Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po pierwsze: mistrzowskie wykonanie, które sprawia, że nawet tak maleńkie i króciutkie obrazki muzyczne budują jeden po drugim spójną wypowiedź; są snującą się powoli opowieścią.
Po drugie: słyszymy, jak dokonuje się na tej płycie cudowne równouprawnienie fortepianu (akompaniamentu) względem głosu (solisty). Fortepian nie ogranicza się do towarzyszenia. Natalia Pasiecznik opowiada własną historię - czasem unisono, ale czasem też w dwugłosie; nie pozwala, by jej instrument schodził na plan dalszy.
Po trzecie, dla mnie najważniejsze: słuchając Mendelssohna i Dvořáka słyszymy tak naprawdę “coś" poza muzyką i niejako nad dźwiękiem - radość. Po prostu radość wspólnego przebywania i wspólnego tworzenia. Dostrzegamy wartość porozumienia, i to nie ograniczonego tylko (aż!) do muzyki - być może jest to porozumienie, jakie łączyć może tylko siostrzane dusze...
Po czwarte wreszcie: Olga Pasiecznik jest właścicielką jednego z najpiękniejszych sopranów naszych czasów. I również na tej płycie urzeka nas lekkością, nastrojowością i kolorytem jego barwy.
Moja uwaga szczególnie skupiła się na “Pieśniach biblijnych" op. 99 Antonína Dvořáka. Mamy tu bowiem do czynienia nie tyle z tekstem, co ze Słowem - wyśpiewywanym z ogromną ekspresją, niepokojem, ale jednocześnie z pokorą, która zniewala i zachwyca. Nie sposób też nie podkreślić wyjątkowej, aczkolwiek nie tak często spotykanej w śpiewie klasycznym precyzji słowa w wokalistyce Olgi Pasiecznik. Można mówić nawet o kulturze słowa śpiewanego - aż szkoda, że wydawca nie dał szansy słuchaczom w pełni się tym rozkoszować i nie umieścił w książeczce tekstów pieśni.
Na koniec jeszcze bezapelacyjna “perełka" tej płyty - czyli “Neue Liebe" Felixa Mendelssohna-Bartholdy do słów Heinego. Dwie minuty bezgranicznego szczęścia.