Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dzieciątko Jezus? Maryja z Józefem? Mędrcy podążający za gwiazdą? Pasterze? Nie. Absolutnie najważniejszy jest Herod. Na przełomie roku starego i nowego to pierwszoplanowy bohater licznych homilii i komentarzy. Zagadką pozostaje jedynie, kogo tym razem pobożni kaznodzieje, dziennikarze i publicyści ogłoszą współczesnym wcieleniem mordercy sprzed dwóch tysięcy lat.
Od 2009 r. rozwijała się jednak inicjatywa, która szła w poprzek naszego kasteciarskiego chrześcijaństwa. To zresztą coś niesamowitego obserwować, jak na naszych oczach rodzi się i krzepnie nowa świąteczna tradycja: Orszaki Trzech Króli. W tym roku jasełkowe korowody zaplanowano w ponad 330 miejscowościach w kraju i kilkunastu za granicą. Organizatorzy spodziewali się miliona uczestników, głównie rodziców z dziećmi. Zawsze podkreślali: Orszaki są otwarte na wszystkich, wierzących i niewierzących. Ukazują najlepsze oblicze Kościoła, chrześcijaństwo radosne i ewangeliczne.
Ale kilka dni temu gruchnęła wieść, że przez Warszawę – miejsce narodzin całego przedsięwzięcia – przejdzie Orszak wcale nie Trzech Króli, ale Heroda. Że stołeczny przemarsz trzeba omijać szerokim łukiem. Zbojkotować. Napiętnować jako zdradę. A wszystko przez tradycyjny patronat prezydent stolicy, która w zeszłym roku zwolniła prof. Bogdana Chazana ze stanowiska dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny. Poszło o przestrzeganie procedur w przypadku, w którym kobieta domagała się aborcji ze względu na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu.
Tamtą sprawę można różnie oceniać; długo budziła spory i kontrowersje. Pytanie tylko, czy współpraca z miastem zarządzanym przez Hannę Gronkiewicz-Waltz i prezydencki patronat to wystarczający powód, żeby podać w wątpliwość i zohydzić jedną z najważniejszych inicjatyw ewangelizacyjnych w tym kraju? Czy u nas wszystko naprawdę musi się kończyć histerią i wyścigiem, kto jest lepszym katolikiem?
Moralny szantaż, ulubione narzędzie faryzeuszy, próbowano zastosować m.in. wobec metropolity warszawskiego – każdego roku spod Zamku Królewskiego kard. Kazimierz Nycz wyrusza bowiem w drogę do stajenki wraz z Trzema Królami. Ale jego rzecznik, ks. Przemysław Śliwiński, oświadczył krótko: „Nie ma powodu, aby archidiecezja wycofała patronat nad tak cennym dziełem, jakim jest Orszak”.
No właśnie – nie ma powodu. Kilka miesięcy temu kard. Nycz publicznie brał prof. Chazana w obronę. Ostrzegał, że jego przypadek to precedens groźny nie tylko dla katolików. Bo obrona życia i poszanowanie sumienia to kwestie fundamentalne, ale nie zmienia to faktu, że mieszanie różnych spraw i porządków niczemu dobremu nie służy. Można robić z igły widły i patronat uznać za dramat. Tylko po co? Ile dzieci uratuje to przed aborcją?
Nowy rok miał się zacząć w naszym Kościele po staremu, czyli od tradycyjnego hejtu na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Okazało się jednak, że dyskredytować inicjatywy cudze to już za mało. Teraz będziemy podkopywać własne.