Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
autorzy płócien podzielonych na prawą i lewą
stronę
którzy znają tylko dwa kolory
kolor tak i kolor nie
wynalazcy prostych symbolów
otwartych dłoni i zaciśniętych pięści
śpiewu i płaczu
ptaków i pocisków
uśmiechów i szczerzenia zębów..."
"...teraz ćwiczymy dwa chóry
i na pustą scenę
pod oślepiające światło
rzucamy ciebie
z okrzykiem: wybieraj póki czas
wybieraj na co czekasz
wybieraj
I aby ci pomóc nieznacznie popychamy
języczek wagi".
Zbigniew Herbert "Trzy studia na temat realizmu",
fragmenty
Nie ma ich wielu. Nie chcą wybierać między "tak" i "nie", między prawą i lewą stroną, między otwartymi dłońmi i zaciśniętymi pięściami, nie chcą ćwiczyć w jednym lub drugim chórze. Nie znoszą, gdy się wybiera za nich, nieznacznie popychając języczek wagi. Nie są agitatorami partii X, Y ani Z. Nie ma ich w kłótniach parlamentarnych czy telewizyjnych, nie uganiają się za nimi dziennikarze - nie rokują skandali. Ale może to oni są tymi sprawiedliwymi we współczesnej Sodomie i Gomorze, którzy ocalą świat od zagłady.
Swój czas, uczucia i nadzieje poświęcają tym, którzy potrzebują pomocy.
Znajdziecie ich wszędzie tam, gdzie dzieje się coś dobrego: ktoś pomaga bezrobotnym wyjść z zapaści, bezdomnym odzyskać godność, pokonuje z niepełnosprawnymi bariery codziennego życia, ktoś wysyła na studia dzieci z ubogich rodzin, ratuje niszczejące dobra kultury, promuje swoją wieś czy miasto, ktoś oczyszcza lasy ze śmieci, ktoś... Długo można by wyliczać, pomysłowość ludzka na robienie rzeczy dobrych (złych, niestety, też) jest niewyczerpalna.
Bliźni traktują ich jak niegroźnych wariatów lub naiwnych nawiedzonych. Urzędnicy nie znoszą - stwarzają tyle problemów. Politycy potrzebują w czasie kampanii wyborczych. Niektórzy chcieliby nawet im pomóc, ale nie mogą się oprzeć pokusie, by nieznacznie popychać języczek wagi.
Ale jednak coś się zmienia.
Są nie tylko "nawiedzeni", ale też młodzi, sprawni, profesjonalni, znający komputerowe rzemiosło. Już nie są pojedynczy, nie cierpią na samotność, organizują się korzystając z nowoczesnych narzędzi. Publicznie prezentują poglądy, przekonują, dialogują, wpływają na decyzje, pokazują nowe rozwiązania trudnych problemów społecznych, z którymi nie radzi sobie ani rząd, ani samorząd. Są potrzebni.
Są w Polsce, Wielkiej Brytanii, Francji, Ukrainie, Brazylii, USA - wszędzie tworzą niesformalizowaną, międzynarodową sieć ludzi starających się robić coś dobrego, dla których słowa "solidarność", "przyjaźń", "jedni drugich brzemiona noście" - nie są puste. Nie stosują przemocy, nie są zwolennikami zadym, nie przykuwają się do drzew, nie są fanatykami prawicy ani lewicy, ruchów pro life i pro choice, nie tropią agentów, lecz nie znoszą "realnego socjalizmu". Chcą pracować, realnie pomagać, a nie wzniecać nienawiść.
Może to właśnie oni nadają nowy ton temu skłóconemu, podzielonemu światu, może powstrzymają jego bieg ku zagładzie.
Mówimy językiem socjologów, że tworzy się trzeci sektor. Mówimy o świecie organizacji pozarządowych i ekonomii społecznej, jako metodzie łączenia celów ekonomicznych z celami społecznymi - tymczasem są to żywe, rozwijające się nowe formy aktywności społecznej i obywatelskiej. Podczas trzeciej Konferencji Ekonomii Społecznej w Gdańsku będziemy o tym rozmawiać, szukając nowych rozwiązań prawnych, instytucjonalnych, finansowych, które mogłyby ułatwić obywatelom pracę, życie, działanie na rzecz dobra.
Na zakończenie znowu Herbert, gdyby ktoś się pytał: dlaczego?
Rów w którym płynie mętna rzeka
nazywam Wisłą. Ciężko wyznać:
na taką miłość nas skazali
taką przebodli nas ojczyzną
(Prolog)
Autor (ur. 1940, doktor fizyki) jest byłym działaczem opozycji demokratycznej (KOR, "S"); brał udział w obradach Okrągłego Stołu i pracach Komitetu Obywatelskiego. Pracuje w "Fundacji dla Polski".