Brazylijska droga

Prof. Ladislau Dowbor, ekonomista: Brazylia była ostatnim krajem, który doświadczył światowego kryzysu, i pierwszym, który zaczął z niego wychodzić. Radzi sobie lepiej, gdyż postępuje inaczej niż USA czy Europa. Rozmawiał Maciej Wiśniewski

30.11.2010

Czyta się kilka minut

Maciej Wiśniewski: Theotonio Dos Santos, jeden z czołowych brazylijskich socjologów, w liście otwartym do byłego prezydenta Cardoso, zresztą niegdyś przyjaciela, odpowiada na jego próby przypisywania sobie części sukcesu Luli. Santos obnaża szereg mitów, jakie składają się na rzekomy sukces rządów Cardoso. Zatem to nie Cardoso zdusił sięgającą rocznie 1000 proc. inflację; nie stworzył mocnej waluty, gdyż ta za jego rządów straciła czterokrotnie na wartości; nie był przykładem fiskalnej dyscypliny, bo ściągając kapitał zagraniczny, drastycznie zwiększył dług publiczny. Według Santosa, polityka Cardosa była błędna i wymierzona przeciw większości Brazylijczyków...

Ladislau Dowbor: Theotonio ma rację. Weźmy kwestię inflacji: na początku lat 90. z hiperinflacją borykały się 44 kraje na świecie. Jednak pomiędzy rokiem 1993 i 1995 spadła ona właściwie wszędzie, m.in. w całej Ameryce Łacińskiej. W tamtym czasie banki zarabiały krocie na hiperinflacji, ale wraz z tym, jak system finansowy zaczął się przeobrażać, a banki integrować w szerszy system "globalnego kasyna", pojawiła się konieczność stabilizacji walut. Wraz z tym, jak osiągnięto stabilizację i wymienialność, inflacja spadła radykalnie i jednocześnie we wszystkich tych krajach. Jeśli dobrze pamiętam, Cardoso rządził tylko w jednym z nich... Od tamtej pory banki zaczęły zarabiać głównie na skandalicznie wysokich stopach procentowych. Cardoso wyciągnął do nich rękę, emitując obligacje skarbowe na 49 proc. rocznie, przez co zadłużenie publiczne Brazylii wzrosło ponad 10-krotnie. Aby je zrównoważyć, trzeba było podnieść podatki. Cardoso nie uwolnił Brazylii od problemów, ale zostawił jej kamień u nogi w postaci astronomicznego długu. Lula, dochodząc do władzy w 2002 r., zapewnił nota bene, że będzie szanował te zobowiązania brazylijskiego rządu.

Zatem można mówić o kontynuacji?

Choć prawdą jest, że Lula pozostawił właściwie nietknięty system finansowy, na straży Banku Centralnego stawiając "monetarystę" Henrique’a Meirellesa i dalej napełniając kieszenie rentierów, zrobił to, aby uspokoić rynki finansowe i móc zacząć działać inaczej. Podkreślam: inaczej. Mówienie o "kontynuacji" to bzdura: za Cardoso gospodarka była sparaliżowana, nie było prawie żadnej redystrybucji dochodów. Prócz tego Lula zdywersyfikował kontakty handlowe w regionie i na świecie, zwiększył eksport. Dzięki temu Brazylia ma dziś 250 miliardów dolarów rezerw. W 2002 r. z 35 miliardami byliśmy na łasce ataków spekulacyjnych. A teraz nie tylko zlikwidowaliśmy nasze zadłużenie zagraniczne, ale jesteśmy wierzycielem Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a nie jego dłużnikiem! Lula zmienił też logikę działania brazylijskiego państwa, które było stworzone do administrowania przywilejami, a nie do świadczenia usług i gwarantowania praw obywatelom.

30 lat temu gospodarka Meksyku była dwa razy większa niż gospodarka Brazylii. Dziś, po 16 latach TLCAN, tj. traktatu o wolnym handlu z USA i Kanadą, Meksyk jest daleko w tyle. Co takiego zrobiła Brazylia, czego nie zrobił Meksyk?

Brazylia postawiła na regionalną integrację, powiązaną z szerszym projektem politycznym w ramach Wspólnego Rynku Południa (MERCOSUR) i Unii Narodów Południowo­amerykańskich (UNASUR). Jej prolatynoamerykańska orientacja to kolejna różnica z rządami Cardoso, który dryfował w stronę Waszyngtonu. Głos Luli był np. decydujący w "uśmierceniu" w 2005 r. ALCA, tj. forsowanej przez USA ogólnoamerykańskiej strefy "wolnego handlu". Największym nieszczęściem Meksyku jest silna zależność od rynku USA, zarówno jeśli chodzi o produkowane, jak i ­re-eksportowane z Chin via Meksyk towary, a zwłaszcza pieniądze przysyłane z USA przez meksykańskich imigrantów. Ta subordynacja uczyniła zeń głębokie peryferie gospodarki Stanów.

Z powodu zależności od rynku USA, a także braku jakiejkolwiek polityki anty­cyklicznej, Meksyk poradził sobie ze światowym kryzysem najgorzej w regionie. Brazylia najlepiej w Ameryce Łacińskiej, a niektórzy powiadają, że i w świecie.

Brazylia była ostatnim krajem, który doświadczył światowego kryzysu, i pierwszym, który zaczął z niego wychodzić. Radzi sobie lepiej, gdyż zdecydowała się działać inaczej niż USA czy Europa: zamiast dawać pieniądze bankom, wolała dać je ludziom, głównie tym z nizin społecznych. Zadała kłam neoliberalnym mitom, że dawanie pieniędzy np. bankom stymuluje gospodarkę, a redystrybucja dochodów do biednych wzmaga lenistwo, szkodzi rynkowi pracy itd. To nieprawda: ludzie w Brazylii nie leżą pod palmą i nie piją cachaçy. Właśnie te przekazane im pieniądze dynamizują teraz naszą gospodarkę. Sektor eksportowy, który ucierpiał  częściowo w wyniku kryzysu, łatwo można było dzięki temu przestawić na zaspokajanie wewnętrznej konsumpcji.

Krytykuje Pan europejski model walki z kryzysem?

Przykład Brazylii pokazuje, że przekazywanie pieniędzy "na dół" ma zbożne efekty anty­cykliczne, podczas gdy dawanie pieniędzy bankom oznacza tylko wzrost deficytu publicznego, którego nie ma czym równoważyć i trzeba obniżać prawa i uposażenia obywateli, tnąc np. pensje i emerytury, jak to się dzieje w Europie. Banki nie inwestują w produkcję, wyprowadzają te pieniądze z gospodarek krajowych i spekulują nimi na rynkach zagranicznych, np. na rynku brazylijskim, dokąd ucieka dziś europejski kapitał, dzięki wysokim stopom procentowym - temu przeklętemu dziedzictwu Cardoso.

LADISLAU DOWBOR (ur. 1941 we Francji) jest ekonomistą. W wieku 10 lat wyemigrował z rodzicami do Brazylii. Studiował w Szwajcarii i Polsce, gdzie w Szkole Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie uzyskał doktorat. Profesor Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego w Sao Paulo i konsultant różnych agend ONZ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2010