Biedny chrześcijanin rozmyśla o Agacie

Halina Bortnowska napisała na swoim blogu (halina-bortnowska.blox.pl): "Nie znam historii »Agaty« i jej partnera. Nie wiem, jak stało się to, co się stało, jak weszli, jak wciągnęli się w to niebezpieczeństwo, wzajemnie albo z czyjąś przewagą.

24.06.2008

Czyta się kilka minut

Nic tego niebezpieczeństwa nie przerwie, nie oddali. Jedyna dobra szansa przed »Agatą« i także przed jej partnerem to wejście w intensywny rozwój dzięki terapii wolnej od wszelkiej ideologii, krystalicznie czystej w intencji - pomóc, wspierać, umożliwić osiągnięcie dojrzałości. »Agata« - a także jej partner - wciąż mają całe swoje dalsze życie przed sobą, mają tak wiele do stracenia. Tak to sobie wyobrażam. Ale jeszcze raz muszę powtórzyć - nie wiem, jaka jest jej historia,nie mam prawa wiedzieć, więc nie mianuję się doradcą. Do tych danych, jakie stały się dostępne, może pasować kilkanaście lub wręcz kilkadziesiąt scenariuszy".

Praktykowanie prostej chrześcijańskiej zasady, że należy potępiać zło, ale nigdy nie wolno potępiać człowieka, bywa trudne. Głos Bortnowskiej jest tej postawy wspaniałym przykładem i na zacytowaniu go można by poprzestać. Dodam jednak, że medialny przebieg historii "Agaty" nie przynosi chwały naszym środkom przekazu. Nie przynosi dlatego, że ze swoją ograniczoną znajomością sprawy wdarły się w intymną sferę ludzkiej prywatności. Nie przynosi także dlatego, że - jak zauważyła Magdalena Bajer, a w podobnym duchu wypowiadał się także przed tygodniem na naszych łamach Jerzy Sosnowski - robiąc sensację z trudnego doświadczenia tej dziewczyny, media sprawiły, że "nastolatka stała się (…) pretekstem, narzędziem bynajmniej nie nowego ideologicznego sporu". Czy człowieka będącego w dramatycznej sytuacji godzi się traktować instrumentalnie?

Słowo o obecności Kościoła. W jednej z debat telewizyjnych usłyszałem słowa usprawiedliwiające obecność przy "Agacie" księdza: był tam - tłumaczono - bo czuł się zobligowany do ratowania "Agaty" przed wiecznym potępieniem duszy. Otóż nie! Kościół, broniąc ludzkiego życia od poczęcia, jednocześnie stara się wspierać w odzyskaniu równowagi tych i te, którzy nie sprostali jakże różnym, czasem złożonym i trudnym sytuacjom. Ewangeliczne "nie sądźcie!" niech nas wszystkich chroni przed obłudą "sprawiedliwych", przed rzucaniem kamieniami w innych, by - i tak bywa - uwagę odwrócić od siebie.

I na koniec pytanie, które prowokuje ta historia: co poza słowami my wszyscy, razem wzięci i każdy z osobna obrońcy poczętego życia, mamy do zaofiarowania tym, którzy stają wobec straszliwego dylematu? Domy samotnej matki? Owszem, niekiedy są ratunkiem i spełniają ważną rolę, ale nikt chyba nie twierdzi, że są wystarczającą pomocą zawsze, w każdej sytuacji i w dostatecznym zakresie. Jeśli istnieją sposoby zapewnienia bezpiecznej, dalszej drogi ludziom w takich sytuacjach, musi to być publicznie wiadome i szeroko dostępne. Przekonanie bowiem jest takie, że do momentu przekroczenia progu decyzji "urodzę" wspierających jest mnóstwo, a potem już nie ma nikogo i przez lata trzeba się samotnie zmagać z własnym losem.

Raz jeszcze cytat z Bortnowskiej: "Stać mnie tylko na myślenie. Na proszenie Boga? Tak, dzięki temu, że nie muszę Mu wskazywać, o co konkretnie ta bardzo usilna prośba; co miałby On sprawić. Sam zna Swoją wolę".

PS. Inicjatywa nacisku na biskupa, by orzekł ekskomunikę min. Ewy Kopacz za to, że wskazała Agacie klinikę, w której dokonano aborcji, jest bez precedensu. Prawo kanoniczne stwierdza, że "kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa" (kan. 1398). Czy min. Kopacz "spowodowała" przerwanie ciąży i czy ipso facto karze podlega, rozstrzygnąć musi jej spowiednik. Ponieważ sprawa jest publiczna, biskup może uznać za stosowne zabranie głosu w tej sprawie. Z pewnością jednak orzekanie kar kościelnych nie należy do nas.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2008