Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nic z tych rzeczy. Zapowiedzi “końca nauki", “końca historii" czy “końca człowieka" są albo prowokacją, zmuszającą do myślenia (to przypadek Fukuyamy), albo też hucpą, mającą napędzić podekscytowanych tytułem czytelników (to chyba zamysł Horgana, choć i Fukuyamie cel ten również nie jest obcy). Bo choć faktem jest, że zarówno historia, jak i nauka czy ewolucja człowieka doznają dziś niebywałego przyśpieszenia, to bynajmniej nie wynika z tego ich kres.
Problem w tym, że stojąc w obliczu szalonego tempa zmian, po prostu nie potrafimy wyobrazić sobie nawet najbliższej przyszłości. Mamy więc raczej do czynienia z końcem wyobraźni niż z końcem nauki, historii czy samego człowieka. Nawet naukowcy z trudem nadążają z rozeznaniem w zmieniających się niemal codziennie dogmatach.
Na przykład w biologii: klonowanie ssaków, o którym przez całe lata sądzono, że jest niemożliwe, okazało się wprawdzie trudne do przeprowadzenia, lecz nie było żadnym cudem. A dziś w najnowszym numerze tygodnika NATURE (z 22 kwietnia) japońscy i koreańscy biolodzy obalają inny dogmat, związany z rozmnażaniem ssaków: dzieworództwo, czyli partenogeneza, a więc poczęcie bez udziału ojca, okazuje się możliwe u ssaków (a konkretnie u laboratoryjnej myszy). Pod warunkiem tylko, że rozwój zarodka podeprze się odpowiednią manipulacją genetyczną.
Dla wyjaśnienia: dzieworództwo jest dość powszechnym zjawiskiem w przyrodzie. Tak rozmnażają się przykładowo pszczoły, mszyce czy niektóre jaszczurki. Natomiast u ssaków - a więc także i u ludzi - wykryto genetyczne zabezpieczenie przed tego rodzaju poczęciem. Geny pochodzące od ojca, a zgromadzone w plemniku okazały się niezbędne do prawidłowego wykształcenia się m.in. łożyska, które jak wiadomo jest niezbędne dla rozwoju ssaków - zarówno myszy, jak i ludzi.
Co zatem udało się osiągnąć Japończykom i Koreańczykom? Publikacja w NATURE dowodzi, że wystarczy zmienić tylko jedną parę matczynych genów - aby zachowały się one tak, jakby pochodziły od ojca - żeby embrion powołany do życia bez udziału plemnika rozwinął się w zdrową dzieworodną myszkę.
Odkrycie to, choć dotyczy myszy, ma wielkie znaczenie dla poznania mechanizmów genetycznych regulujących również rozwój ludzi. Bulwersuje ono jednak tak samo, jak sklonowanie owcy Dolly. Bo skoro manipulacja genetyczna zastosowana u myszy pozwala “oszukać" naturę, to czemu nie wypróbować jej u ludzi? Czy wystarczą opory natury moralno-etycznej, aby w przyszłości zapobiec tego typu manipulacjom na ludzkich zarodkach? Zapewne nie. Widać to na przykładach ponawianych ciągle prób sklonowania człowieka. To, co technicznie możliwe, zapewne kiedyś zostanie wypróbowane...
Chyba że zostaną stworzone ramy prawne i zabezpieczenia ograniczające tego typu działania. Ogólnoświatowy zakaz manipulacji na materiale genetycznym ludzkich zarodków jest chyba ostatnią deską ratunku. Choć przekonanie, że legislacyjny zakaz powstrzyma zamiary szaleńców może wydawać się naiwne, może on je jednak skutecznie utrudnić.
To chyba jedyne rozsądne działanie, które może powstrzymać - czy też tylko opóźnić? - tak chętnie wieszczony dziś koniec historii, nauki i samego człowieka.
JK