Historia pewnej ingerencji

Mimo prośby Kongregacji Nauki Wiary z grudnia 2007 r. ks. Wacław Hryniewicz nie zweryfikował krytycznej oceny jednego z jej dokumentów. Watykan jednak, po konsultacjach m.in. z abp. Józefem Życińskim, nie wyciągnął wobec niego konsekwencji. "Tygodnik" dotarł do korespondencji między stronami sporu.

23.09.2008

Czyta się kilka minut

Amerykańska agencja Catholic News Service poinformowała o sprawie 18 września 2008, pół roku po wydarzeniach. W mediach zawrzało: to pierwszy przypadek, by Kongregacja podjęła tak daleko idące kroki wobec teologa znad Wisły.

Interwencja Kongregacji Nauki Wiary (dalej: KNW) dotyczy artykułu ks. Hryniewicza "Zbawiciel jest polifoniczny", który ukazał się w internetowym piśmie "Open Theology" (publikujemy go na str. 5). Polski teolog skrytykował w nim dokument KNW "Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele" z czerwca 2007 r. Zarzucił Kongregacji m.in., że jej rozumienie prawdy odbiega od koncepcji biblijnej; że interpretuje Sobór Watykański II "w duchu nauki przedsoborowej"; że posługuje się zbyt wąską koncepcją sukcesji apostolskiej; że - wbrew niektórym intuicjom Soboru - nie uznaje kościelności wyznań protestanckich; że ujawnia tendencje "doktrynerskie" i absolutyzuje stanowisko katolickie.

KNW poprosiła Hryniewicza, członka Zgromadzenia Oblatów, by zrewidował swoje stanowisko w osobnym artykule. Ten odpowiedział: "Komentarz [do dokumentu KNW] napisałem w zgodzie z własnym sumieniem". Prawie pół roku później w rozmowie z CNS dodał: "Jestem już bliski śmierci i nie wiem, jak mogę postępować wbrew własnemu sumieniu, pisząc artykuł zawierający wyjaśnienia i sprostowania, nawet gdyby powiedziano, że grożą mi sankcje dyscyplinarne". Teolog w ostatnim czasie przeszedł poważną operację w związku z chorobą nowotworową.

Wbrew doniesieniom mediów, które powtórzyły wiadomość CNS (niestety, w kilku punktach niedopracowanej i nadinterpretującej wydarzenia), KNW nie wysłała żadnego listu do ks. Hryniewicza, a on sam nie złożył żadnych wyjaśnień na jej ręce. 4 grudnia 2007 r. sekretarz Kongregacji abp Angelo Amato napisał do generała Zgromadzenia Oblatów, ks. Wilhelma Stecklinga. Ten z kolei zreferował uwagi KNW ks. Hryniewiczowi w liście z 31 stycznia 2008 r. Teolog ustosunkował się do nich 26 marca w zwrotnej korespondencji do generała ("Tygodnikowi" udało się dotrzeć do tych listów).

Relacja CNS robi wrażenie, że sprawa ks. Hryniewicza wciąż znajduje się na wokandzie KNW. Tymczasem jak poinformował nas abp Józef Życiński, problem został wyjaśniony - Kongregacja nie zamierza sformułować żadnego dokumentu, w którym znalazłaby się krytyczna ocena publikacji ks. Hryniewicza.

Kongregacja o Kościele

Komentowany przez ks. Hryniewicza dokument KNW jest reakcją na błędne interpretacje nauczania Soboru Watykańskiego II o Kościele. Kongregacja podejmuje w nim jedną z najsubtelniejszych eklezjologicznych kwestii tego soboru: rozumienie krótkiej, a teologicznie doniosłej łacińskiej frazy subsistit in - "trwa w" - z Konstytucji dogmatycznej o Kościele. O te dwa słowa stoczono na Soborze dramatyczny bój teologiczny.

Konstytucja stwierdza: Kościół Chrystusowy, czyli ten, którego pragnął i który ustanowił Chrystus, na tym świecie "trwa w Kościele katolickim". Istotne jednak, że w pierwotnej wersji dokumentu zamiast "trwa w" było słówko "jest" (est). Stara wersja wyrażała sedno eklezjologii przedsoborowej: Kościół Chrystusowy utożsamia się z Kościołem katolickim. Wielu teologów uważa, że Sobór, wprowadzając frazę "trwa w", dopuścił możliwość, iż Kościół Chrystusowy urzeczywistnia się nie tylko w Kościele katolickim, ale też w innych wyznaniach chrześcijańskich. Taka poszerzająca interpretacja stała się fundamentem dla rozwoju ekumenizmu, ale KNW uznała ją za błędną.

Kongregacja nie neguje, że Kościół Chrystusowy jest jakoś obecny i działa w innych wyznaniach, bo posiadają one niektóre (nie wszystkie) "elementy" prawdziwego Kościoła. Niemniej - czytamy - "słowo subsistit może odnosić się wyłącznie do Kościoła katolickiego", a wyrażenie subsistit in "wskazuje na pełną tożsamość Kościoła Chrystusa i Kościoła katolickiego". Tylko w Kościele katolickim znajdujemy "nieprzerwaną historyczną ciągłość i trwanie wszystkich elementów [Kościoła] ustanowionych przez Chrystusa".

Stanowisko to ma ogromne konsekwencje dla ekumenizmu. Według "Odpowiedzi na pytania..." oraz niektórych wcześniejszych dokumentów Kongregacji, tradycyjna nazwa "Kościół" przysługuje Kościołom wschodnim, ale już nie Wspólnotom wywodzącym się z Reformacji. Pierwsze są autentycznymi Kościołami, bo posiadają - na mocy trwania w sukcesji apostolskiej - prawdziwe sakramenty, szczególnie kapłaństwo i Eucharystię. Ale ponieważ brakuje im istotnego elementu Kościoła - tj. uznania prymatu biskupa Rzymu - ich kościelność jest niepełna.

Dla KNW jest jasne, że katolicki tytuł "Kościół" nie przysługuje Wspólnotom protestanckim. One nie są Kościołami w sensie właściwym, ponieważ brakuje im sukcesji apostolskiej w sakramencie święceń i tym samym "nie mają [one] istotnego konstytutywnego elementu Kościoła".

Kongregacja w ogniu krytyki

Dokument KNW spotkał się z krytyką po stronie prawosławnej i protestanckiej, ale nie zabrakło też ostrych słów w Kościele katolickim. Kongregacji zarzucono, że nie uwzględnia pozytywnych dokonań w dialogu ekumenicznym i obstaje przy anachronicznym ekskluzywizmie kościelnym. Abp Stylianos, zwierzchnik prawosławia w Australii, oświadczył, że stwierdzenia dokumentu "z ogromną hipokryzją tragicznie sprzeciwiają się najbardziej obiecującym wysiłkom Soboru Watykańskiego II w dziedzinie nauki o Kościele i ekumenizmie". "Dokument KNW - powiedział papież Szenuda III,

zwierzchnik Kościoła koptyjskiego - jest owocem katolickiej pychy i grzeszy przeciwko innym chrześcijanom". Georges Lemopoulos ze Światowej Rady Kościołów, największej na świecie organizacji ekumenicznej, przypomniał jej deklarację z 2006 r.: "Każdy Kościół jest Kościołem katolickim [tj. Kościołem Chrystusowym], a nie tylko jego częścią. Każdy Kościół wypełnia swoją katolickość, gdy znajduje się w komunii z innymi Kościołami".

Krytycy po stronie katolickiej podkreślali, że papieże Paweł VI i Jan Paweł II zwykli nazywać "Kościołami" wyznania protestanckie. Czy KNW sugeruje, że miało to tylko znaczenie dekoracyjne? Czy Kongregacja poprawia papieży? - pytano. Bp Gerhard Feige z Magdeburga przeprosił "protestanckie siostry i braci" za ból, jaki mógł sprawić im dokument KNW. "Kolejny raz sypie się sól na otwartą ranę. Dlaczego ponownie i dlaczego właśnie teraz, jest dla mnie tajemnicą" - stwierdził. "Kolejny raz" - dodajmy - bo KNW podobny pogląd wyraziła m.in. w Deklaracji "Dominus Iesus" z 2000 r., już wtedy wywołując falę krytyki.

Szczególne znaczenie należy przypisać ocenie dokumentu dokonanej przez kard. Karla Lehmanna, ówczesnego przewodniczącego niemieckiego episkopatu. Sprawie tej poświęcił obszerny wykład na rozpoczęcie sesji plenarnej tego episkopatu w Fuldzie we wrześniu 2007 r. Przebieg soborowej debaty wokół kwestii "trwa w" - stwierdził - sprzeciwia się stawianiu znaku równości między "trwa w" i "jest". Jeśli Kościół katolicki nie może zrezygnować z prawdy o materialnej tożsamości z Kościołem Chrystusa, to jednak nie uważa się za ekskluzywny i absolutny model tej tożsamości, lecz w innych Wspólnotach chrześcijańskich widzi prawdziwy udział w byciu Kościołem. Do takiego wniosku prowadzi interpretacyjne powiązanie wypowiedzi Konstytucji dogmatycznej o Kościele z soborowym Dekretem o ekumenizmie. Niestety - zauważył kardynał - dekret nie został w należytym stopniu uwzględniony w dokumencie KNW, zabrakło również bliższej współpracy Kongregacji z Papieską Radą Popierania Jedności Chrześcijan. Do tej ostatniej kwestii nawiązał w listopadzie 2007 r. kard. Walter Kasper, przewodniczący tej Rady, w wykładzie dla kolegium kardynałów: "Byłoby pożądane, by na nowo przemyśleć formę, język i prezentację podobnych deklaracji na forum publicznym".

Hryniewicz w ogniu krytyki

Dokonana przez ks. Hryniewicza krytyka "Odpowiedzi na pytania..." wpisuje się zatem w szeroki nurt krytycznych głosów pod adresem tego dokumentu. Wydaje się również, że w jego artykule nie ma nic, czego by nie napisał we wcześniejszych publikacjach na temat eklezjologii KNW, szczególnie dotyczących treści Deklaracji "Dominus Iesus". Zasadniczo jego tekst zbiera w jedno główne punkty krytyki dokumentu KNW podzielane przez rzeszę katolickich teologów. Czyni to jednak z pasją rzadko spotykaną w pracach teologicznych.

Kongregacja wytknęła Hryniewiczowi - czytamy w liście generała oblatów do niego - że "z teologicznego punktu widzenia artykułowi brak w pewnych aspektach naukowej i metodologicznej ścisłości, a ponadto napisany jest on językiem emocjonalnym, w którym pobrzmiewa mały szacunek dla autorytetu" Kongregacji. Hryniewicz, komentując te słowa, wyjaśnił: "Chciałem tylko napisać, że podzielam ból i smutek wielu protestanckich sióstr i braci w wierze chrześcijańskiej, bardzo głęboko zranionych przez watykańskie oświadczenie. Tłumaczy to, przynajmniej w pewnej mierze, cokolwiek emocjonalny ton mojej reakcji. Po prawdzie, na napisanie tekstu miałem bardzo mało czasu, tylko kilka dni...". Polski oblat podkreślił też, że podtytuł jego artykułu ("O nadużyciach języka religijnego w ostatnim dokumencie Kongregacji Nauki Wiary") nie pochodzi od niego, ale od redakcji "Open Theology".

KNW - pisał ks. Steckling - ubolewa też nad tezą, "którą uważa za nieuzasadnioną", że Kuria Rzymska powraca do starej eklezjologii sprzed Soboru Watykańskiego II i rości sobie pretensje do monopolu na prawdę, a jej szczególny niepokój budzą słowa polskiego teologa o sukcesji apostolskiej biskupów. Zdaniem KNW - referował generał - ks. Hryniewicz zarzuca Rzymowi, że ten, "broniąc tego punktu jako elementu konstytutywnego Kościoła Chrystusa, idzie pod prąd duchowi Soboru Watykańskiego II". Tymczasem Kongregacja podkreśla, że bez akcentowania takich elementów, jak sukcesja apostolska, "ekumenizm byłby czymś powierzchownym i brakowałoby mu solidnych fundamentów".

W odpowiedzi ks. Hryniewicz dał do zrozumienia, że kategoria sukcesji apostolskiej jest istotna, ale jej rozumienie nie musi ograniczać się do tradycyjnego "nieprzerwanego łańcucha rąk", począwszy od apostołów, które wyklucza eklezjalność wyznań protestanckich. I cytuje katolicko-prawosławne uzgodnienie "Sakrament kapłaństwa w sakramentalnej strukturze Kościoła" z 1988 r.: "Sukcesja apostolska jest również sukcesją w wysiłkach i cierpieniach apostołów oddanych służbie Ewangelii oraz w obronie ludu powierzonego każdemu biskupowi". Sukcesja apostolska zatem może urzeczywistniać się na różne sposoby.

Polski teolog zapewnił na koniec swojego generała, że w przyszłości nie będzie komentował żadnych dokumentów KNW: "Dostatecznie zniechęca mnie do tego obecne doświadczenie".

***

Thomas Reese SJ, znakomity znawca spraw Kurii Rzymskiej pisał w artykule "Reformowanie Watykanu" ("TP" nr 38/08): "Sposób, w jaki Kongregacja Nauki Wiary traktuje teologów oskarżanych o odstępstwa, stanowi dziś wielki kościelny skandal. Warunki sprzyjające temu skandalowi będą istnieć dopóty, dopóki Kongregacja będzie rościć sobie prawo do występowania zarówno jako policjant, oskarżyciel, sędzia i ława przysięgłych".

Trudno nie zgodzić się, że kurialne zasady postępowania z "podejrzanymi" teologami domagają się reformy. Casus Hryniewicza pokazuje jednak, że KNW stać na stosowanie, nawet w ramach obecnych hard procedur, środków soft, "nieskandalicznych". Fakt, że Kongregacja zdecydowała się na kontakt z polskim oblatem za pośrednictwem jego przełożonego, zdaje się świadczyć o tym, że liczyła na polubowne załatwienie sprawy, bez rozgłosu i wszczynania "twardych" procedur. To nie jedyny taki przypadek w historii relacji KNW z "podejrzanymi" uczonymi, o czym niekiedy dowiadujemy się z opóźnieniem - z wyznań tego czy innego "uratowanego" teologa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2008