Biedronka - źrebak Mojżesza

Zdaniem wielu - a jest wśród nich m.in. Amos Oz, najbardziej chyba znany w Polsce pisarz izraelski - język hebrajski przeżywa pełnię artystycznych możliwości. Z codziennego użycia wyszedł, nim urodził się Jezus. Przetrwał przede wszystkim jako język święty, choć także jako język wielkiej poezji miłosnej (przypomnijmy, że książki hebrajskie drukowano w Krakowie już na początku XVI wieku), a odrodził się z ideą powrotu do Erec Izrael, z syjonizmem. I pod tym właśnie, innym niebem, przeżywa swój renesans.

Ojcowie poezji nowohebrajskiej - by wymienić tylko Nachmana Chaima Bialika i Saula Czernichowskiego - tworzyli w Europie Środkowej, porzucając wzniosłą tradycję literatury biblijnej na rzecz tematyki im współczesnej (cykl “Z wierszy zimowych" Bialika, czytany w każdej izraelskiej szkole, ma np. wiele wspólnego z wierszem Leopolda Staffa “Kowal"). Marząc o powrocie do Izraela, Ziemię Obiecaną wyobrażali sobie często na kształt i podobieństwo świata diaspory. I dla tej właśnie rzeczywistości znajdywali nieistniejące dotąd hebrajskie słowa. Bo czy ktoś znad Morza Martwego słyszał o biedronce, czyli bożej krówce? Ta stała się wkrótce “źrebakiem Mojżesza, naszego nauczyciela". O tym, co zdarzyło się potem w literaturze hebrajskiej, mówi najnowszy numer LITERATURY NA ŚWIECIE (5-6/2005). Znajdziemy tu wiersze sześciorga współczesnych poetów izraelskich średniego pokolenia: Agi Miszol, Mosze Dora, Roniego Somka, Amira Ora, Dana Armona i Aszera Reicha. Miszol urodziła się jeszcze na Węgrzech w 1947 r.; uczy literatury w liceum i prowadzi warsztaty pisarskie na Uniwersytecie Ben Guriona w Beer Szewie. Or, nim został redaktorem naczelnym najważniejszego w Izraelu pisma literackiego “Helikon" i specjalistą od starożytnej Grecji, był kibucnikiem i terapeutą wykorzystującym metody przywiezione do Izraela z klasztorów indyjskich. Reich, urodzony w Jerozolimie, jeszcze za rządów Brytyjczyków, mieszkał przez lata w Mea Szarim, dzielnicy chasydzkiej tego miasta. Aby tworzyć, musiał zerwać więzi z własnym środowiskiem. Somek pochodzi z Bagdadu, a znany jest nie tylko jako poeta, ale muzyk jazzowy i plastyk. Armon i Dor spędzili lata w armii izraelskiej.

Co ich łączy? Przede wszystkim poczucie językowej pewności siebie, osadzenia, ciągłości. Mówi o tym Amir Or w rozmowie z tłumaczką swojej poezji, Beatą Tarnowską: “Pomimo imigracji napływającej nieustannie do Izraela większość pisarzy hebrajskich urodziła się już »w kraju praojców«, stąd hebrajski jest ich językiem ojczystym. W dwóch ostatnich dekadach XX wieku gwałtowność dyskusji poetyckich ustąpiła miejsca skrupulatnemu badaniu hebrajskiego języka i kultury. Żeby sprostać potrzebom chwili, współczesna poezja izraelska odwołuje się do różnych stylów i form, zarówno tradycyjnych, jak i nowoczesnych. Ten swobodny nastrój poetyckiej kreacji pozwala uwolnić dyskurs artystyczny od podbudowy ideologicznej, jaka cechowała twórczość poprzednich pokoleń poetów, zmuszonych w dużym stopniu do czerpania z europejskich wzorców. Dla »rodzimego« poety izraelska rzeczywistość oraz jedyne w swoim rodzaju możliwości i ograniczenia hebrajszczyzny są czymś oczywistym, niepodlegającym dyskusji. Poeci przybywający tutaj z innych krajów stanęli przed wielkim zadaniem spojenia poezji tradycyjnej i nowoczesnej, ale to, co w ich czasach było terra incognita, dzisiaj jest naszym naturalnym dziedzictwem".

Może właśnie poczucie osadzenia sprawia, że młodzi Izraelczycy zaczynają szukać korzeni w diasporze, od której tak wyraźnie odcinali się ich rodzice. Or potwierdza tę tendencję, sam jednak nie był w Polsce, skąd pochodzi jego rodzina: “Boję się, być może, uczucia, że jest mi ona przedziwnie bliska, jak zapomniana duchowa ojczyzna. (...) Czułem, że przyciągała mnie, choć do tej pory nie odpowiedziałem na jej wołanie. Skoro jedynie poezja może być dla mnie mostem, postanowiłem, że przyjadę do Polski tylko jako poeta". W tym kontekście szczególnego smaku nabiera przedruk nieco ironicznej recenzji Jorama Bronowskiego (opublikowanej w 1993 r.) z książki Paula Wexlera “The Ashkenasis Jews". Jej autor twierdził ni mniej, ni więcej, tylko że współczesna hebrajszczyzna nie jest odrodzonym językiem starożytności, lecz “językiem słowiańskim poszukującym semickich korzeni", zaś Żydzi tak naprawdę są po trosze Słowianami, a po trosze Turkami.

AS

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2005