Co się z nami porobiło?

O „Bolku” z szafy Kiszczaka napisano tyle, że w tej chwili trudno dodać coś nowego. Lecha Wałęsę już osądzono.

29.02.2016

Czyta się kilka minut

 /
/

Zasugerowano, że w latach 70. był szantażowany kwitami, i to do tego stopnia, że wszystko, co naiwnie braliśmy za obalenie komunizmu – za wolność, samorządność, zmianę ustroju i wejście Polski do grona suwerennych państw europejskich – było iluzją, gdyż naprawdę była to operacja prowadzona przez uwłaszczonych komunistów, genialnie sterujących wydarzeniami. Z drugiej strony w obronie Wałęsy jedni odrzucili wszelkie insynuacje współpracy, inni zaś – nawet dopuszczając ewentualną prawdziwość oskarżeń – uznali, że zerwanie współpracy z SB oraz to, czego dokonał on potem jako przewodniczący Solidarności, anuluje te zarzuty. Przypomniano też, że dawny ustrój obalono bez przelewu krwi dzięki kompromisom, które zawarto przy Okrągłym Stole, a które potem respektowali Wałęsa i rząd Mazowieckiego, wiedząc, że druga strona ma za sobą stacjonujące jeszcze w Polsce wojska radzieckie, wciąż istniejący aparat bezpieczeństwa itd.


CZYTAJ TAKŻE:

  • Dariusz Rosiak: Dzięki sprawie „Bolka” być może przestaniemy uciekać przed banalną obserwacją: ludzie potrafią być jednocześnie wielcy i podli, odważni i strachliwi. Sami tacy byliśmy w historii – i dziś.
  • Łukasz Kamiński, prezes IPN: Życzyłbym Lechowi Wałęsie, żeby znalazł w swoim otoczeniu kogoś, kto by mu dobrze doradził, jak może jeszcze wyjść z twarzą z obecnej sytuacji.

To wszystko powiedziano i napisano w niezliczonych debatach. Rozumiem ich temperaturę, gdyż dotyczą zbiorowej pamięci o wyjątkowych w naszej historii wydarzeniach, z których jesteśmy dumni. Niestety, w tej gorącej dyskusji coraz częściej do głosu dochodzi nienawiść. Wałęsa przypomina zaszczutego odyńca broniącego się przed rozwścieczoną sforą. I znowu, jak w wielu naszych sporach, w miejsce „pięknego różnienia się”, przeciwstawiania argumentów, wkrada się zaciekła wola unicestwienia przeciwnika.

Co się z nami porobiło? Co się stało z naszą pamięcią, ze wzruszeniem, z jakim słuchaliśmy, że „Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni – przeciw drugim. I nigdy »brzemię« dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza nad solidarność…” (Jan Paweł II w Gdańsku 12 czerwca 1987 r.).

Jak na ironię, wszystko to się dzieje tuż przed wizytą papieża, w Roku Miłosierdzia. Franciszek napisał o miłosierdziu, że polega ono „przede wszystkim na tym, by nie sądzić i by nie potępiać. Jeśli się nie chce zostać osądzonym przez Boga, nie powinno się stawać sędzią swego brata. Ludzie bowiem z ich osądem zatrzymują się zwykle na tym, co zewnętrzne, podczas gdy Bóg patrzy na to, co w środku. (…) Nie sądzić i nie potępiać znaczy również (…) umieć dostrzec dobro, które jest w każdej osobie (…). Ale i to nie jest jeszcze wystarczające do wyrażenia miłosierdzia. Jezus wzywa również do przebaczenia”.

Pytam: co się z nami stało, że już nie jesteśmy solidarni? Że wciąż zachowujemy się tak, jakby Roku Miłosierdzia nie było? ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2016