Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W lapidarnych trzech zdaniach św. Marek zamknął istotę tych samych zdarzeń, które św. Łukasz wyraził w pełnej poezji scenie wędrówki do Emaus (Łk 24, 13-35). Różnica stylów opisu uświadamia nam, jak różne treści można wydobywać z tych samych zdarzeń, jeśli tylko subtelnie wyrazimy zarówno nasze "pałanie serca", jak i głębię rozczarowania tych, którzy "się spodziewali". Trzeba się zgodzić także z tym, że można było zrealizować jeszcze bardziej poruszający, niż uczynił to św. Łukasz, scenariusz triumfalnej wędrówki do Emaus połączonej ze świadectwem przeżyć tych, którzy w dramatyczne dni męki dali dowody nadzwyczajnej wierności.
Aby po Zmartwychwstaniu uniknąć nerwowej bieganiny, niepewności, sceptycznych komentarzy, można było przecież sięgnąć po środki miażdżące oczywistością prawdy odkrytej przez kobiety. Można było zaraz wczesnym rankiem zaprosić wszystkich zainteresowanych na spotkanie w miejscu pojmania; potem zaś w triumfalnej procesji, z gromkim "Alleluja" na ustach, poprowadzić ich w stronę Emaus. Rozwiałoby to większość wątpliwości, wlało nową nadzieję w serca zmęczone zwątpieniem, ukazało definitywne zwycięstwo dobra nad złem, światła nad ciemnością. Znacznie łatwiej byłoby wówczas opisywać zdarzenia ostatnich dni środowiskom ogarniętym przez sceptycyzm i niepokój.
Tymczasem Jezus bynajmniej nie sięga po skuteczne środki socjotechniczne, które nokautowałyby oczywistością przekazywanych treści. Dopuszcza półmrok, niepewność i rozterki jako środowisko naturalne, w którym mamy odkrywać najważniejsze prawdy chrześcijaństwa. Nie szukajmy więc triumfalnego Kościoła imponujących sukcesów, kiedy sam Jezus w celu określenia Swej tożsamości każe nam dotykać ran po gwoździach. Znacznie łatwiej jest zachwycać się pałaniem serca, niż dostrzec teologiczny sens poranionego nadgarstka, na którym uczą prawdy o Bogu mało estetyczne ślady po krzyżowaniu.