Byliśmy Wolną Armią

Młodzi Syryjczycy walczyli w szeregach powstańczej armii, próbującej obalić rząd prezydenta Baszara al-Asada. Teraz leczą rany w Turcji.

31.08.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Maciej Moskwa
/ Fot. Maciej Moskwa

Dziś przebywają w prywatnej klinice, w tureckim miasteczku Reyhanlı nad granicą z Syrią. Przybyli tu z najcięższymi urazami, jakie można odnieść w syryjskiej wojnie. Niektórzy zmagają się z amputacjami, niektórzy z poważnymi urazami wewnętrznymi, inni z oparzeniami.

Centrum opieki pooperacyjnej i rehabilitacji w Reyhanlı jest jedną z wielu placówek medycznych zorganizowanych na terenie Turcji przez Syryjczyków. Od czerwca 2012 r. działa w budynkach dawnego wczasowego domu studenckiego, wynajmowanych od antakijskiego uniwersytetu. Finansują je francuskie i syryjskie organizacje pozarządowe i prywatni darczyńcy. Pięciu lekarzy, siedmiu pielęgniarzy i pielęgniarek oraz pięciu fizjoterapeutów – wszyscy są Syryjczykami – zajmuje się rehabilitacją około 60 pacjentów.

Leczą się tu i cywilne ofiary, i bojownicy należący do różnych grup powstańczych. Przed jednymi i drugimi – równie trudna przyszłość. Zostawili za sobą kraj pogrążony w wojennym chaosie, a korzystają z krótkiej tylko gościny w obcym sobie miejscu. Część wróci do siebie – czyli albo na front, albo do życia w ruinach miast. Inni podzielą los miliona Syryjczyków, którzy uciekli do Turcji; tylko jedna trzecia z nich znajduje opiekę w obozach uchodźców.

Od początku ponad trzyletniej wojny w Syrii zginęło co najmniej 160 tys. ludzi, kilkaset tysięcy zostało rannych; prawie połowa ludności kraju straciła dach nad głową.

NA ZDJĘCIACH:
1. Abu Dżud był studentem archeologii w dwumilionowym Aleppo. Wyrzucono go z uczelni za udział w pierwszych rewolucyjnych demonstracjach. Gdy zbrojna rebelia wybuchła na ulicach Aleppo latem 2012 r., wstąpił z dwoma braćmi do tego samego oddziału Wolnej Armii. „Czy trudno było przeistoczyć się ze studenta w żołnierza? Pewnie. Ale musieliśmy”.

Chłopak dodaje: „Właśnie strzelałem, gdy pocisk artyleryjski eksplodował może 15 metrów ode mnie. Byłem ciągle przytomny i nie czułem bólu, choć odłamek rozerwał mi nogę”. Z ziemi podniósł rannego Abu Dżuda jego brat: Abu Chalid. Przewiózł do Turcji, walczył o opiekę w przepełnionych szpitalach, pomógł przetrwać amputację nogi. A teraz wspiera przy mozolnej rekonwalescencji.


2. Abu Dżud zmaga się z zakażeniem wątroby i czeka na moment, gdy rana na kikucie ostatecznie się zamknie. Wtedy zamierza kupić sportową protezę – gdzieś poza Turcją, tutaj ceny są astronomiczne. Wolnej Armii już się nie przyda. Dlatego planuje ściągnąć przez granicę narzeczoną i wyjechać z nią do Libanu. Ma nadzieję znaleźć tam pracę. Chcą mieć dwójkę-trójkę dzieci. Inszallach. Jeśli taka będzie wola Boża.


3. W Syrii obsługiwał ciężki karabin maszynowy DszK mocowany na pick-upie. Teraz został ranny już trzeci raz: snajper przestrzelił mu nogę tuż pod kolanem. Inaczej niż Abu Dżud i Abu Chalid, brodaty Abu Hassan walczył w oddziale o radykalnie religijnym podłożu ideologicznym. Mówi, że gdy tylko się wykuruje, zaraz wraca na front. Liczy dni do końca przymusowego urlopu, kocha wojaczkę.


4. Husajn został postrzelony w kręgosłup, prawdopodobnie nigdy nie będzie już chodził. Jak wielu z tutejszych rekonwalescentów, nie ma dokąd wracać. Tutaj przed syryjskimi uchodźcami nie otwiera się żadna przyszłość, kraj przyjął ich już ponad milion, nie mogąc zaoferować pracy ani opieki. A w Syrii „żyć się nie da, można tylko walczyć” – mówi Husajn.


Jak wygląda ich codzienne życie w Turcji? Wieczorami w Reyhanlı najlepiej słychać wojnę. Gdy na położone pięć kilometrów stąd 20-tysięczne syryjskie miasteczko Haran spadają rządowe rakiety, w kawiarence naprzeciw kliniki trzęsą się szyby w oknach. Abu Dżud świetnie gra w ping ponga i bilard, Abu Chalid – w piłkarzyki. W przerwie meczu, gdy palą razem papierosy, z jazgotu ulicy dobiega dźwięk karetek pędzących na sygnale od strony granicy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2014