Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Śmierć kogoś bliskiego zamyka rozdział w naszym własnym życiu. Dla mnie zamknęły się właśnie trzy takie rozdziały. Odeszli ludzie, o których książkach wielokrotnie pisałem; chcę ich tutaj choć krótko pożegnać.
29 maja umarł Jerzy Pilch. Po długiej chorobie, którą umiał wspaniale przekształcić w materię prozy. Był moim przyjacielem i przez dekadę redakcyjnym kolegą, ale „moim” pisarzem stał się wcześniej; czytałem go w „Studencie” za pierwszej Solidarności, potem słuchałem w mówionym „NaGłosie”. Znam wszystkie jego książki, a niektóre, jak „Inne rozkosze”, „Moje pierwsze samobójstwo” czy „Wiele demonów” – po prostu kocham.
Dzień później dowiedziałem się, że nie żyje Stanisław Grodziski – historyk, pisarz, profesor Wydziału Prawa UJ. Każdemu bym życzył takiego wejścia w świat uniwersytecki jak jego wykłady, których słuchałem w roku akademickim 1973/74. Uczony, edytor, biografista cesarza Franciszka Józefa, autor „Wędrówek po Galicji”, książek o Habsburgach i Rzeczypospolitej Krakowskiej, inicjator wskrzeszenia Polskiej Akademii Umiejętności, był człowiekiem prawym i odważnym – co pokazał jako prorektor podczas manifestacji studenckich w roku 1988 – a przy tym uroczym i obdarzonym poczuciem humoru. Przeżył 91 lat, pracował do końca.
I niewiele od niego młodszy Adam Wodnicki, artysta i pisarz, profesor Akademii Sztuk Pięknych, zmarły 9 czerwca. Znałem go najkrócej. Nie wiedziałem, kim jest nagradzany przez „Literaturę na Świecie” tłumacz Yves’a Bonnefoy i Saint-Johna Perse’a (później też Juliena Gracqa i Edmonda Jabèsa). Kiedy ukazała się pierwsza jego książka o Prowansji, dowiedziałem się, że ten debiutujący autor olśniewających, świetlistych esejów ma już ponad 80 lat! Poznałem go w siedzibie Austerii, wydawnictwa, które współtworzył i którego był dobrym duchem. Starałem się odnotować wszystko, co publikował, przekonany, że to jeden z największych współczesnych pisarzy polskich.
Teraz przeglądam jego ostatnie tomiki i wybieram niezwykły, krótki tekst, w którym mit o Tezeuszu splata się z wątkami kafkowskimi i współczesną matematyką. Życie okazuje się labiryntem-pułapką, a próba wyjścia z niego kończy się śmiercią bohatera. Czytam więc Wodnickiego – a z netu dobiegają mnie nienawistne wrzaski polityków. Zaczynam myśleć, że taki – nieunikniony – finał nie jest może najgorszym z możliwych rozwiązań… ©℗
Adam Wodnicki, TEZEUSZ K. Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt-Syrakuzy 2019, ss. 30. Seria „Z rękopisów”.