Budżet: kto strajkuje, ten ma

Przedstawiony przez rząd projekt budżetu zgodnie uznano za najgorszy w histo rii III RP. Zawiera on wysoki deficyt (45,5 mld zł, czyli 5,3 proc. PKB), który i tak jest sztucznie zaniżony (nie uwzględnia dotacji dla Otwartych Funduszy Emerytalnych - liczony w sposób porównywalny do ubiegłorocznego wyniósłby 7 proc. PKB). Taki deficyt rodzi niebezpieczeństwo przekroczenia przez dług publiczny ustawowych granic. Zabezpieczeniem miał być plan Hausnera.

04.01.2004

Czyta się kilka minut

Tyle tylko, że w budżecie “planu Hausnera" nie ma. W zamian za to wicepremier zwrócił się do posłów z apelem o cięcie wydatków i zmniejszenie deficytu. Teoretycznie to możliwe, ale mało prawdopodobne. Najpierw na posiedzeniu komisji finansów publicznych posłowie zgłosili 400 poprawek, zwiększających wydatki o 4 mld zł. Komisja oparła się pokusie i - na papierze - zmniejszyła deficyt o 200 mln zł (o 0,45 proc. planowanej kwoty), a owo zmniejszenie nastąpiło w efekcie zwiększenia dochodów (508,5 mln zł) i zwiększenia wydatków (o 308,5 mln zł) - z czego zwiększenie wydatków traktować można jako pewne, gdy zwiększenie dochodów jest jedynie możliwością, która nie musi się wydarzyć i raczej się nie wydarzy. Dalej było już spokojnie. Posłowie wiedzą bowiem, że na końcu debaty marszałek pyta: “Kto z Pań Posłanek i Panów Posłów chce jeszcze przez rok brać diety poselskie (i trzynastkę) zechce podnieść rękę i nacisnąć przycisk". A ponieważ większość chce, “podnosili i naciskali".

Jedynym wyjątkiem był “napad" PiS na tzw. środki specjalne (środki specjalne pochodzą z własnych zarobków administracji państwa i wydawane są na premie; w klubach sportowych ta pozycja nosi wdzięczną nazwę - lewa kasa). W 2004 r. te środki miały wynieść 4,6 mld zł. PiS zaproponował przekazanie części z nich na przewozy kolejowe, metro, kontrakty wojewódzkie, szkolnictwo wyższe, naukę i pracownie internetowe. Poprawka, ku radości obdarowanych, przeszła. Strapieni byli tylko górnicy, słysząc słowa Ludwika Dorna: “Kolejarze, odwołajcie strajki, bo dostaliście to, coście chcieli". Głupio im się pewnie zrobiło, że to nie oni wpadli na pomysł, aby strajkować podczas debaty budżetowej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2004