Czego się boją?

Dokąd zmierza Rosja? By odpowiedzieć na to pytanie - pisze Jakub Sadowski, historyk kultury rosyjskiej, w miesięczniku ZNAK (nr 10/05) - trzeba by wskrzesić Dostojewskiego. Bez nowych »Biesów« nie sposób odgadnąć dokąd. Natomiast widać już wyraźnie, którędy. Otóż drogą mitologizacji przeszłości i pragmatyki politycznej doprowadzonej do stadium cynizmu.

Po rozpadzie ZSRR Rosjanie czują się upokorzeni, czego apogeum była tragedia "Kurska" w 2000 r. Dla Sadowskiego to jedna z ważniejszych cezur w rosyjskiej kulturze i dyskursie politycznym ostatnich lat. Po "Kursku" stało się jasne, że poszukiwanie "nowego, jakościowo innego »wypełniacza« posttotalitarnej luki świadomościowej" zakończyło się krachem. Odtąd zaczyna się ksenofobizacja kultury i dyskursu publicznego, czemu towarzyszy "putinizacja" państwa: mediom nałożono knebel, zbyt niezależnego biznesmena Chodorkowskiego skazano na kolonię karną. Jak po każdym zrywie w stronę Zachodu, Rosja odchodzi ku własnej "trzeciej drodze", czemu towarzyszy "pogłębianie się autorytarnych cech ustroju". Putin powtarza: Rosja nie jest gotowa (czy wręcz zdolna) do przyjęcia zachodniej demokracji. Czy Putin dąży do restauracji ZSRR? Sadowski przychyla się do tezy innego znawcy tej problematyki, Andrzeja de Lazari: to "włodarz do bólu pragmatyczny". Przywracając np. melodię hymnu ZSRR chce odbudowywać autorytet państwa i kształtować dumę narodową. Nie zamierza restaurować ZSRR, lecz jego mit - dowodzi Sadowski - "mit stanowiący naturalny, łatwy, niewyszukany »wypełniacz« pustki aksjologicznej", powstałej po rozpadzie ZSRR. Nic więc dziwnego, że zduszono śledztwo katyńskie - prawda nie może tworzyć mitu.

O "Rosji i jej lękach" pisze z kolei Bartłomiej Sienkiewicz, wykładowca Akademii Obrony Narodowej. Niedawno z pompą obchodzono 393. rocznicę "oswobodzenia Moskwy od polskich najeźdźców". Dlaczego ten epizod, a nie rocznicę wyzwolenia z jarzma tatarskiego czy pokonania Napoleona? Bo zwycięstwo nad Polakami nadaje się najlepiej dla budowy tożsamości narodowej. Od miesięcy toczy się "operacja medialna", której celem jest napisanie nowej wersji stosunków polsko-rosyjskich. Internet, prasa, telewizja wbijają Rosjanom do głowy, że zawsze byliśmy partnerem niepewnym, a podczas wojny nasza rola była dwuznaczna, AK była sojusznikiem hitlerowców itd. Operacja trwa nadal, "jakby była potrzebna dla uzasadnienia radykalnych kroków wobec Polski, albo jako wielki projekt edukacyjny - pisze Sienkiewicz. - Uważam, że chodzi o to drugie - »szczepionkę«, rodzaj uodpornienia na idee, kontakty i potencjalne wpływy Polski jako przykładu, państwa aktywnego na forum międzynarodowym czy potencjalnego konkurenta. Tylko czego oni tak się boją?".

Boją się konsekwencji pomarańczowej rewolucji, w której mieliśmy udział. "Jeśli na Ukrainie uda się »zaspokoić życiowe potrzeby zwykłych ludzi« lepiej niż w Rosji, to dla Rosji zacznie się kłopot. Bo [braków] nie da się usprawiedliwić wojną, głodem, latami komunizmu czy czymkolwiek innym, co łagodzi porównanie ze społeczeństwami Zachodu". Tym bardziej, że dzięki boomowi paliwowemu Rosja ma rezerwy finansowe, ale i tak nie umie zaspokoić podstawowych potrzeb obywateli. Rosyjscy analitycy widzą, że "przynajmniej połowa Ukraińców to już »naród polityczny«, byt, którego nie uświadczy się w Rosji". Sukces Ukrainy - jeszcze niepewny - to szansa na narodziny Rosji spragnionej wolności i prawdy w sferze publicznej. "Ekipa na Kremlu nosi już w sobie zarodki upadku. Strach jest złym doradcą, a w postępowaniu Putina i jego otoczenia widać wyraźnie, że to uczucie zaczyna dominować".

Także Cerkiew współkształtuje mity, o czym w "Między ołtarzem a tronem. Cerkiew w Rosji po 1919 roku" pisze Grzegorz Przebinda, rusycysta i znawca Rosji: "Religia znów stała się dla cerkiewnych hierarchów tym, czym była przed 1917 rokiem w Imperium - podporą tronu, a zarazem głównym sposobem na narodową identyfikację w okresie »smuty« na przełomie XX i XXI wieku". Choć trzeba dostrzec pozytywy: Kościół prawosławny próbuje dotrzymać kroku współczesności, pracując np. nad koncepcją nauczania społecznego. Nie sposób jednak zapomnieć, że wierni domagali się niedawno kanonizacji Iwana Groźnego. Czy to dziwne w państwie, w którym były kagiebista odsłania tablice ku czci Stalina? Prawosławiu poświęcony jest esej historyka Donalda Nicholla "Paweł Florenski. Uczony męczennik".

Blok kończy tekst politologa i dziennikarza Piotra Grochmalskiego "Bomba z opóźnionym zapłonem". "Nowa Rosja to największe w Europie skupisko muzułmanów"...

JS

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2005