Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wiedzę, że podczas tutejszych karnawałów trzeba tańczyć ostrożniej, nawet jeżeli nogi niosą w tłum i chce się mówić wyłącznie w liczbie mnogiej. Wiatr znowu przewraca kartki Biblii na placu św. Piotra, jesteśmy wreszcie razem, właśnie ujawnia się pokolenie JP II, przez Kraków maszerują równym rytmem kibice, śpiewając drżącymi ze wzruszenia głosami "Barkę". To kolejny polski karnawał, i tak jak po każdym karnawale, trudno się przebudzić i zrozumieć, dlaczego ci sami kibice dwa tygodnie po pogrzebie chwytają za kamienie, płyty chodnikowe i niszczą miasto. Za wysoko unieśliśmy poprzeczkę.
Pociągnę w przyszły rok zdumienie faktem, że nasza świadomość polityczna jest krótkotrwała jak pamięć ryb. Spragnieni jak zawsze lepszych czasów, wybieramy polityków nieskalanych. “Moralność", “czystość", “rozliczenie", krzyczą, waląc pięścią w stół. A potem paktują z polskim królem Ubu.
Pozostanie w głowie adekwatność Hłaski. Pisał kiedyś o “szczerych oczach Słowianina, który kłamie". Takie właśnie oczy miał ustępujący prezydent, uzasadniając ułaskawienie Sobotki. To niezapomniany widok.
Pozostanie widok zmarzniętych demonstrantów, którzy pod Kościołem Mariackim protestują przeciwko wizycie Putina w Polsce. Demonstracja jest pokojowa. Służby pacyfikują pikietę jak za najlepszych lat, a potem oskarżają uczestników o naruszenie nietykalności policjantów. Ach, ta słowiańska dialektyka. Wróci w Poznaniu, gdzie okaże się, że niebezpieczniejsi dla systemu są mężczyźni, którzy chcą mieć wspólnotę majątkową, niż ci, którzy rzucają kamieniami.
I wreszcie wspomnienie najmocniejszej puenty, jaką mogę sobie wyobrazić: ten grudniowy wieczór, pewnie bez śniegu, kiedy wracasz do domu ze zdjęciami z USG. Wieszasz je w kuchni. W szaro-czarnych plamach pusty owal, a w nim, przyklejony do ścianki, groszek. - Ma sześć milimetrów, ogonek i podobno bije mu serce - mówisz. Mówisz, a ja czuję, że w końcu nie ma mowy o rozterkach, wahaniach, paradoksach i oksymoronach. Sześć milimetrów życia spycha w cień karnawały, czołówki gazet, relacje na żywo z punktów zapalnych globu. Prawie pusty owal, a w nim punkcik, pod którym dużymi literami, wreszcie bez cienia wątpliwości i ironii, piszę: TAK.
Tak, to był wspaniały rok.
Michał Olszewski
Autor jest prozaikiem i reportażystą, ostatnio nakładem wydawnictwa Czarne ukazała się jego książka “Chwalcie łąki umajone". Pracuje w redakcji “Gazety w Krakowie", dodatku “Gazety Wyborczej".
Bilans roku 2005
- Ks. Adam BONIECKI:
- Józef MAJEWSKI:
- Marek ZAJĄC:
- Tadeusz SŁAWEK, Paweł HUELLE, Sergiusz KOWALSKI, Tomasz POTKAJ, Włodzimierz WRÓBEL, Rafał SZYMCZAK, Janusz A. MAJCHEREK, Robert GWIAZDOWSKI, Agnieszka SABOR:
- Patrycja BUKALSKA, Stanisław BAJTLIK, Olaf OSICA, Anna ŁABUSZEWSKA, Joachim TRENKNER, Andrzej TALAGA:
- Anita PIOTROWSKA, Piotr GRUSZCZYŃSKI, Robert OSTASZEWSKI, Jan STRZAŁKA, Michał KOMAR:
- Stefan RIEGER: