Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Patrząc na takie zachowanie, chciałoby się powiedzieć: co było, to przeszło i wróciła normalność, codzienność, co znaczy, że inaczej dziać się może. Z prostego powodu. Jezus musiał umrzeć nie dlatego, że czasami czynił cuda, bo inni też to potrafili, ale dlatego, że był za bardzo zwyczajny, za bardzo ludzki, za bardzo z tego świata. Główny zarzut, jaki usłyszał Jezus podczas procesu, sprowadzał się do bluźnierstwa. Arcykapłan, a zarazem główny oskarżyciel, zapytał Go wprost, jak On śmie, będąc człowiekiem, stawiać siebie na równi z Bogiem. Inny sprawca Jezusowej śmierci, Piłat, nie wspominając już o podjudzonym przez starszych tłumie, wprost domaga się jakiegoś nadzwyczajnego czynu ze strony Jezusa, ale On nie podejmuje tego wyzwania. Przeciwnie: milczy albo odsyła oskarżycieli do tego, co już był powiedział i zrobił. A przecież szło o sprawę najważniejszą: o życie.
Jeśli tak, to nic w tym dziwnego, że kiedy przyszedł na Jezusa ten czas, kiedy się wszystko zyskuje lub wszystko traci, ustają cuda. Cudem przecież trudno nazwać zmartwychwstanie, jako że jest ono wydarzeniem innego rzędu, innej kategorii, w związku z tym dostępnym nam na razie tylko częściowo, w niewielkim przybliżeniu, jakby w przedsmaku. Przecież w każdym najmniejszym ułamku czasu, jak to się mówi, coś się kończy i coś się zaczyna, i końca tego nie widać. „Tak” spotyka się z „nie” i z tego zwarcia rodzi się to, co jest teraz, co było onegdaj i co będzie. „Tak” i „nie” nie znoszą się wzajemnie, niby plus i minus, a przecież to ich wzajemne zmaganie, nieraz mordercze, w przedziwny sposób skutkuje.
Wielki Piątek jest wielki dzięki temu, że potworna przemoc zła nie była w stanie zmienić nastawienia Jezusa z Nazaretu do tych, którzy tą przemocą względem Niego się posłużyli. To „nie” powiedziane Jezusowi spowodowało jedno: ponad wszelką wątpliwość potwierdziło prawdę o tym, że każdy, kto patrzy na Jezusa, widzi Ojca i dowiaduje się tym samym, jakiego Ducha są Obydwaj.
Różnie więc można patrzeć na Jezusową śmierć i powstanie z martwych. Można widzieć w tych wydarzeniach tylko to, że naprawia On to, co ludzie w Bożym świecie popsuli, czy też wynagradza Ojcu – by Go udobruchać – zniewagi, jakich się dopuściliśmy. Pamiętając jednak, że Jezus żyje, i że również dzisiaj w kontaktach z nami, ludźmi, przechodzi przez to samo, przez co przechodził w Izraelu i na przestrzeni wieków w Kościele, można stwierdzić, że Triduum Paschalne, traktowane jako jedno wydarzenie, choć rozpisane w czasie, jest kluczem do zrozumienia jednej rzeczy: że siłą napędową historii świata nie jest zło czy grzech, ale dobro. A jeśli tak, to działanie Boga nie jest motywowane walką ze złem, ale niezmiennym podtrzymywaniem dobra w jego wszelkich możliwych przejawach, gdyż zło można pokonać tylko przy pomocy dobra.