Głosy po tekście „Komu potrzebni kapelani”

TP 33 / 2014

18.08.2014

Czyta się kilka minut

Komentarz Marka Zająca „Komu potrzebni kapelani” wywołał wiele reakcji czytelników. „Debata o uposażeniach kapelanów toczy się w absolutnym oderwaniu od najważniejszego aspektu. A mianowicie takiego, że są w tym kraju obywatele, i to całkiem liczni, którzy po prostu ich potrzebują. Czy ktokolwiek dostrzega np. rzecz niby oczywistą, że nieprzypadkowo kapelani służą głównie tam, gdzie człowiek mierzy się z sytuacjami granicznymi, m.in. z zagrożeniem życia i śmiercią?” – pisał m.in. Zając. Oto wybrane komentarze z naszej strony internetowej i facebookowego profilu „TP”:


Hubert Mazur: W tezie artykułu jest wiele prawdy. Obawiam się jednak, że dyskusja o uposażeniach kapelanów jest po prostu odpryskiem szerszego problemu – przejrzystości w finansach Kościoła katolickiego w Polsce. Obywatelom – również niewierzącym – byłoby łatwiej zaakceptować etaty dla kapelanów, gdyby finansów Kościoła nie otaczała atmosfera niejasności. Od tego należy zacząć.


Marta Wieszczycka: W najbardziej ekstremalnej sytuacji, jaka zdarzyła mi się w życiu – a więc w szpitalu – wchodzi ksiądz rozdający komunię. Zapytałam, czy mógłby przez chwilę ze mną porozmawiać (i dodałam dwa zdania opisu, z którego wynikało, że nie wiadomo, czy dożyję kolejnego dnia). „Eeee, to ja będę w czwartek” – odpowiedział ksiądz i już go nie było. Naprawdę kapelani są potrzebni? Może ta niewielka grupka, która faktycznie spełnia swoją rolę. Niestety pacjent w sytuacji granicznej ma niezwykle małe szanse na takiego księdza trafić. Bo niestety później miałam jeszcze trochę czasu, żeby obserwować kolejnych i kolejnych księży, w różnych szpitalach. Wniosek? Jest zdecydowanie zbyt dużo księży, którzy nigdy nie powinni tam trafić. A skoro tak, to może nie powinni też nigdy zostawać księżmi, bo to akurat znakomity test pokazujący, z jakim człowiekiem mamy do czynienia.


Piotr Maj: Właśnie gdy byłem w szpitalu, ksiądz był u nas codziennie, pytał, jak się czujemy, spowiadał, udzielał komunii, sakramentu namaszczenia chorych, nawet osobom, których życie nie było zagrożone.


~Piekielny Rysio: Służyłem w wojsku 18 miesięcy, kiedy to kapelani dokonali desantu na tę instytucję (początek lat 90.). Na wstępie dostawali stopień kapitana, podczas gdy ktoś inny na podporucznika musiał tyrać cztery lata, ale to jeszcze nic. Spotkania z nimi były obowiązkowe, jak kiedyś z oficerami politycznymi, i równie ciekawe. Na marginesie zaś dodam, że kościół znajdował się dwa, może trzy przystanki autobusowe od biura przepustek mojej jednostki i nikt żołnierzom na mszę chodzić nie bronił. Kadra pozwalała nawet na to żołnierzom ukaranym zakazem opuszczania miejsca zakwaterowania. I szło się, ktoś chciał się pomodlić, ktoś inny zaś popatrzeć na dziewczyny czy nawet się przespać (paru moich kolegów w kościele podczas mszy przysnęło). Więc nie mówcie mi, że kapelani są nam potrzebni w tej postaci jak obecnie, to znaczy tak uprzywilejowani i tak liczni.


~Solo: Według mnie kapelani są niezbędni jedynie w więzieniach i w zamkniętych szpitalach więziennictwa oraz psychiatrycznych, których pensjonariusze są pozbawieni możliwości swobodnego poruszania. Strażacy, celnicy, policjanci mogą korzystać z posługi religijnej na ogólnych zasadach. Podobnie w wojsku, gdzie nie ma już służby zasadniczej, w czasie pokoju wystarczyłaby posługa standardowa, a w czasie wojny obsługa przez księży, którzy przeszli specjalne szkolenie wojskowe. BOR-owcy i służby specjalne też mogą chodzić do kościoła na ogólnych zasadach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2014