Czy Unia nas zniewoli?

W „Naszym Dzienniku” z 2 stycznia 2003 r. ukazał się tekst ks. Lucjana Baltera SAC „Unia kosztem Polski”. Autor dowodzi, że „Papież nie wypowiada się nigdy »za« lub »przeciw« wejściu Polski do Unii, są to bowiem problemy gospodarczo-polityczne, o których powinni decydować obywatele (...) danego kraju i narodu, podkreśla jedynie fakt niepodważalny, że Polska jest w Europie, która wymaga duchowego, moralnego odrodzenia, i dobrze by było, gdyby Polska przez wejście do Unii wniosła do niej nowego ducha, ducha Chrystusowej Ewangelii”. Za twierdzeniem, że Papież opowiada się za rozszerzeniem Unii kryją się, zdaniem ks. Baltera, największe przekłamania: „Naciąga się bowiem wypowiedzi Jana Pawła II do swych własnych intencji i zamiarów, przemilcza samo sedno jego słów i zaleceń”. I dalej: „Papież, z racji swojego urzędu, nie wypowiada się (i nie powinien wypowiadać się) w kwestiach czysto gospodarczych lub politycznych”. Papież „nie sugeruje zatem ani radzi Polakom, co mu się często tendencyjnie przypisuje!, wstąpienia lub niewstąpienia do UE”.

Przypomnijmy. W Warszawie, 11 czerwca 1999 r., podczas Zgromadzenia Narodowego Papież powiedział: „Integracja Polski z Unią Europejską jest od samego początku wspierana przez Stolicę Apostolską”. Natomiast 19 sierpnia 2002 r. na lotnisku w Balicach wyrażał „nadzieję, że pielęgnując te wartości (tzn. ducha miłosierdzia, bratniej solidarności, zgody i współpracy oraz autentycznej troski o dobro ojczyzny), społeczeństwo polskie, od wieków przynależące do Europy, znajdzie właściwe miejsce w strukturach Wspólnoty Europejskiej i nie tylko nie zatraci własnej tożsamości, ale ubogaci swą tradycją ten kontynent i cały świat”. Nie rozumiem, jak przed negocjacjami w Kopenhadze Papież mógłby zachęcać do modlitwy o ich powodzenie, jeśli nie popierałby rozszerzenia, które nazwał „przypieczętowaniem przezwyciężenia nienaturalnych podziałów”. Nie widzę też powodów, dla których Papież nie mógłby mieć osobistego poglądu na sprawy europejskie i publicznie go wyrażać.

Jan Paweł II nie powie nam jednak, jak powinniśmy zagłosować w referendum przedakcesyjnym. UE nie jest instytucją charytatywną i nie przyjmuje nas, mając na względzie tylko nasze dobro. Żeby to dostrzec nie trzeba być zaślepionym „tą »europejskością«, która zastąpiła obecnie dawną międzynarodówkę komunistyczną” - jak pisze ks. Balter. Sami musimy ocenić własny w tym interes.

Według ks. Baltera Unia to: utrata „prawa do polskich zwyczajów i nawyków, a nawet takich »narodowych« potraw, jak choćby polska kiełbasa - »krakowska«, »rzeszowska« czy inna, kiszony ogórek, bigos, biały ser, zsiadłe mleko i wiele innych” po to, żeby „jeść te paskudztwa unijne, pozbawione smaku i zapachu, rzekomo zdrowsze, bo »bezbakteryj-ne«. A może to tylko zachodnim firmom farmaceutycznym zależy na tym, aby społeczeństwo było chore fizycznie, bo przecież czerpią z tego ogromne dochody?”. Gorzej, bo „walka toczy się wciąż o człowieka, o pozyskanie go dla siebie, o zniewolenie (narkotyki) i zdeprawowanie (seks, pornografia i inne, mające prawo obywatelstwa w Unii)”. „Ostatnie wydarzenia w Ożarowie Mazowieckim, związane z wykupem fabryki kabli (...) dowodzą wymownie, iż jakiś kolosalny kapitał (unijny?, europejski?) stoi za tym, by Polskę zniszczyć nie tylko gospodarczo, ale i moralnie”.

Nie wiem, czy istnieje taki kapitał, który upatrzył sobie Polskę aby ją zniszczyć. Przyznaję, że istnieją tacy (zarówno w Unii, jak poza nią), dla których liczy się tylko zysk niezależnie od tego, jak duże byłyby cudze straty gospodarcze czy moralne. Ale czy można przypuszczać, że w programie UE leży zniewolenie i zdeprawowanie człowieka? Czy nieprzystąpienie do Wspólnoty ustrzeże nas przed tymi niebezpieczeństwami?

Nie wszystko, co dzieje się w Unii, jest chwalebne. Parlament europejski uchwalił przecież (choć nieznaczną większością głosów) apel do Polski i Irlandii o zliberalizowanie prawa do aborcji. Może nasze przystąpienie do Unii jest potrzebne i po to, aby takich lub podobnych uchwał nie podejmowano?

JAN CHMIST OMI (Poznań)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 8/2003