kapłan nieskazitelny”, jak go nazwał Stefan Komornicki, miał wtedy 32 lata i cieszył się sławą znakomitego i niezwykle obiecującego kompozytora. Tatry, które go zabiły, były jego miłością i pasją. W 1910 r. ukazało się pierwsze wydanie jego pism tatrzańskich wraz ze zdjęciami, które robił podczas wypraw. Teraz znów możemy je obejrzeć, poprzedzone esejem Justyny Nowickiej „Mieczysław Karłowicz jako fotograf”. Są olśniewające, doskonałe warsztatowo, znakomicie zreprodukowane – i budzące grozę. „W tym idealnym obrazie Tatr nie ma nic przypadkowego i niepotrzebnego – pisze Nowicka. – Jawią się chwilami jako nieludzkie, oderwane od codziennego doświadczenia olbrzymy, ponad miarę śmiertelnego człowieka”. Przypomniano też teksty kompozytora i relację Mariusza Zaruskiego o odnalezieniu jego ciała. ©℗
WIDOK PIĘKNY BEZ ZASTRZEŻEŃ. FOTOGRAFIA TATRZAŃSKA MIECZYSŁAWA KARŁOWICZA, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 2016