Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czas na podsumowanie. Statystyki imponują.
Podobno przeciętny Amerykanin spędza osiem i pół godziny dziennie przed różnorodnymi ekranami. Podobnie jest w Polsce, jak przypuszczam, z tym że u nas ciągle jeszcze przeważa ekran telewizyjny, a za oceanem raczej komputerowy. Zresztą nie ma to wielkiego znaczenia, bo w obu przypadkach tendencja jest wzrostowa.
Przeciętny amerykański nastolatek wysyła i otrzymuje 75 esemesów dziennie.
Pewna dziewczyna z Kentucky zdołała wyśrubować rekord do
10 tysięcy na dobę. Sporo? Sporo. I tak przez cały miesiąc!
Kliniki odwykowe zaczynają reklamować turnusy bez internetu. Tak przy okazji: podobno na większość witryn w sieci poświęcamy maksymalnie 10 sekund. Surfujemy po płyciznach.
Wedle miarodajnych badań, przeciętny pracownik biurowy nie koncentruje się na jednym zadaniu dłużej niż przez trzy minuty. Później coś lub ktoś go rozprasza. Trzy minuty to wynik odrobinę lepszy od złotej rybki, która nie pamięta nic pomiędzy mrugnięciami.
W Wielkiej Brytanii rodziny zbierają się, aby wspólnie obejrzeć telewizję, ale każdy z domowników jednocześnie jest gdzieś indziej, błądząc w sieci, wysyłając esemesy itp. Większość Polaków jako ulubiony prezent pod choinką Anno Domini 2011 wskazało sprzęt elektroniczny.
Na zgniłym Zachodzie intelektualiści rozdzierają szaty już od lat, albo retorycznie pytając: "Czy Google nas ogłupia?", albo żaląc się rozpaczliwie "Nie mogę już czytać »Wojny i pokoju«". Badają podejrzliwie: "Co internet czyni z naszymi mózgami". Bojkotują "Tyranię chwili". Wyprowadzają się na przysłowiową Suwalszczyznę. Wyciągają wtyczki. Strzygą owce. Zaszywają się w ciszy. I konstatują, konstatują, konstatują.
Jesteśmy skompresowani do nieprzytomności. Nigdy jeszcze nie dysponowaliśmy tak wielką ilością wszystkiego nie wiadomo po co.
Oto tragedia naszych czasów: nikt nie chce poznać treści 10 tysięcy esemesów dziewczyny z Kentucky.