Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
MONIKA OCHĘDOWSKA: Wspólnie z Mono Mukundu, zimbabweńskim producentem, kompozytorem i gitarzystą, kończą Państwo nagrywać materiał na wspólną płytę. Kiedy premiera?
KLARA WOJTKOWSKA: Przypuszczam, że za miesiąc, dwa. Nazwaliśmy ją „Bangiza”, co w języku szona znaczy „olśnienie”. To szczególny rodzaj olśnienia – taki, którego doświadczamy podczas wyprawy do lasu. Bangiza to także jedna z najstarszych pieśni na mbirę, instrument używany w Zimbabwe podczas ceremonii ku czci przodków. Jedna z piosenek z nowej płyty to właśnie taka skrzypcowa, polsko-szonańska wersja bangizy.
Dlaczego akurat bangiza?
Gdy usłyszałam tę pieśń, miałam poczucie, że doskonale ją znam. Być może dlatego, że stare polskie pieśni są podobne stylistycznie do zimbabweńskich. Korzenie kultury słowiańskiej i kultury Szona mają wiele cech wspólnych – szacunek do ziemi, lasu, kultywowanie pamięci przodków. Słowo musango tłumaczy się tutaj jako „busz”, „las” i jednocześnie „miejsce na święte sprawy”, ponieważ do lasu chodzi się z modlitwą, zanosi prośbę. Kiedy w Zimbabwe organizuje się ceremonie mapira, czci się pamięć o zmarłych krewnych i okazuje szacunek ziemi. To dlatego, że przodek w kulturze Szona to nie tylko konkretny człowiek, ale i cząstka ziemi, proch, z którego powstaliśmy.
Co jeszcze usłyszymy na „Bangizie”?
Płyta jest bardzo różnorodna. Poza tradycyjnymi pieśniami znajdzie się na niej także sporo nowoczesnej muzyki. ©℗
KLARA WOJTKOWSKA jest skrzypaczką i reżyserką teatralną. Ukończyła afrykanistykę na Uniwersytecie Yale.