Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Były proboszcz parafii w Tylawie ks. Michał M. otrzymał od Watykanu zakaz publicznego sprawowania mszy. Szesnaście lat temu duchowny został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat za molestowanie seksualne sześciu dziewczynek. Była to pierwsza głośna sprawa o pedofilię w polskim Kościele. A jednocześnie „kliniczny”, typowy przypadek księdza-pedofila, który wykorzystywał swoją pozycję, dobierając ofiary z rodzin w trudnej sytuacji życiowej – oraz patologicznych mechanizmów, które uruchomiono w obronie samego księdza i kościelnych instytucji.
Sprawę molestowania dziewczynek w Tylawie nagłośniła „Gazeta Wyborcza” już w 2001 r. Ówczesny metropolita przemyski abp Józef Michalik szybko stanął po stronie proboszcza, oskarżając obrońców dziewczynek o niszczenie autorytetu Kościoła. I nigdy się z tej postawy nie wycofał (nawet gdy zapadł wyrok skazujący). Zaprzyjaźniony z metropolitą prokurator rejonowy w Krośnie, późniejszy poseł PiS Stanisław Piotrowicz, umorzył pierwsze śledztwo. Dopiero po interwencji mediów sprawa znalazła finał w sądzie.
Ksiądz Michał M. przestał być proboszczem, ale nadal cieszył się poważaniem w strukturach kościelnych. W maju 2019 r. program „Czarno na białym” TVN24 pokazał szczegóły z kościelnej działalności księdza M., który m.in. zasiadał w honorowej Brzozowskiej Kapitule Kolegiackiej, co tydzień prowadził różaniec w Radiu Maryja i bez przeszkód odprawiał publicznie msze. Dopiero po tym materiale zareagował następca (od 2016 r.) abp. Michalika – abp Adam Szal, przekazując informacje o wyroku dla byłego proboszcza do Watykanu (biskupi mają taki obowiązek od 2001 r.).
Ta pierwsza głośna sprawa o pedofilię duchownego zatem dopiero po blisko 20 latach znalazła swój finał w Kościele. Trudno nie podejrzewać, że katalizatorem w tym przypadku stały się wprowadzone przez Franciszka przepisy umożliwiające karanie biskupów za tuszowanie przypadków pedofilii. Na swój finał czeka jeszcze kościelny osąd postawy abp. Michalika. ©℗