Bellotto Banksy

Chciałem podzielić się myślą / że można dodać głębi każdemu zdaniu / umieszczając nazwisko martwego filozofa. / (Platon)

04.11.2013

Czyta się kilka minut

Życie nie jest sprawiedliwe. Prawdę ową zgłębił każdy: każdy polski futbolista i każdy z polskich tifosi, każdy urzędnik i każdy – z przeproszeniem – petent, no, generalnie każdy wie, że jest, jak jest, zwłaszcza w Polsce, bo może gdzie indziej mniej (choć przykładowo w Luksemburgu teraz po kilkunastu latach zmieni się premier, i też się obawiają).

Życie nie jest sprawiedliwe. Na przykład Banksy wyjechał z Anglii do Nowego Jorku troszkę posprejować na amerykańskich murach. Legendarna nowojorska policja („ósma armia świata” wedle słów dumnego burmistrza Bloomberga) usiłowała ująć wandala na gorącym uczynku, postawiła się na baczność na cały miesiąc, jednakowoż nie była w stanie zapobiec powstaniu 30 dzieł sztuki, o treści między innymi takiej jak motto niniejszego tekstu. Zamiast zakuć bandziora w kajdany, rzucić o asfalt, wepchnąć do nowojorskiej „suki” i tryumfalnie umieścić za kratami, stróże prawa bawili się w październikową ciuciubabkę. Jak powszechnie wiadomo, Banksy jest najsłynniejszym na świecie (choć anonimowym) twórcą ­graffiti. Jego prace osiągają zawrotne ceny, co powinno przemawiać do burmistrza Bloomberga, ale nie przemawia. „To nie jest sztuka. A nawet jeśli jest, to jest nielegalna”. Tyle włodarz metropolii, wyznawca teorii wybitej szyby. Być może z fotela burmistrza ciężko dostrzec różnicę pomiędzy pracą Banksy’ego a wybitą szybą, ale chyba warto wytężyć wzrok i umysł. Tak czy owak, miesięczny pobyt partyzanckiego artysty w stolicy świata zaowocował mnóstwem atrakcji różnego typu, od ciężarówki wiozącej pluszaki do rzeźni, akcji pucowania butów Ronaldowi McDonaldowi przed wiadomymi lokalami, sprzedaży autentycznych, sygnowanych prac Banksy’ego po 60 dolarów w Central Parku (nikt prawie nie chciał kupić, bo za tanio), aż po kilkadziesiąt graffiti. Bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni wręcz przeciwnie.

Życie nie jest sprawiedliwe. W czasie, gdy Banksy hasa w najlepsze po Nowym Jorku, warszawska Starówka może stracić miejsce na liście UNESCO, zyskując w zamian wątpliwej urody biurowiec nieopodal kolumny Zygmunta. Apeluję przeto do zwycięskich w referendum stołecznych włodarzy, aby poszli za ciosem i oddali ściany nowo powstałej perły architektury Banksy’emu. Przynajmniej będzie z kloca jakiś pożytek: Pani Prezydent stanie się wizjonerskim mecenasem na miarę króla Stasia, a Anglik pójdzie w ślady XVIII-wiecznego Włocha, umajając nasze przaśne nadwiślańskie weduty. A po miesięcznym twórczym pobycie studyjnym w stolicy Mazowsza, Banksy powinien się pojawić na trasie Kraków–Zakopane. I zamalować wszystko.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2013