Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI: Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapewnił, że polski system szkolny jest przygotowany, by przyjąć dzieci z Ukrainy.
IGA KAZIMIERCZYK, PEDAGOŻKA, NAUCZYCIELKA: Zgodnie z prawem to proste: dla uczniów z zagranicy nie ma w polskim systemie oświaty ani ograniczeń, ani żadnych warunków wstępnych. Napływ uchodźców nie stworzyłby zresztą sytuacji nowej: już teraz uczą się u nas dziesiątki tysięcy obcojęzycznych dzieci – nie tylko ukraińskich, które stanowią w tej grupie większość, ale też np. czeczeńskich.
Problemem nie jest więc prawo, ale cała edukacyjna i ludzka otoczka.
Półtora roku temu NIK wytykała resortowi edukacji, że nie gromadzi danych dotyczących przyjezdnych dzieci, nie analizuje efektywności ich kształcenia, nie wspiera nauczycieli.
Dodałabym do tej listy problem z edukacją międzykulturową, na którą nasze władze nie mają systemowego pomysłu, a także ze wsparciem psychologicznym. Napływ nowych uczniów do szkół to trudna sytuacja zarówno dla przyjezdnych, jak i dla przyjmujących. Obie strony muszą się jak najwięcej o sobie nauczyć, np. polskie dzieci powinny wiedzieć, że inny nie znaczy gorszy, a niemówiący po polsku nie równa się mniej inteligentny.
Sytuację w Ukrainie śledzimy na bieżąco, w aktualizowanym serwisie specjalnym znajdą Państwo artykuły, wideo, zdjęcia i podkasty. Przejdź na stronę "Atak na Ukrainę"
Wsparcia potrzebują dzieci przyjezdne, bo nie tylko znajdują się nagle w nowym otoczeniu, ale są często obarczone traumami. W szkołach powinni im pomagać asystenci międzykulturowi, którzy sprawdzali się świetnie np. w edukacji dzieci ze społeczności romskich. Tyle że ich brakuje, a jeśli są, to taką kadrę zapewniają organizacje społeczne…
...które, mówiąc delikatnie, nie cieszą się zaufaniem władz.
Powiem więcej: jeśli prezydent podpisze tzw. lex Czarnek [rozmawiamy przed decyzją Andrzeja Dudy w tej sprawie – PW], zgodnie z którą każda szkolna aktywność organizacji NGO będzie czekać wiele tygodni na autoryzację kuratorium, przyjezdne dzieci mogą zostać bez pomocy. Może więc ministerstwo powinno skończyć swoją wojnę z wymyślonymi wrogami, jak edukacja seksualna i LGBT+, a zająć się realnymi problemami. ©℗