Dziecko to nie królik doświadczalny

„TP” 22/13

10.06.2013

Czyta się kilka minut

„Tygodnik” w numerze 22. podjął temat wychowania, stawiając tezę, że zbyt często tłumimy złość dzieci, idąc za „fetyszem grzeczności”, w efekcie czego dzieci nie potrafią w późniejszym życiu radzić sobie z negatywnymi uczuciami. Długo myślałam, czy powinnam zabrać głos w tej dyskusji jako matka trójki dorosłych już dzieci, które jednak udało mi się uchronić od wszelkich wychowawczych mód, i które pomimo wielu błędów, nieuniknionych do popełnienia, wyrosły na ludzi niechętnych wszelkim formom agresji i przemocy oraz potrafiących wyrazić własne emocje.

Zawsze z zainteresowaniem i pewnym niepokojem śledzę tematy, w których powołując się na nowe odkrycia nauki, tworzy się hipotezy o daleko idących konsekwencjach. Jak je weryfikować i jaką są obarczone odpowiedzialnością? Komu naprawdę służą teorie takie jak ta dr. Jespera Juula, opisana w artykułach „Tygodnika”, mogąca zaciążyć na kolejnym pokoleniu rodziców i dzieci? Może warto przestać traktować dzieci jak pole doświadczalne dla coraz to nowych psychologicznych trendów i oprzeć nasze działania na wzajemnym poszanowaniu i zdrowym rozsądku. Trudno akceptować i godzić się na złość (wrzaski, ataki histerii) i agresję (bicie, gryzienie, niszczenie) jako normę dziecięcych frustracji. Czy naprawdę taką formę wyrazu uczuć chcemy umacniać w młodym człowieku? Czy tak chcemy, by nam je okazywano?

Złość, agresja, okrucieństwo istnieją, ale myślę, że między świadomością (czy nawet koniecznością) ich istnienia a przyzwoleniem na swobodne wyrażanie jest jednak różnica. Pierwsze pozwala zrozumieć pewne emocje, uczy je uzewnętrzniać i modelować w życiu społecznym, drugie polega na ich akceptacji i utrwalaniu. Niekoniecznie musimy wybierać między złością a smutkiem. Nie wymagajmy od dzieci ani więcej, ani mniej niż od siebie samych. No i wydaje mi się, że przykład to nie tylko to, co my robimy, ale i na co pozwalamy innym.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2013