Józef „Pepi” Poniatowski

Gdy zginął, miał 50 lat. Potomni przypisali mu słowa: „Bóg mi powierzył honor Polaków, jemu samemu go oddam”.

15.10.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Rafał Ryszka
/ Fot. Rafał Ryszka

Miał to być komentarz do oferty, by porzucił Napoleona i stanął – najlepiej wraz z wiernymi mu polskimi wojskami – po stronie wrogów cesarza Francuzów. W ówczesnych realiach takie zmiany lojalności nie były rzadkie.

Józef Poniatowski urodził się w 1763 r. w Wiedniu, jako syn Andrzeja Poniatowskiego (oficera austriackiego) i hrabianki Teresy Kinsky von Wchinitz und Tettau. Od dziecka wychowywany w kilku kulturach (niemieckiej, polskiej, czeskiej i francuskiej), przez przyjaciół zwany „Pepi” – to czeskie zdrobnienie imienia Józef. Jak ojciec, początkowo służył w armii austriackiej. Za namową stryja – Stanisława Poniatowskiego, ostatniego króla Polski – w 1789 r. przybył do Warszawy i wstąpił do polskiej armii. Brał udział w wojnie z Rosją.

W 1806 r., po zajęciu Warszawy przez Francuzów, Napoleon powierzył mu nobilitującą funkcję: dowództwo armii Księstwa Warszawskiego. Poniatowski wykazał się talentem wojskowym w wojnie z Austrią w 1809 r. Trzy lata później, w czasie wyprawy na Rosję, został dowódcą V Korpusu, który składał się z polskich żołnierzy. Podczas odwrotu spod Moskwy stanowił on ubezpieczenie wycofującej się Wielkiej Armii.

A potem przyszedł rok 1813 – i czas decyzji: czy zostać przy Napoleonie? Potomni rodacy docenili jego postawę. Wierność wartościom, lojalność, bohaterska śmierć i szczególny moment historyczny – wszystko to z kiedyś uchodzącego za bawidamka „Pepiego” uczyniło narodowego bohatera. W 1817 r. jego ciało złożono na Wawelu (na zdjęciu z prawej: stara płyta nagrobna księcia na cmentarzu w Lipsku), a w Warszawie upamiętniono go pomnikiem. W Polsce międzywojennej jego imię nosił 8. Pułk Ułanów, w czasie II wojny światowej 304. Dywizjon Bombowy, a dziś 25. Brygada Kawalerii Powietrznej. Jego imię nosi też wiele ulic, mostów, szkół czy drużyn harcerskich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2013