Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z zainteresowaniem przeczytałem zamieszczony na stronie internetowej „Tygodnika” komentarz red. Kaliny Błażejowskiej pt. „Ksenofobia według Gowina”. Mogę przytoczyć jeszcze jeden argument demaskujący obłudę twierdzenia Jarosława Gowina o rzekomym braku nietolerancji i ksenofobii w Polsce. Tym argumentem jest wyjątkowo ohydna, oparta na ksenofobii kampania małopolskich kandydatów jego własnej partii – Polska Razem – do Sejmu przed ostatnimi wyborami.
Polegała ona m.in. na organizowaniu w małopolskich miejscowościach antyimigranckich demonstracji z udziałem pseudokibiców i bojówkarzy skrajnej prawicy, na których głoszono apokaliptyczne wizje „islamizacji Polski” w razie przyjęcia uchodźców. Wiece takie zorganizowano co najmniej w Tarnowie, Bochni i Kościelisku. Podhale zostało zaśmiecone wielkimi banerami z napisami „Stop nielegalnym imigrantom”. To tego typu działania w znacznym stopniu przyczyniły się do obecnej fali ksenofobii, do tego, że rośnie liczba przypadków agresji przeciwko osobom o innym wyglądzie czy kolorze skóry, a słowo „uchodźca” w wielu szkołach stało się używanym przez dzieci wyzwiskiem.
Nie sposób przyjąć, że pochodzący z Krakowa Jarosław Gowin o tych wybrykach kandydatów swojej partii nie wiedział. Musiał je co najmniej aprobować, a odpowiedzialność za nie obciąża jego konto jako lidera partii. Konkluzja jest niestety taka, że Jarosław Gowin sam ponosi znaczną część odpowiedzialności za falę ksenofobii, której istnienie usiłuje negować.
Tekst Kaliny Błażejowskiej dostępny na: powszech.net/ksenofobia