Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
10 mln euro żąda kard. Angelo Becciu od tygodnika „L’Espresso” za pozbawienie go widoków na zostanie kolejnym papieżem. W pozwie złożonym do sądu w Sassari prawnicy byłego substytuta w Sekretariacie Stanu przekonują, że cykl artykułów o malwersacjach finansowych ich klienta pozbawił go nie tylko dobrego imienia, ale też możliwości „wykonywania pracy zawodowej” i „rozwijania własnych kompetencji”. 72-letni hierarcha z dnia na dzień pozbawiony został praw kardynalskich i odebrano mu szanse uczestniczenia w pracach rzymskiej kurii. Papieska decyzja pozbawiła go również perspektyw na objęcie Stolicy Piotrowej, a bezprawne – jak podkreślają adwokaci – wykluczenie Becciu z przyszłego konklawe może nawet doprowadzić do zakwestionowania wyników głosowania.
Trudno nie zauważyć, że żal i pretensje kardynała powinny być kierowane przede wszystkim pod adresem Franciszka, który podjął błyskawiczną decyzję o pozbyciu się dotychczasowego współpracownika. Ale – piszą prawnicy – jej jedynym powodem był pierwszy z serii artykułów w „L’Espresso”. Z pozwu dowiadujemy się, że w czasie pamiętnej rozmowy z niespodziewającym się niczego kardynałem na biurku Franciszka leżał egzemplarz tygodnika, przekazany – prawdopodobnie przez samą redakcję – już na trzy dni przed datą wydania.
Obrońcy hierarchy zapewniają, że gdyby mógł się bronić, stałoby się jasne, że zarzuty wydawania pieniędzy ze świętopietrza na podejrzane i nietrafione inwestycje oraz na rodzinne interesy hierarchy są nieprawdziwe: nie chodziło o pieniądze przeznaczone dla biednych, ale pochodzące z tzw. funduszu rezerwowego, a bracia Becciu watykańskie zlecenia co prawda otrzymywali, ale wcale się na nich nie dorobili.
Mówienie, że czegoś takiego nie było w historii Kościoła, zawsze jest ryzykowne, zważywszy na jej dwadzieścia nie zawsze świetlanych wieków. Jednak tym razem wydaje się być wyjątkowo uprawnione. ©℗