Etno-proporcje i eko-umiar

Gdyby nie one, Tatry i całe Podhale wyglądałyby inaczej. Niby góry stałyby tam, gdzie stoją, a z punktu widzenia natury niewiele by się zmieniło. Jeśli jednak chodzi o kulturę tego regionu, byłby on czymś zupełnie innym. To w końcu owce i pasterstwo przyprowadziły w Tatry i na Podhale człowieka. A może inaczej: góry i ich ziymio twardo i skalisto, na której bardziej opłacała się hodowla zwierząt niż uprawa zbóż, przyciągnęły na hale i pod zbocza pasterzy z ich stadami.

Byli to prawdopodobnie Wołosi z rumuńskich Karpat. Kiedyś między XIV a XVI wiekiem, ufając teoriom etnologów, przywiedli na teren Tatr nie tylko owce, ale przede wszystkim kulturę pasterską, która po dziś dzień zdeterminowała styl życia, tradycje i zwyczaje osiadłego na tych ziemiach ludu, zwanego powszechnie Góralami. Górale i ich kultura wpisali się w krajobraz Tatr, czerpiąc jednocześnie z przyrody pożytek i inspirację dla rozwoju swojej tradycji. Oni też stali przez wieki na straży przyrody tatrzańskiej, korzystając z jej dobrodziejstw, tak, by zachować chwiejną równowagę między naturą i kulturą.

“Pasterstwo w Tatrach" jest tematem najnowszego wydania kwartalnika TATRY (nr 4/05). W tekście wstępnym, poprzedzającym serię artykułów analizujących zagadnienie pod kątem ekologicznym, etnologicznym, kulturowym i historycznym, redaktor naczelny “Tatr", a zarazem nasz autor, Marek Grocholski pisze: “Wiele kilogramów papieru poświęcili przyrodnicy na teksty o szkodliwości pasterstwa dla flory i fauny Tatr. Problem leży chyba w proporcjach i umiejętności samoograniczenia się. Przez długi czas pasterze pilnowali sami siebie, aby nie wyeksploatować nadmiernie przyrody tatrzańskiej. Służyły temu ustalone terminy wypasu, strzeżone przez świętych patronów - od św. Wojciecha do św. Michała i inne, temu podobne. Określana też była pojemność hal i polan. Tragedia, o której piszą przyrodnicy, zaczęła się w Tatrach Polskich od okupacji hitlerowskiej. Całkowite złamanie reguł prawnych obowiązujących dotychczas oraz fakt, że owce nie podlegały kontrybucji, jak krowy i inne zwierzęta gospodarcze, spowodował niekontrolowane zwiększenie wypasu. Liczba owiec w Tatrach wzrosła trzykrotnie w stosunku do okresu międzywojennego i po zakończeniu działań wojennych wcale się nie zmniejszyła. Dla przyrody była to klęska. Niestety, reakcja na taki stan rzeczy - w warunkach państwa totalitarnego - także pozbawiona była właściwych proporcji i cnoty umiaru. Radykalna likwidacja pasterstwa zabiła wiele istotnych wartości kultury góralskiej. Nie tych kojarzonych powszechnie z Cepelią, ale ważniejszych - natury mentalnej".

Owce w dzisiejszych Tatrach są widokiem dość rzadkim, aczkolwiek Tatrzański Park Narodowy podpisał już osiem umów z bacami na tzw. wypas kulturowy, odbywający się na wyznaczonych polanach w terenie chronionym. Ciągle jest to jednak elementem sporu między ekologami a góralami. Ciekawe, że arbitrem w tym sporze staje się wydawany przez TPN kwartalnik “Tatry". Znamienne, że nie faworyzuje on punktu widzenia ekologów, stara się być sprawiedliwy w osądzie, a nawet nieśmiało przychyla się do uznania pewnych racji pierwotnych właścicieli i gospodarzy należących do Parku gruntów. Ochronę tradycji pasterskiej TPN zaczyna postrzegać jako obszar swojej działalności statutowej. Grocholski wręcz przypomina przepis z ustawy o ochronie przyrody, wedle którego “park narodowy obejmuje obszar wyróżniający się szczególnymi wartościami przyrodniczymi, naukowymi, społecznymi, kulturowymi i edukacyjnymi".

O wartościach kulturowych pasterstwa w Tatrach piszą etnologowie: Urszula Janicka-Krzywda i Katarína Nováková. Adam Liberak i Stanisław Czubernat przywołują pasterskie opowieści z “downyk casów". Maria Gąsienica-Chmiel tłumaczy założenia “wypasu kulturowego". Nie brak też głosu ekologów. Tomasz Zwijacz-Kozica pisze o szkodach poczynionych przez owce i pasterzy w czasach regularnego, masowego wypasu. W dyskusji nad wzbudzającym od lat kontrowersje tematem redakcja “Tatr" apeluje o zachowanie owych “właściwych proporcji i cnoty umiaru".

BD

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2005