Gospodarczy hazard

Paul Wilmott: Amerykanie to kreatywny naród. Ogromne wrażenie robi to, jak zareagowali na kryzys. Z ostatecznym werdyktem o zmierzchu USA trzeba się zatem wstrzymać. Rozmawiała Magdalena Rittenhouse

23.09.2008

Czyta się kilka minut

Magdalena Rittenhouse: Jeszcze niedawno część ekonomistów i inwestorów miała nadzieję, że uda się uniknąć katastrofy. Dziś nikt nie ma złudzeń.

Paul Wilmott: Już same rozmiary kryzysu są niespotykane. Ale jeszcze ważniejsze jest to, jak jest skomplikowany. Banki obracają dziś derywatami - niezwykle skomplikowanymi, abstrakcyjnymi instrumentami. Instytucje finansowe są od siebie nawzajem uzależnione w stopniu większym niż kiedykolwiek w przeszłości. Cały ów system powiązań jest tak skomplikowany, że nie sposób go rozplątać. Dziś kryzys jest jak nowotwór z przerzutami: usunięcie jednego fragmentu niczego nie załatwi, a kompleksowa operacja musiałaby się zakończyć uśmierceniem pacjenta.

Czy interwencje rządu są skazane na niepowodzenie?

Nie ma dobrych rozwiązań. Zważywszy jednak na to, jak trudna jest sytuacja, w jakim tempie się rozwija i jak szybko trzeba reagować, uważam, że amerykański rząd stanął na wysokości zadania i robi to, co powinien. Ogromne koszty tych interwencji poniosą, niestety, podatnicy. Ale jest to konieczne, aby uspokoić sytuację. Kiedy to nastąpi, trzeba będzie się zająć problemami, które do kryzysu doprowadziły.

Amerykę czeka kilka chudych lat. Czy są szanse, że społeczeństwo w USA przestanie żyć na kredyt, ograniczy konsumpcję i zwiększy produkcję?

Hołduję poglądom prawicowym i jestem zdegustowany tym, co na przestrzeni ostatnich lat stało się z sektorem finansowym. Zajmujemy się hazardem, manipulujemy skomplikowanymi instrumentami. Tymczasem bogaci coraz bardziej się bogacą, a biedni są coraz biedniejsi. Bardzo chciałbym, żeby nasz rynek i sektor finansowy wróciły do korzeni. Ale jestem realistą. W dzisiejszych czasach to raczej niemożliwe.

Czy to zmierzch amerykańskiego imperium?

Nie ma wątpliwości, że z dnia na dzień potężniejsze stają się Chiny, i że to do nich należy przyszłość. Rzeczywiście, Amerykanie mają poczucie, że kończy się ich epoka i w jakimś sensie pewnie tak jest. Ale jednocześnie jest to ogromnie kreatywny naród. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie to, jak zareagowali na dzisiejszy kryzys. Więc wydaje mi się, że z ostatecznym werdyktem jeszcze trzeba się wstrzymać.

PAUL WILMOTT zajmuje się projektowaniem modeli ilościowych wykorzystywanych w inżynierii finansowej. Ukończył matematykę na Oksfordzie. Pracuje w Londynie jako wykładowca i konsultant, prowadzi portal internetowy poświęcony finansom.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2008